Uwaga! Rozdział zawiera większą liczbe przekleństw!
Znacie te uczucie, gdy mdlejecie, i oczy same z siebie wam się zamykają, tracicie świadomość i macie mroczki przed oczami?
Nie?
Ja też nie nie znałam, dopóki Plushtrap nie powiedział mi, że mój chrzestny jest w szpitalu. A jeśli znacie, to wam wspólczuje.
Henry jest w szpitalu. Mój chrzestny...
Ostatnie co pamiętałam przed tym jak zamknęłam oczy, byłp to że N.Bonnie złapał mnie na ręce żebym nie upadła. Razem z N.Chicą posadzili mnie na krześle.
- Sky!- usłyszałam przez mgłe. Nie był to głos żadnego z Nightmarów, tylko taty.- Sky, kochanie! Już jestem- spowrotem zaczęłam rozróżniać kształty i kolory.- Co sie jej stało?- odwrócił się w stronę Koszmarnego Miśka (wyjaśnienie: Koszmarny- Nightmare, Koszmarny Misiek- Nightmare Freddy itd., chyba rozumiecie)
- Prawie zemdlała, jak sie dowiedziała że Henry jest w szpitalu- powiedział N.Freddy i spojrzał na Freddziaki, które zaczęły uciekać.
- Nightmare- tata kiwnął głową do niego.- Zabierz reszte i idzcie pilniwać Chrisa- Nightmare skinął głową.
- Chodźcie- powiedział i wziął na ręce najsatrszego Freddziaka, który właśnie przemiegł pomiędzy jego nogami.
Wszyscy zabrali się i poszli za nim. Ojciec zaś podszedł do szafki ze szklankami i wyciągnął dwie. Do jednej nalał wody, a do drugiej remnatu. Co ciekawe, remnant służy jako swego rodzaju alkochol. Tata podał mi szklanke z wodą. Chwyciłam ją w ręce i wypiłam dwa łyki, a tata ze swojej wypił jeden.
Remnat jest przeznaczony tylko dla animatroników i tych, którzy umarli. Czyli ni z tego nizowego nie moge tego pić. A te maluchy mogą. Jaki ten świat jest niesprawiedliwy...
- Sky...- zaczął tata patrząc w blat. Widać było, że nie wie od czego zacząć.- Nie mówilem ci nic, bo nieczego nie byłem pewny- usiadł naprzeciw mnie.- Pewnie nie jesteś z tego zadowolona, a wręcz wściekła za to że nic ci nie powiedziałam...- przeczesał swoje brązowo-fioletowe włosy. Popatrzyłam w jego oczy. Naprawde żałował że nic mi nie powiedział. Szczerze to zastanawia mnie, czy mama o tym wie.
- Nie, nie jestem- powiedziałam i wstałam.- Jeśli mam być szczera, jestem tylko trochę ździwiona- zaczęłam iść w stronę taty- że pomimo iż nie widziałeś się z wujkiem Henrym jakieś 2 lata, dalej chcesz mu pomagać- uśmiechnęłam się i go przytuliłam. Odwzajemnił przytulasa.
- Traktowałem go jak brat, to normalne że chcem mu pomóc w tym czasie- powiedział.
~~~~~(Time skip)~~~~~(Następnego dnia)~~~~~
Siadziałam sobie w kuchni jedząc swoje goferki. Najlepsze jedzenie na świecie. Następnie mamy tosty i naleśniki. Obok stała herbatka owocowa.
Miałam akurat słuchawki w uszach. Znaczy tylko jedną, bo druga sie zepsuła (najgorzej ;-; dop. Autorka~). Akurat słuchałam Hay Loft (autorstwa Mother Mother).
Jak dobrze mieć dobry humor po ciężkich dniach. A, i plus jeszcze umuwiłam się z Adrianem, że wyjdziemy na zakupy. No normalnie kocham gościa.
Nie żebym sie zakochała, nie jest w moim typie. Lubue go, ale nie znam na tyle aby powiedzieć że moge traktować go jak brata.
Ciekawostka o mnie! Nie potrafie powiedzieć, jakiej jestem orientacji i jaką mam płeć. Można powiedzieć, że jestem bisexualna (lubie obie płcie), ale i też panssexualna (patrze tylko na charakter). Coś tak pomiedzy. Jestem też, można powiedzieć, niebinarna, czyli nie potrafie określić swojej płci. Znaczy, fizycznie jestem dziewczyną, ale psychicznie to nie wiem. Niby sie maluje, lubie sie przebierać i takie inne dziewczęce rzeczy, ale lubie też czasami zagrać w jakieś strzelanki, przeklinam, a nawet z wysokich nerwów potrafie zapalić.
Czemu życie jest takie trudne?
Dobra, nieważne.
Słysze dzwonek do drzwi.
Kto śmiał przerwać mi posiłek?!
(Błagam nie pytajcie co brałam, pisze ten rozdział o 3 rano ;---;)
Wyjmuje słuchawke z ucha i z pełnymi ustami krzycze:
- Otworze!- po czym wstałam i pokierowałam się w stronę drzwi. Ogarnęłam szybko włosy, połknęłam ostatni kęs goferków i otworzyłam drzwi.
- Hej Sky- ach... ten głos. Jedyny w swoim rodzaju. Tego głosu nie da sie zapomnieć.
- Cześć Scott!- powiedziałam, poczym go przytuliłam.- Tata jest na górze w swoim biórze- powoedziałam lekko zachrypnietym głosem.
- Dzięki- uśmiechnął się i pokierował na góre.
- Mmmm~- kurwa...- Kochanek twojego ojca przyszedł~- rzekł Glitch pojawiając się w moim umyśle.
- Spierdalaj ode mnie pojebany króliku- mruknęłam. No i poranek zjebany.- A po za tym, tata kocha tylko mame- założyłam rece na piersiach.
Czuje sie jakbym miała okres.
...
......
..............
Kurwa a może ja go serio mam?
- Spiepszaj chwile Glitch, ide do łazienki- powiedziałam i podreptałam w stronę łazienki.
- Musze?- jak ja go kurwa nienawidze.
- Tak, musisz- powiedziałam lekko zła i już po chwili go nie było.
Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz.
~~~(Tajm skip)~~~(jakieś 15 minut później)~~~
Okej, teraz poranek mam na prawde spierdolony. Chyba was ostrzegałam, że bedzie więcej przekleństw.
Okres, brak czekolady, wystygnięte gofry, zapomnienie wykupienia sobie Netflixa i wieczorny przyjazd mamy i reszty dzieci to jest złe i pojebane połączenie.
I pomyśleć, że dopoero jutro ide z Adrianem na zakupy. Nie mogliśmy zrobić tego dziś, bo chłopak był zajęty.
Powtórze jeszcze raz pytanie.
Czemu ten świat jest niesprawiedliwy?
~~~~~
Też sie zastanawiam, czemu tak jest.I jeszcze raz, nie pytajcie co brałam. Jest 3 w nocy, a ja pisze rozdział słuchając (chyba) 9 raz piosenki Elevena "Wypierdalam" ;-;
CZYTASZ
~𝚂𝚣𝚘́𝚜𝚝𝚊 𝚣 𝙰𝚏𝚝𝚘𝚗𝚘́𝚠~
RandomKsiązka jest zakończona, zabieran sie za jej poprawe<33 Książka jest pisana wolno, wszystko tu jest popieprzone, są tu błędy ortograficzne i językowe. Nie wiem czy ktoś z wttp zrobił taką książke. Jeśli tak, z całego serduszka przepraszam. Mały opi...