W życiu nie byłem tak zmęczony, codziennie po kilka godzin trenowałem zejścia, od skoki, piruety i zasłony, do tego dochodziło opanowywanie mocy. Spałem mało jednak się wysypiałem, nie mam pojęcia jak to robiłem. Co raz częściej dochodziły nas wieści o demonach na Granicy. Najbardziej bałem się, że w jakiś sposób przejdą do mojego świata. Jeszcze dwa miesiące temu byłem zwyczajnym uczniem liceum, gitarzystą zespołu który nie miał nazwy i byłem zakochany w dziewczynie która nie zbyt mnie chciała. Teraz uczę się walki bronią białą potrafię się palić i mam walczyć z demonami i podoba mi się Julia, dziewczyna która pochodzi z tego świata do którego obrony jestem przygotowywany.
-Alec. Wstawaj, musisz iść do szkoły.- tak oprócz tego jeszcze wracam do mojego świata i muszę chodzić do szkoły.
-Jeszcze pięć minut.
-Za pięć minut masz wyjść do szkoły.
O kurwa zaspałem! Tylko się ubieram i biegnę do szkoły. Na szczęście nie mam daleko, po drodze kupuje bajadere żeby przetrwać ten osiem godzin lekcji i wpadam do sali równo z dzwonkiem.
-Dzień dobry.
-Jak to dobrze że postanowił pan się nie spóźnić.- to była pani Dorris, moja biolożka i wychowawczyni, złota kobieta ale nienawidzi spóźniania.- Siadaj szybko.
Zająłem miejsce i na moje szczęście nauczycielka nikogo nie brała do odpowiedzi bo nic bym nie powiedział. Do 7 lekcji było spokojnie. Czemu tylko do siódmej? Bo po tej lekcji na przerwie znaleziono jakiegoś dzieciaka z podstawówki rozerwanego na strzępy i napis jego krwią "Strzeż się ognisty wojowniku". Wszędzie śmierdziało siarką. Szybko udałem się do kantorka wuefistów i przeniosłem się do Moronu. Nie wiem czemu ale podejrzewałem że to sprawka demonów.
-Marcus!
-Tutaj jestem, co się dzieje?
-W mojej szkole zamordowano dzieciaka z podstawówki i ktoś napisał jego krwią "Strzeż się ognisty wojowniku". Wydaje mi się, że demony rozpracowały przejście przez granicę.
-Idziemy tam.- czarodziej szybko zmienił strój na mundur policjanta i przeniósł nas spowrotem do kantorka.
-Czuje, że ten demon jest jeszcze w pobliżu. Chodź za mną.
Pobiegliśmy na piętro w jednej z sal siedział mężczyzna którego nigdy nie widziałem, wyglądał na nauczyciela.
-Dzień dobry. Kim pan jest?
-Dobry.- odpowiedział mężczyzna. -Jestem nowym nauczycielem angielskiego. Coś się stało?
-Tak. Zamordowano ucznia i pan jako jedyny siedzi w sali zamiast uspokajać spanikowanych uczniów na dole.- wybuchnąłem. Marcus złapał mnie za ramię.
-Alec, to on jest tym demonem i ostrożnie bo to jest Wielki Demon nie jakiś szeregowy żołnierzyna.
Krew się we mnie zagotowała. Natychmiast przyzwałem moc i rzuciłem się z mieczami na demona. Przez chwilę stał zaskoczony, jednak po chwili pokazał swoje prawdziwe oblicze. Jego skóra zmieniła kolor na ciemno szary, z rąk wystrzeliły po trzy szpony, na głowie wyrosły długie zakręcone rogi a z pleców wyłoniły się skórzaste skrzydła.
Odskoczył na środek sali uciekając przed płonącym brzeszczotem mojej szabli. Zamachnął się na mnie swoimi szponami, zablokowałem atak mieczem a następnie odciąłem tą rękę. Demon spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Jak ty to zrobiłeś? To jest nie możliwe!
-A jednak.
Marcus zepchnal potwora na ścianę a ja rozpocząłem swój destrukcyjny taniec. Pozbawiłem demona rąk razem z barkami, następnie wbiłem miecze w serce przeciwnika i pociągnąłem je w dół aż opuściły jego ciało, a następnie wykonałem piruet i pozbawiłem go głowy.
-To za tego dzieciaka.
-Chyba już nie żyje. Brawo pokonałeś Wielkiego Demona.
-Gdybyś go nie przygwoździł do ściany to nie udało by mi się to.
-Bzdura! Zajęło by ci to może minutę dłużej. A teraz trzeba posprzątać zanim ktoś tu wejdzie.
Czarodziej wymruczał jakieś zaklęcie i wszystko wróciło do stanu sprzed walki. Kiedy się odwróciłem żeby zapytać jak to zrobił, już go nie było.
_____
Demony zaczynają rozrabiać :P Gwiazgkujcie, komentujcie i zapraszam na tumblra dpesg.tumblr.com
pozdrawiam
CZYTASZ
Dwa światy: Wojownik Ognia [Zakończone]
خيال (فانتازيا)Bycie prostym nastolatkiem jest nudne chyba że po kilku głębszych odkrywasz świat zupełnie inny świat i zdolności jakich nie ma nikt inny