Ulewa za oknem rozkręcała się coraz szybciej, a wiatr, jak do pary, razem z nią. Pogoda z pewnością nie należała do przyjemnych, ale nikt w przedziale, w którym siedziała dotychczas Marie, nie zwrócił na to uwagi. Wszyscy skupili swój wzrok na chłopaku, który dość niespodziewanie wparował do pomieszczenia. Jego mocno czarne, kręcone włosy, tak idealnie ułożone, zasłaniały gęste brwi, a jego równie czarne oczy podkreślały, również ciemne rzęsy. W tym przyciemnionym świetle, starej żarówki, wyglądał bardzo przystojnie i gdyby nie fakt, że był kuzynem Krukonki, mogłaby to spokojnie i głośno stwierdzić.
Adam, który właśnie powitał Olivera mocnym, ale męskim uściskiem, usiadł między nim, a Marie, która nie była z tego powodu zadowolona.
— Wiedziałem, że cię tutaj znajdę — powiedział, uderzając go lekko pięścią w ramię. Tego entuzjazmu nie rozumiała Krukonka, która chyba jako jedyna, czuła się tam odosobniona. Pewnie dlatego, że również jako jedyna była tam z innego domu. — Już się martwiłem, że nie zdążyłeś na pociąg — dodał Adam.
— To ja cię szukam od początku podróży, a ty się martwisz, że nie zdążyłem na pociąg? — spytał Wood, zdziwiony i nieco zirytowany. — Już zaczynałem myśleć, że znów siedzisz z jakąś dziewczyną, tak jak to było w tamtym roku i, że znów mnie wystawiłeś. Zdajesz sobie sprawę, że gdybym nie znalazł tego przedziału, to pewnie kolejny raz przesiedziałbym podróż z Percym?
— A gdzie on teraz niby jest? — zapytał, rozglądając się po przedziale, dopiero wtedy zauważając, że była w nim Marie. — O, ale moja ulubiona kuzyneczka tu jest. — Spojrzał na Krukonkę z niemałym uśmiechem, na co ta jedynie przewróciła oczami.
— Percy zniknął po spotkaniu prefektów — odparła Patricia, spoglądając na zegarek, bo brak jej kolegi robił się podejrzany. — Podobnie, jak Penelope, która z nim tam była.
— Och, dzieci... — westchnął Adam, poprawiając swoje i tak idealnie ułożone włosy. — Dajmy się dorosłym zabawić. Pewnie znaleźli sobie osobny przedział i...
— Błagam, nie kończ tego zdania — przerwała mu Krukonka, nie potrafiąc sobie wyobrazić Penelope w takiej sytuacji, w dodatku z Waesleyem.
— Och, Marie, nie gadaj, że ty taka święta — zaśmiał się, przyglądając się kuzynce. — Pewnie nie takie rzeczy robiłaś?
— Czy ja naprawdę muszę odpowiadać na to pytanie? — zastanowiła się przez chwilę, po czym sama do siebie dodała. — Nie, nie muszę.
— Ale nie przeczysz, a to już znak...
— Zakończmy tę dziwną dyskusję — powiedział prędko Oliver, zauważając, że Krukonka nie czuje się dobrze w tej rozmowie. — Lepiej porozmawiajmy, o tym, gdzie byłeś. Bo szukałem cię, tak, jak już wspomniałem, a jedynie kogo znalazłem to Marie.
— Mój Olie, myślę, że nie muszę ci się ze wszystkiego tłumaczyć. Po prostu rozmawiałem sobie z kilkoma takimi fajnymi dziewczynami, no i... się zgadałem. A potem sam cię szukałem, aż w końcu znalazłem. Ale nie powiem, jestem zaskoczony.
— Niby czym? — spytała Krukonka, już irytując się obecnością swojego kuzyna. Nie rozmawiała z nim od kilku miesięcy, ale doskonale pamiętała to uczucie, które zawsze się przy nim pojawiało. Coś w rodzaju irytacji i złości, ciężko było opisać jednoznacznie.
— Że przysiadł się do ciebie. Nie obraź się, ale przecież wy prawie nigdy ze sobą nie rozmawiacie.
— Rozmawiamy — zapeszył się Gryffon, nagle się prostując, bo dotychczas opierał się ramieniem o lodowatą szybę. — Rzadko, bo rzadko, ale rozmawiamy.
CZYTASZ
Tylko nie połam nóg ~ Oliver Wood
Fanfic❁ Okropna matka, niedoceniająca własnej córki, skrywane wszelkie emocje, nadmierna chęć zadowolenia rodzica i... Gryffon, który zawsze pojawia się w odpowiednim momencie. ❁ ➛ Opowiadanie w trakcie pisania, ➛ wszelkie prawa zastrzeżone, ➛ całe uniwer...