Pov. Sky Afton
Weszłam do domu. Wszystko mnie bolało, w dodatku moje ubrania były przemoczone do suchej nitki. Byłam cała poobijana, miałam praktycznje wszędzie jakieś rany.
Gdy tylko zamknęłam drzwi wejściowe, od razu przybiegłga mama. W jej oczach widziałam strach. Strach, którego dawno nie widziałam. Ten, który towarzyszył jej, podczas wkładania jej do animatronika.
Za nią był tata. Z jego oczu nie mogłam nic wyczutać. Ale z jego twarzy tak. Strach, ale i współczucie.
Moja rodzicielka podeszła do mnie i chwyliła mnie za ręce. W jej oczach pojawiłi się łzy.
- S-sky...- wytarła lekko stróżkę krwi płynącą z moich ust. Nagle złapał mnie ostry kaszel. Zaczęłam kaszleć krwią.
A to wszystko zaczęło sie od wyjścia na zakupy z Adrianem...
~~~~~(Godzine wcześniej)~~~~~
- Ale zobacz, mogłas kupić tamte dwie bluzki i jeszcze starczyłoby ci na jedzenie!- powiedział Adrian.
- Co ja poradze że moja szafa to w połowie bluzy- potargałam jego włosy.
- Sky!- zabrał moją ręke, a ja zaczęłam się śmiać- Wiesz ile ja je ukladałem?!- krzyknął, a w naszą strone odwrociło się chyba 5 osób. Adrian zaczął układać te włosy.
- Oj tam nie przesadzaj- poklepałam go po ramieniu i poczęłam iść przed siebie.
- No ale zaczekaj!- podbiegł do mnie.
Szliśmy i rozmawialiśmy chyba na wszystkie możliwe tematy. Zaczęłam dobrze sie dogadywać z Adrianem. W końcu byliśmy niedaleko mieskzania Adriana. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 17.35. Jeszcze mnie rodzice nie zabiją, miałam być w domu o 18.
- To tutaj!- wskazał na klatke schodową. Wyłaczyłam telefon i schkwałam go do torby. Adek podszedł do drzwi by wpisać kod.
Gdy go wpisywał, usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się. Widać było że dresy przyszły coś odwalić. Zignorowałam ich i odwróciłam się w stronę Adriana.
I to był błąd.
Przedemną był nóż. Trzymany przez Adriana.
- Umm Adek? Co ty robisz?- spytałam z lekkim rozbawieniem zmieszanym ze strache.
- Ponoć Aftonowie nie mogą umrzeć drugi raz- poczułam jak dwie silne ręce trzymają mnie za obydwa ramiona. Wypuściłam rzeczy z rąk. Moim ciałem zawładnął strach.
Przed moimi oczami ukazały sie najgorsze scenariusze. Zabiją czy tylko pobiją? Okradna, czy zgwałcą? Nie wiem.
Zaciśnęłam mocno oczy. Bałam się.
Poczułam mocne uderzenie w brzuch. Skuliłam się na tyle, na ile pozwoliły mi trzymające mnie ręce. Otworzyłam oczy, do ktorych napłynęły łzy.
- A taka odważna byłaś gdy przyszłaś do mnie w tamtą noc- Adrian chwycił mój podbródek i dość gwałtownie podniósł. Spojrzałam w jego oczy. Wyrażały czystą żądze i satysfakcje.
- Czego chcesz...- zapytałam się szeptem. Odpowiedzi nie dostałam, lecz w zamian zarobiłam mocne uderzenie w szczęke.
- Twój ojciec zabił kiedyś moją siostrę...- powiedział. Nagle upadłam na ziemię.- Kojażysz może Amelię Fisher?- to imię i nazwisko... Wszystko zaczeło powoli sie układać.
CZYTASZ
~𝚂𝚣𝚘́𝚜𝚝𝚊 𝚣 𝙰𝚏𝚝𝚘𝚗𝚘́𝚠~
RandomKsiązka jest zakończona, zabieran sie za jej poprawe<33 Książka jest pisana wolno, wszystko tu jest popieprzone, są tu błędy ortograficzne i językowe. Nie wiem czy ktoś z wttp zrobił taką książke. Jeśli tak, z całego serduszka przepraszam. Mały opi...