— Dobra, Wood. Musimy się za to zabrać, bo jak na razie, tylko patrzymy się w książkę — powiedziała Marie, kiedy Oliver już któryś raz drapał się po karku, zastanawiając się nad słowami, które czytał.
Zadanie, które przydzielił im Snape, z pozoru nie było trudne, ale z ich zdolnościami, a raczej brakiem, nie wiedzieli nawet, jak się za to zabrać. Kocioł wciąż stał pusty, a składniki pozostawały nienaruszone.
— Tylko że ja nawet nie wiem, od czego zacząć — odparł Oliver, znów drapiąc się po karku. Był pewien, że skóra mu się podrażniła, bo czuł pieczenie, z każdym kolejnym dotykiem.
— Spójrz. — Przybliżyła się do niego, na tyle blisko, że chłopak poczuł jej zapach dość intensywnie. Krukonka pachniała jak świeże pranie i powietrze o poranku. Żadnych perfum, które drażniłyby nozdrza. — Jak się rozjeżysz, to wiele zobaczysz — dodała, obejmując go ramieniem, a dłonią dyskretnie wskazywała na uczniów. — Wystarczy odgapić od innych.
— Marie, nie poznaję cię — wyszeptał, jakby rozmawiali o czymś nielegalnym.
— Za mało mnie znasz — zaśmiała się cicho. — A teraz lepiej się skup, jeśli mamy zdążyć przed czasem. — I znów zaczęła się rozglądać, aż jej wzrok zatrzymał się na jednej parze, od których zamierzała wszystko zgapić.
— A skąd będziemy wiedzieć, że inni robią dobrze? — zapytał Oliver, niezbyt przekonany.
— Trzeba wiedzieć od kogo zgapiać. A wydaje mi się, że Balbina i Adam radzą sobie doskonale. Także, zobaczmy, użyli już połowę suszonych pokrzyw, jedną figę i... na razie mieszają. No to robimy tak samo — zwróciła się w stronę Gryffona, wyglądającego, jakby zjadł właśnie coś niedobrego.
Brwi zmarszczone w grymasie i przekrzywione usta udowadniały tylko jego niepokój.
— Marie... Jeśli to nie wyjdzie, to wiesz, że Snape nie da nam żyć.
— Musi wyjść. Lepiej spróbować w ten sposób niż przez kolejną godzinę gapić się w książkę, z której oboje i tak nic nie rozumiemy.
Oliver obserwował, jak Krukonka zawzięcie wrzucała składniki do kotła, co chwilę przerywając, by przypatrzeć się parze obok. Sam nie wiedział zbytnio, jak może pomóc, więc po prostu się przyglądał, mając nadzieję, że pomysł Marie wypali.
— Dobra, chyba skończyłam — oznajmiła, opadając ciężko na krzesło. Pot ciekł jej z czoła, a tusz do rzęs roztarł się pod jej oczami. Nie wspominając już o włosach, które teraz wyglądały, jak gniazdo dla wron. — Mówiłam już, jak bardzo nie cierpię eliksirów? — wyjąkała, zewnętrzną stroną dłoni, ścierając pot.
— Kilka razy, w trakcie — zaśmiał się Oliver, siadając koło niej, na swoim krześle. — Jeśli pozwolisz — dodał, wyjmując różdżkę z rękawa od szaty. — Poprawię ci włosy. — I machnął raz, a czarne włosy Marie ułożyły się w piękne fale, takie, jakich wcześniej nie miała.
— Wood, widzę, że masz rękę do fryzur. Kto cię tego nauczył? — zapytała, nie mogąc wyjść z zachwytu. Z natury miała proste włosy, a takich fal nie potrafiła sobie nigdy ułożyć. Czuła się dużo atrakcyjniej w tej fryzurze i żałowała, że nie mogła jej nosić na co dzień.
— Sam. Nie spodziewałem się, że kiedyś mi się to przyda, no ale jednak — wzruszył ramionami, jakby to było nic wielkiego. — Jeśli zechcesz, to mogę cię nauczyć.
— Bardzo chętnie, ale póki co, chyba będę się do ciebie zwracać po pomoc. Do włosów mam dwie lewe ręce, więc szybko się tego nie nauczę — zaśmiała się, ale szybko jej zrzedła mina, kiedy do ich kotła podszedł Snape. Z miną niezmieniającą się od wieków.
CZYTASZ
Tylko nie połam nóg ~ Oliver Wood
Fanfic❁ Okropna matka, niedoceniająca własnej córki, skrywane wszelkie emocje, nadmierna chęć zadowolenia rodzica i... Gryffon, który zawsze pojawia się w odpowiednim momencie. ❁ ➛ Opowiadanie w trakcie pisania, ➛ wszelkie prawa zastrzeżone, ➛ całe uniwer...