Tydzień rozpoczął się ulewami deszczu. Błonia opustoszały, a na korytarzach roiło się od znudzonych pogodą uczniów. Nikt nie wychodził na zewnątrz. W zamku panował większy chaos, niż bywało to na co dzień. A Oliver odniósł wrażenie, że odczuwał to wszystko ze zdwojoną siłą.
Minęło parę dni, odkąd Adam powiedział mu o Patricii. Czuł się z tym źle. Teraz gdy widywał dziewczynę, jak na złość, częściej, niż zwykle, czuł okropny wstyd. Chociaż ona o niczym nie wiedziała, nie miała skąd, nawet nie mogła się domyślać, Wood miał wrażenie, że za każdym razem, gdy ich spojrzenia się spotykały, ona śmiała się z niego w duchu, doprowadzając go w ten sposób do skrajnego załamania.
Adam prędko zauważył ciężki stan swojego przyjaciela. Przerwa obiadowa była idealnym momentem, żebym z nim, o tym porozmawiać. Więc, kiedy tylko usiedli razem do stołu, a Adam nałożył sobie to, co jadał praktycznie codziennie, wykorzystał okazję do rozmowy.
— Nie chcę nic mówić — zaczął, przeciągając nieco słowa. — Widzę, że jest ci ciężko, bo... wiesz, ona ma kogoś innego. — Zerknął dyskretnie na Patricie, po czym wrócił szybko wzrokiem na Olivera, aby nie wzbudzać podejrzeń. — Ale moim zdaniem, powinieneś sobie zacząć szukać kogoś innego. Inną dziewczynę, chyba że wolisz chłopaka. — Uśmiechnął się szeroko, ale Wood widocznie nie był w nastroju.
— Nie mam teraz na to humoru, szczerze mówiąc.
— Rozumiem cię doskonale, każdy z nas był w dołku emocjonalnym. Tylko spójrz na to w ten sposób... — Położył dłonie na stół, chcąc dać mu do zrozumienia, że skupia na nim całą swoją uwagę. — Chyba nie chcesz, przez całe swoje życie szkolne nie mieć żadnej dziewczyny.
— Powiem ci, że to już i tak nie ma żadnego znaczenia. Zgodziłem się, dzięki twojej namowie, żeby zrobić coś w kierunku... Wiesz. A wyszło z tego... tak naprawdę nic. Tylko się ośmieszyłem przed Marie i tyle. — Wzruszył ramionami niby obojętny, ale Adam doskonale wiedział, że Oliver w głębi siebie był wściekły.
I podejrzewał, że na niego.
— A rozmawiałeś z nią?
— Nie mam o czym już z nią rozmawiać.
— Oj, Olie, Olie... — Pokręcił głową z niedowierzeniem. — Proponuję ci zapomnieć o Pa... — zahamował się w ostatniej chwili. — Poważnie, olej ją. Skup się na czymś innym. Na Qudditchu, nauce i może jakiejś innej dziewczynie... Ale najpierw porozmawiaj z Marie. Tak, jak ci ostatnio mówiłem. Podziękuj jej za trud... i w ogóle... — Przerwał znów, zauważając Balbinę, wchodzącą do Wielkiej Sali. — Zostawię cię na moment.
I wstał od stołu, wprawiając Olivera w zakłopotanie. Oglądał się za nim, a kiedy zdał sobie sprawę, dokąd idzie, bardzo się zdziwił.
— Balbina... Ty moja naj... — Ponownie przerwał, tym razem przez Marie, która stanęła koło blondynki. — O i moja ulubiona kuzynka...
Krukonka zmarszczyła brwi, wzrokiem szukając przy stole Gryffonów Wooda.
— Słyszałam, że to był twój pomysł, aby Wood do mnie przyszedł po pomoc — zaczęła Marie, niby z pretensjami, ale Adam tego nie dostrzegł. Nie słyszał w jej głosie ani trochę złości, w przeciwieństwie do Balbiny, która nawet nie musiała patrzeć na przyjaciółkę, żeby wiedzieć, że jest wściekła na kuzyna.
— No mój... Ale nie rozmawiajmy już, o tym... Chłopak... nie czuje się zbyt dobrze, chyba sama rozumiesz. Jest trochę załamany. Pierwszy raz w życiu się zakochał i pech chciał, że musiała sobie znaleźć kogoś innego...
Marie przewróciła oczami. Nie miała pretensji do siostry, wręcz przeciwnie. Za to na Adama była wściekła, że znów wtrącił się w czyjeś życie osobiste. Podobnie było z nią kilka lat temu.
![](https://img.wattpad.com/cover/248648134-288-k242430.jpg)
CZYTASZ
Tylko nie połam nóg ~ Oliver Wood
Fanfic❁ Okropna matka, niedoceniająca własnej córki, skrywane wszelkie emocje, nadmierna chęć zadowolenia rodzica i... Gryffon, który zawsze pojawia się w odpowiednim momencie. ❁ ➛ Opowiadanie w trakcie pisania, ➛ wszelkie prawa zastrzeżone, ➛ całe uniwer...