3 dni...

142 4 0
                                    

- Hej, przepraszam za spóźnie. Musiałem podwieźć dziewczynę na uczelnię i do mechanika. - powiedział Ryota lekko zdyszany.

- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się.

- Lubisz koty? - spytał.

- Tak... - odpowiedziałam nie pewnie.

- Świetnie! Znam jedno świetne miejsce.

- Prowadź. - zaśmiałam się i ruszyliśmy.

- Chodzisz do szkoły, pracujesz lub studiujesz? - spytał.

- Chodzę do liceum, a ty?

- Studiuje prawo.

- A twoja dziewczyna?

- Psychologię.

- Ciekawie...

- Masz kogoś?

- Mam chłopaka. - uśmiechnęłam się na samą myśl o tym, że ja i Luke jesteśmy razem.

- Długo ze sobą jesteście?

- 3 dni...

- Szczęścia życzę! Jesteśmy. - weszliśmy przez szklane drzwi do małego pomieszczenia. Znajdowała się tam kasa i lodówka z napojami i deserami. Na prawo były kolejne drzwi z małymi okienkami.

- Dzień dobry, co podać? - spytała wysoka brunetka.

- Ja poproszę sok pomarańczowy i kawałek ciasta z owocami. - odezwał się Ryota. - Czego sobie życzysz, Rose? - spojrzał na mnie.

- To samo. - odparłam bez zastanowienia. Pani podała nam zamówione jedzie. Ryota zapłacił, po czym pani dodała:

- Nie karmcie kotów. - uśmiechnęła się. Odwzajemniłam uśmiech i wraz z Ryotą weszliśmy do drugiego pomieszczeń.

Po obu stronach znajdowały się stoliki, po prawej były duże okna, a po lewej dużo obrazów. Na wprost do wejścia znajdowała się tabliczka z imionami kotów i drzwi, które były otwarte, a w środku znajdował się pokój kotów. Zajęliśmy miejsce na samym końcu przy oknie. Było mało ludzi. Dwa stoliki były zajęte przez 3 osobowe grupki. Było cicho, a jedyne co było słychać to miałki kotów i ciche rozmówcy innych ludzi.

- Od kiedy to tutaj jest? - spytałam.

- Od tygodnia. - odpowiedział Ryota, zajadając się ciastkiem.

***

Spotkanie przebiegało bardzo przyjemnie. Ryota jest bardzo miły i ma śliczną dziewczynę. Głównie rozmawialiśmy o filmach, szkole i studiach. Nawinął się też temat zwierząt domowych. Ryota na 3 koty, psa, rybki i królika. Cały czas ma się czym zajmować, a mój pies tylko leży w gabinecie taty. Mama go karmi, a tata wyprowadza. To miał być mój pies, ale Stella bardziej polubiła ich... Nawet wzięli ją w delegacje. Około 19 zaczęliśmy się zbierać i Ryota odprowadził mnie na przestanek.

Aktualnie siedzę w salonie przeglądając media społecznościowe. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Byłam tak skupiona na telefonie, że się przestraszyłam. Odłożyłam telefon na kanapę i podeszłam do drzwi. Otworzyłam niepewnie, a moim oczom ukazał się lekko zdenerwowany Luke.

- Hej, wchodź. - otworzyłam szerzej drzwi. - Nie spodziewałam się ciebie o tak godzinie. Coś się stało? - zapytałam zmartwiona. Chłopak zdjął buty i usiedliśmy w salonie.

- Chcesz mi coś powiedzieć? - spytał zdenerwowany.

- Kocham cię. - uśmiechnęłam się.

Nikt cię nie zastąpi! // L.H // SMS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz