Pov. Sky AftonSytuacja wygląda mniej więcej tak, że Golden zapadł w śpiączkę. Ale żyje, co jest najważniejsze. Dalej nie wiem, czym było spowodowane krwawienie z ust. Bonnie nie przyszedł mi pomóc, bo nikt nie umiał uspokoić Freddiego, a tylko on wiedział co go uspokaja. Dziewczyny są załamane, Marionetka gdzieś zniknęła.
Ale, kurwa, zajebiście.
Dobrze że chociaż Foxy i Toy Chuj- znaczy Toy Freddy są w miare uspokojeni i ogarniają co sie dzieje.
Tak jak już mówiłam, nie wiem jakim cudem ja jestem w miare spokojna. Już dawno chodziłabym w tą i we w te, próbując ogarnąć myśli, przeklinając siebie cały czas pod nosem. Ale nie, siedze sobie spokojnie rozmyślając co sie stało z Goldenem.
Chyba jedyną dobrą wiadomością jest to, że przy chłopaku cały czas ktoś będzie. Narazie jestem to ja, siedze ty tylko do 19 (jest niedziela jak coś, czyli dzień w którym urodziny albo przyjęcia nie są organizowane), czyli mogę już szykować się do wyjścia. Chodź w domu powinnam być o 18.
Mama miała pojechać z Lizzy (Elizabeth dla niewiedzacych) i Michealem na noc do ciotki, a tata...
Nie wiem. Nie wiem co sie wogle z nim dzieje. Chodzi zdenerwowany, nie potrafi usiedzieć w miejscu.
Dobrze, że Nightmare został z Chrisem. Młody załamałby się, gdyby miał zostać sam.
Chris na ogół nie lubi ruszać się z domu, dlatego został w domu.
~(Time skip, bo mogę)~(Przed wejściem do domu)~
Otworzyłam drzwi. Weszłam do środka i zdjęłam buty. Nie było tych taty, czyli go nie ma. Zapaliłam swiatło w salonie. Jezu jak pusto tu bez reszty. Nie ma krzyku, hałasu, ogólnie cisza.
- Chris! Już jestem!- krzyknęłam w salonie i czekałam aż mały przyjdzie do mnie.
Ale nie przyszedł. Albo śpi, albo coś się stało. Raczej to drugie, bo od razu przyszedłby do mnie Koszmar i powiedział bym siedziała cicho. Weszłam powoli po schodach. Światła w korytarzach były pozgaszane.
Coś musiało się stać.
Pokierowałam się w miare szybko do drzwi pokoju Chrisa. Bez zbędnego pukania weszłam do środka.
- J-ja nie chce!- krzyknął chłopięcy, płaczliwy głos. Głos Chrisa.
Siedział on zawinięty w kulke na podłodze przed łóżkiem, w ręku miał latartkę, a oczy zaciśnięte. Widać było, że jest przerażony.
Podeszłam wystraszona do niego i go przytuliłam. Odskoczył lekko.
- Już cichutko...- poczełam głaskać go po głowie i plechach. Wtulił się we mnie mocno. Pozwoliłam aby płakał w moją bluzę. Powoli zaczął się uspokajać.
W mojej głowie kłębiło się zdecydowanie zbyt dużo myśli.
1. Gdzie jest Nightmare?
2. Gdzie jest Goldie?
3. Jak można być tak nieodpowiedzialnym i zostawić dziecko same sobie?
4. Jak długo był sam?
No i wiele innych pytań. Wiedziałam, że Nightmare może go zostawić, bo byłby pewnie tu Goldie. A jakby Goldie poszedł, zostałby Nightmare. A nie ma ich dwóch.
Ale przecież są inne Nightmary. Też by z nim zostały. To jakim, do cholery, cudem Chris został pozostawiony sam, w ciemnym domu, bez powiadomienia mnie tym? Przecież mogłabym specjalnie wcześniej wrócić do domu, miałabym zastępstwo do czuwania nad Golden Freddym.
CZYTASZ
~𝚂𝚣𝚘́𝚜𝚝𝚊 𝚣 𝙰𝚏𝚝𝚘𝚗𝚘́𝚠~
RandomKsiązka jest zakończona, zabieran sie za jej poprawe<33 Książka jest pisana wolno, wszystko tu jest popieprzone, są tu błędy ortograficzne i językowe. Nie wiem czy ktoś z wttp zrobił taką książke. Jeśli tak, z całego serduszka przepraszam. Mały opi...