XVI

351 38 4
                                    

Skoro tak bardzo ci się podoba to proszę blackkstrawberryy :)

Osiem godzin lekcji to stanowczo za dużo jak dla mojego żołądka. Jeszcze odkąd obudziła się moja moc muszę jeść więcej, zupełnie jak bym musiał zasilać ten ogień który się we mnie znajduje. I cały czas śni mi się że władca demonów wysyła zabójcę żeby mnie zlikwidował. Nie rozmawiałem o tym z Marcusem, chyba powinienem. Żeby to był tylko sen.

Wracałem właśnie do domu z Jackobem rozmawialiśmy o egzaminach na prawo jazdy które nie długo nas czekają, ciągle czułem się jak by ktoś nas obserwował.

-Nie czujesz się jakoś dziwnie?- Jackob spojrzał na mnie jak na wariata.

-Czemu miałbym się czuć dziwnie?

-Mam wrażenie że ktoś nas obserwuje.

-Ty weź przestań ciągle imprezować bo widzę że za dużo fajek i alkoholu, a za mało snu i masz już jakieś stany lękowe czy coś.- ze spaniem miał rację bo mało śpię odkąd rozpocząłem treningi ale...

-Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem na jakiejś imprezie, nie wspominając o jakimś piciu.

Szliśmy jeszcze chwilę razem po czym skręciłem w stronę mojego bloku, poszedłem jeszcze za garaże żeby zapalić dla odprężenia, oczywiście zapomniałem zapalniczki. Łatwo zapomnieć jak jest się chodzącą pochodnią. Gdyby ojciec o tym wiedział to by mnie chyba zabił....

Chyba jednak tego nie zrobi. Z krzaków obok drogi dojazdowej wyszedł łowca z mojego snu. Devon. Gdyby nie miecz i buty obwieszone nożami uznał bym, że to jakiś metal dendrofil.

-A więc to ty jesteś ognistym wojownikiem.- mogłem pamiętać o tej zapalniczce!- Naprawdę czuję się nie doceniany! Wysyłają mnie do jakiegoś dzieciaka jak by to był największy wojownik na świecie.- nie no błagam kompletny brak szacunku do przeciwnika.

-Dasz mi chociaż dokończyć papierosa?- stanął jak wryty.

-Ty serio mówisz?! Zaraz masz zginąć i jedyne czego chcesz to dokończyć papierosa?!

Dokończyłem fajkę i wyrzuciłem resztę w stronę łowcy.

-No dobrze możemy zaczynać.- powiedziałem uwalniając moc.

-Więc teraz zginiesz!- krzyknął rzucając się na mnie ze swoim mieczem.

Błyskawicznie wyciągnąłem moją broń. Zablokowałem cios, a miecz łowcy ześlizgnął się obok robiąc podłużne żłobienie w ziemi. Wykorzystując fakt, że przeciwnik jest wytrącony z równowagi wyprowadziłem atak, cięcie na szyję. Devon sięgnął po sztylet i zablokował cios, moja szabla odbiła się od jego ostrza. 

-Może nie jesteś takim amatorem jak myślałem.

-Wydawałeś się groźniejszy.- zaśmiałem się.

Chyba go to wkurzyło bo zacisnął zęby i zaatakował mieczem na mój bok. Odskoczyłem i od razu wykonałem piruet z cięciem, a następnie paradę. Trafiłem w lewą rękę która już kierowała sztylet w moją stronę. Kolejny odskok i kolejny piruet, tym razem obydwa ostrza sięgnęły celu. jedno poważnie rozcięło już wcześniej ranioną lewą rękę, a drugie w nogę. Rany skwierczały od natychmiastowego przypalenia ich. Łowca przeraźliwie krzyknął.

-Zaskakujesz mnie Ognisty, wszyscy twierdzili, że jesteś nie wyszkolony.

Po tych słowach ponownie zobaczyłem jak jego miecz mknie w moim kierunku. Nie udało mi się zablokować i oberwałem w prawe ramię, natychmiast zobaczyłem ciemność przed oczami, mrugnąłem i ponownie odzyskałem zdolność widzenia. Zobaczyłem kolejny atak, na tą samą rękę, wykonałem szybkie zejście i zasłoniłem się mieczem, szabla powędrowała na plecy, nie mogłem nawet dobrze ruszyć tą ręką żeby wykonać cios. Przyjąłem pozycję szermierską i czekałem na atak łowcy, nie musiałem długo czekać bo już po chwili zaatakował od prawej, odskoczyłem na lewo przepuszczając atak i podkładając mu nogę. Devon zaskoczony poleciał do przodu i upadł na żwir na drodze. Ciąłem go nad kolano.

-Więc to jest mój koniec.- powiedział łowca z goryczą w głosie.- To była naprawdę świetna walka, dawno nie miałem tak wymagającego przeciwnika. 

Podałem mu rękę.

-Wstawaj. Dziś jeszcze nie umrzesz.

-Że co? Pokonałeś mnie umiejętnościami i sprytem, zasługuję na śmierć.

-Szkoda by było tak dobrego wojownika. Mi też ta walka sprawiła sporo przyjemności. I chciałbym się od ciebie dowiedzieć paru rzeczy.

-Pytaj więc.

-Co to było kiedy trafiłeś mnie w ramię, nie czułem bólu a miałem mroczki przed oczami. Dlaczego?

-A to taka lekka trucizna.- zaśmiał się.- Powoduje chwilową utratę wzroku która dezorientuje przeciwnika. Dlaczego nie chcesz mnie zabić.

-Od kilku dni śniło mi się jak Władca Demonów wysyła cię na misję zabicia mnie i widzę twój strach jaki masz w oczach za każdym razem. Boisz się go.

-Dziwisz się, uczynił mnie nie śmiertelnym, mógłby mnie zabić w każdej chwili. Gdybyś mnie zabił oszczędził byś mi cierpienia, jakie pewnie mi zada przed odebraniem życia bo i tak zginę.

Uniosłem miecz i wykonałem pchnięcie na jego serce.

-Dziękuję.

Powiedział po czym opadł na ziemię. Na twarzy miał wymalowany spokój, prawdopodobnie po raz pierwszy od kąd stał się sługą Carrona, a po chwili jego ciało rozpłynęło się w powietrzu jak piasek.

_____

A co to rozdział przed czasem?!
A stwierdziłem, że dam wam taki bonusik. Więc to było na tyle jeśli chodzi o szanownego łowcę Devona. Pokażcie ile was jest komentujcie, gwiazdkujcie, bo jak wiadomo to motywuje ;) a jeszcze kilka rozdziałów i koniec. I oczywiście zapraszam na tumblr dpesg.tumblr.com
Pozdrawiam :)

Dwa światy: Wojownik Ognia [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz