Cal: Wieszzzzz.... Jak coś to my już jesteśmy w domuuuu ;)
Ja: Wiem, Calum wiem
Cal: To dobrze
Jest godzina 15. Chłopacy od kilku godzin są w domu. Pewnie są wykończeni, ale chcę mieć to już za sobą.
Szybko ubrałam kurtkę i wyszłam z domu. Szybkim krokiem poszłam do domu chłopaków. Stanęłam przed drzwiami i po dłuższej chwili namysłu zapukałam. Po chwili drzwi otworzył mi Michael.
- Rose, jak dobrze cię widzieć! - chłopak wpuścił mnie do środka, po czym mocno przytulił.
- Ciebie też Mike. Przepraszam, że przychodzę bez zapowiedzi, ale muszę jak najszybciej porozmawiać z Luke'iem.
- Zawsze jesteś u nas mile widziana, Rose. Luke jest u siebie. - uśmiechnął się i wszedł w głąb domu. Zdjęłam buty, kurtkę i ruszyłam w stronę pokoju Luke'a. Zapukałam, ale nikt mi nie otworzył. Weszłam ostrożnie do pokoju, gdzie zastałam chłopaka. Siedział na łóżku ze słuchawkami w uszach i notatnikiem w rękach. Był totalnie pogrążony w swoich myślach. Zamknęłam drzwi i usiadłam na rogu łóżka. Luke momentalnie schował notatnik pod poduszkę i zdjął słuchawki.
- R-Rose... - powiedział z niedowierzaniem.
- Luke, jak mogłeś? - zapytałam z żalem w głosie. - Codziennie pisałeś, że mnie kochasz. Raz się upiłeś i co?
- Rose, mówisz jakbyś nigdy się nie upiła...
- Ale ja ci nie mówię codziennie, że cię kocham, po czym odstawiam taki cyrk - lekko się uniosłam.
- Wiesz czemu?! - zaczął krzyczeć - Bo ty mnie kurwa nie kochasz! - zaczął chodzić po pokoju, a ja milczałam. - I co? Tyle masz mi do powiedzenia?! Do niczego nie doszło. - powiedział spokojniej - Dobrze wiesz, że kocham tylko ciebie...
- Luke, ja nie wiem, czy chcę dalej brnąć w tą relacje... To było zbyt krzywdzące. - spojrzałam w jego stronę.
- Nie mów tak, błagam. Rose, ja cię kocham. Naprawdę do niczego nie doszło. - klęknął obok mnie.
- Luke, ja zasypiałam przytulona do twojej bluzy. Zawsze jak ktoś napisałam, modliłam się byś to był to. Zawsze jak pisaliśmy uśmiechałam się od ucha do ucha. Myślałam o tobie cały czas. Najwięcej myślałam o naszej przyszłości, ale nie zaplanowałam jednego dnia... Tego w którym cię stracę... - złapałam jego twarz w dłonie, ocierając kciukami łzy, które są spływały po jego policzkach.
- Rose... Nie rób mi tego. Na prawdę do niczego nie doszło. Upiłem się po jednym z koncertów. One się do mnie przystawiały, a ja jej odpychałem. Te zdjęcia to totalny przypadek. Ja... - przerwałam mu.
- Luke, na nawet nie mam zamiaru planować dnia w którym cię stracę... Kocham cię, Luke - uśmiechnęłam się.
- Poważnie mówisz?!
- Bardzo poważnie. - powiedziałam, a chłopak się na mnie rzucił. Mocno mnie przytulił i zaczął płakać. - Już nie płacz, Luke.
- Dobra, już - powiedział odsuwając się ode mnie. Starłam jego łzy. Chłopak spojrzał mi w oczy, po czym delikatnie pocałował. - Kocham cię, Rosalia - szepnął mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz.
- Ja ciebie też, Luke - również szepnęłam mu do ucha, po czym ucałowałam w policzek.
- Rose... Może chciałabyś... No wiem... - patrzał wszędzie tylko nie na mnie.
- Czyżby pewności siebie opuściła Luke'a Hemmings'a? - zaśmiałam się.
- Rose! - oburzył się lekko.
CZYTASZ
Nikt cię nie zastąpi! // L.H // SMS
FanfictionJeden głupi SMS i takie konsekwencje. Zobacz co się stanie, gdy ktoś napisze po pijaku do nie właściwej osoby.