9.

335 20 7
                                    

- Ale Sky~ Przecierz wiesz, że mnie szybko sie nie pozbędziesz~- Boże daj mi siłe na tego idiote. Już godzine próbuje sie skupić nad projektami animatrnoników. Znaczy nad kostiumami dla nowych animatroników. Ale ten chodzący kostium nie daje mi spokoju.

Akualnie tata ze Scottem budują kolejny engoszkielet, a ja miałam robić projekt kostiumu. Mam już projekty na 2 Animatrony. Mianowicie Glamrock Freddy i Glamrock Chica. Chciałabym zrobić coś nowego, innego. Żeby nie było jak w każdej części:

Freddy, Bonnie, Chica, Foxy i jakieś dodatkowe postacie.

No może SL jest inne, ale to nie ja akurat wynyśliłam tą lokacje.

- Zobacz, jak masz lisa, to zrób coś tak samo niebezpiecznego~- mruknął.- Albo może i bardziej niebezpoecznego...- nagle zaczęłam bargrać ołówkiem po kartce.

Animatrnonik bedzie koloru szarego... i na pewno to będzis dzieczyna. Może jakkes pasemka? Przecierz to restauracja w stylu Rock'a. Tak, będzke miała jedno pasemko. Może niebieski? Nie... zielone! O tak, dobrze. A oczy może złote? Tak, to będzie dobre.

Okej, co może robić? Może zrobić też coś podobnego do Pirot Cove? Nie. Może niech gra na giterze? To jest to! Będzie występować za Bonniego.

Ubiór... I tu mamy problem. Dajmy może zielony top?

- Czerwony top, czerwone spodenki i fioletowe rękawiczki do łokci- odezwał się Glicht. Woooow, powiedział coś bez tego swojego głosu jakby z każym próbował flirtować.

- Jednak na coś sie przydałeś Glicht- uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam szkicować.

- Mówiłem ci wcześniej, że sie przydam- chodź go nie widziałam, mogłabym przysiądz że sie uśmiecha.

Pov. William Afton

- Naprawde ci współczuje...- powiedział Scott i poklepał mnie po ramieniu.

- Nie ma co...- zdjąłem czapkę z głowy i przeczesałem włosy.

Obecnie jest godzina 10.30. Już od godziny razem z Phone Guy'em (Gejem xD (musiałam ;-;)) budujemu endoszkielet. Byłem dziś na nocnej zmianie. Tez nowy, Adrian chyba, zachorował i nie mógł dzisiaj przyjść. A nikt nie chciał za niego czuwać te 6 godzin. Musze znaleść kogoś na zastępstwo. Wracając, wrociłem do domu o siódmej. Byłbym wcześniej, ale musiałem zajechać do sklepu po małe zakupy. W końcu Clara wraca dzisiaj wieczorem z dzieciakami, a nie chciałbym, aby pierwsze słowa jakie wyjdą z jej ust to: "Serio nic nie zrobiliście w domu?".

Usiadłem na obrotowym krześle przy jednym ze skończonych endoszkieletów. Przetarłem twarz rękoma i głosno westchnąłem.

- Hej, wszystko będzie dobrze- usłyszałem przysuwane krzesło. Otworzyłemoczy i spojrzałem w kierunku bruneta (bedzie brunet bo nie pamiętam jakie włosy miał Scott Cawthon ;--;)

- Nie będzie dobrze- mój głos był dosyć stanowczy, ale i spokojny.- Sky znów zaczyna sie buntować, Nightmary coraz częściej zostawiają Chrisa samego, Ennard już 2 razy w miesiącu wymieniał części, znowu zaczynam oddalać się od Clary...- aż mnie głowa zaczęła boleć od tego wszystkiego.- Mam problemy z papieramiw pizzeri, brakuje mi pracowników... Ugh, a co ja będe wymieniać? Za dużo tego wszystkiego- oparłem ręce na kolana i schowałem twarz w dłoniach.

- Może ja przejme część papierów, może być?- jego głos był łagodny. Pomimo tego, że jest strasznie gadatliwy, potrafi na chwile sie zamknąć i dobrze wysłuchać.- Moge też zastąpić tego pracownika- uśmiechnął sie.

- Jeśli chcesz- mruknąłem. Nie lubie nażucać się ludziom, dlatego rzadko kiedy prosze o jakąś przysługę.

- William, jesteś moim przyjacielem, dlatego chce ci pomóc- i pomyśleć że to on zaproponował mi pomoc 6 lat temu.

(W moim AU Scott kiedyś pomógł Williamowi i Henry'emu w rozkręcaniu interesu. Przez pierwsze 3 lata ich wspólnej znajomości dogadywali się dobrze, do czasu aż Henry i William nie mieli największej kłótni. Scott stanął po stronie Aftona. Kiedy indziej dopowiem szczegóły.)

- I pomyśleć, że to ty pozwoliłeś iść na pewną śmierć, wysyłając go na 7 noc~

- Glichtrap, mówiłem ci, że wybaczyłem Williamowi- powiedział Scott, a chwile później przed nami pojawił sie ten upierdliwy królik.

- Może i tak, ale ponoć jesteś jego przyjacielem~- zaśmiał sie- A przyjaciele tak nie robią~

- Glitchtrap, idź stąd bo nie chcesz abym użył remnantu- warknąłem. W jego oczach ujrzałem cień strachu. Po chwili go nie było.

- Serio? Czemu remnant?- zaśmiał sie lekko młodszy (tylko o 5 miesięcy).

- Jest na njego uczulony, nie wiem jak, ale jest- pokręciłem głową, po czym wystchnąłem.

W pewnym momencie usłyszeliśmy otwieranie drzwi do piwnicy. Po schodach zeszła Sky.

- Hej tato, cześć Scott- lubie widzieć ją uśmiechniętą. Zeszła do nas po schodach i podała mi plik papieru.- Dokładnie opisane 3 animatroniki. Wszystkie w wersji rock- spojrzałem na kartki.

- Sama je projektowałaś?- spytał ten obok. Widać było, że podobają mu sie szkice.

- Te dwa pierwsze- wskazała na coś podobnego do Freddy'iego i Chici- zrobiłam sama. Przy tym tutaj- pokazała na ostatniego animatrona- pomógł mi Glitch- Glitchtrap? Nie wiedziałem że aż tak sie w to wciągnie.

Sky została jeszcze troche z nami, po czym poszła na góre. Coś czuje, że bedziemy ze Scottem mieli dużo do roboty.

~~~~~
Dziś troszke krótszy rozdział, ale mam małe pytanko.

Chcecie może książke z Undertale albo Creppypasty? Mam troche weny, więc moge coś napisać.





~𝚂𝚣𝚘́𝚜𝚝𝚊 𝚣 𝙰𝚏𝚝𝚘𝚗𝚘́𝚠~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz