XVIII

327 33 8
                                    

Ciągle śniła mi się walka z Devonem, to jak prosił bym go zabił. Chyba miałem moralnego kaca. Próbując jakoś nie myśleć o tym zadzwoniłem do Maxa, żeby jakoś się rozerwać na mieście.

-Siemaneczko, wychodzimy gdzieś? Nudzi mi się.- chciałem żeby nie zabrzmiało jak bym błagał go wyjście ale chyba mi się to nie udało.

-Hej. Słyszę, że masz chyba trochę doła czy coś takiego. Za ile chcesz wyjść? 

-Dziesięć minut?

-Spoko, to zaraz się widzimy tam gdzie zwykle.

-OK.

"Tam gdzie zwykle" było sklepem na naszym osiedlu. Kiedy stanąłem pod nim, zobaczyłem Maxa z jakimiś dwiema dziewczynami. Jedna była wysoka i miała ciemne włosy, druga niższa z zupełnie czarnymi krótko ściętymi włosami. Ruszyłem w ich stronę.

-Cześć.- jeszcze półtora roku temu bym nie mógł wydusić z siebie słowa.

-Hej.- odpowiedziała cała trójka razem.

-To jest Amanda.- powiedział mój przyjaciel wskazując na niższą dziewczynę. Miała nienaturalnie zielone oczy, spłaszczony nos i podłużną wychudzoną twarz. Nie należała do najbardziej urodziwych dziewczyn, wyglądała trochę jak wieszak. Do głowy przyszły mi dwie opcje: anorektyczka, lub tak jak Max ektomorficzka- A to jest Emily.- Emily miała ciemno-brązowe długie i proste włosy do połowy pleców, niebieskie oczy, delikatnie spiczasty nos i czarujący uśmiech. Była szczupła i zgrabna.

-Gdzie idziemy?- zapytała Amanda.- Może do parku? Jest tam nowa lodziarnia, podobno mają zajebiste lody.

-Czemu nie.- odpowiedziałem.- Lody dobrze mi zrobią. Najlepiej jakaś ogromna porcja.- dziewczyny się zaśmiały, a Max tylko na mnie spojrzał, chyba się domyślał, że mam moralniaka i próbuję go zajeść.

Na miejscu jak się okazało ta lodziarnia, o której wspominała Amanda należy do mojego wujka Matta. Podszedłem do budki złożyć zamówienie, akurat w środku siedział Matt. Złożyłem zamówienie i nie dość że porcje były powiększone to nie pozwolił mi zapłacić, mówiąc że na koszt firmy. Jeszcze dostałem dwie dychy. 

Usiedliśmy na jednej z ławek otaczających fontannę, znajdującą się na środku parku. Fontanna była okręgiem o średnicy około 15 metrów w środku znajdowały się kolumny na których siedziały, stały lub leżały zwierzęta, całość tworzyła coś w rodzaju piramidy ze zwierząt z pomiędzy których tryskała woda. Zawsze się zastanawiałem kto zaprojektował to paskudztwo, jednak najważniejsze było to, że było przy tym chłodno w upalne dni.

Skończyliśmy lody i udaliśmy się do Myśliwca, żeby a jakże zapalić, jedynie Amanda odmówiła, nikt nie będzie jej zmuszał. Kiedy tak staliśmy do Maxa ktoś napisał, sprawdził kto to i zbladł. Nie wiem kto to był ale prawdopodobnie nie przekazywał dobrych wieści. Max przeprosił na chwilę i poszedł zadzwonić. Mało przypominało to normalną rozmowę bardziej kłótnię, a my w tym czasie rozmawialiśmy. Dowiedziałem się że Amanda jest jednak ektomorfikiem i że już jest głodna chociaż zjadła większą porcję lodów niż ja. Emily natomiast była wokalistką zespołu Projekt MTK, zgodziła się dołączyć do naszego nie nazwanego zespołu. Kiedy Maź skończył akurat zdążyliśmy wyrzucić to co zostało z papierosów. Oznajmił, że musi iść do domu. Nie podał powodu, po prostu musiał. Pospacerowaliśmy jeszcze godzinę i odprowadziłem dziewczyny do domu. Emily mi się spodobała wziąłem od niej numer, może się z nią umówię za jakiś czas. Owszem podoba mi się też Julia, ale jesteśmy z dwóch różnych światów, dosłownie. 

Dochodziłem do mojego bloku, kiedy nagle wszyscy zastygli. Odwróciłem się pewien, że powodem zatrzymania jest Marcus. Jednak za mną stał nie Marcus, a Arnoldus. Wyglądał młodziej niż jak go ostatnio widziałem.

-Cześć, rysuj szybko runę musisz się o czymś dowiedzieć.- powiedział czarodziej i zniknął.

Szybko pobiegłem do mojej klatki i narysowałem runę. Po chwili byłem w salonie Marcusa. Na środku pokoju stali Marcus, Arnoldus i Will. 

-Co się stało?- Will spojrzał na mnie z rozpaczą i złością w oczach.

-Ktoś porwał Julię, zostawił tylko list! Do Ognistego Wojownika! Wiedziałem, że sprowadzisz na nas kłopoty!- krzyczał Will.

-Spokojnie. W liście jest napisane, że masz przyjść do opuszczonej kopalni pod Lodowym Miastem.- odczytał Arnoldus.

-Dobrze pójdę tam i dowiem się czego chce ten porywacz.

-Jest jeszcze jedna sprawa.- powiedział Marcus, odsuwając mnie na bok- Julię porwał Devon, ten którego podobno zabiłeś.

-To nie możliwe!

 _____

Się porobiło :) Ten rozdział ma prawie tyle wspólnego z fantasy co mleko i ogórek kiszony (jakie to zabawne) ;)
Zbliżamy się do końca został ostatni rozdział i epilog. Czytajcie, komentujcie, pacajcie gwiazdkę i zapraszam na tumblra bo tam czasami coś fajnego wrzucę ;) dpesg.tumblr.com 

Pozdrawiam :)

Dwa światy: Wojownik Ognia [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz