rozdział 11

990 68 11
                                    

Per.Itachi
Tobi jako pierwszy się ogarnął i zaczął tańczyć.hidan wydawał bliżej nie określone dzwięki.coś jest z nimi nie tak i ja to bardzo dobrze wiem.nikt normalny się tak nie zachowuje chyba ich sprzedam na targu w jakiejś wiosce.już sobie wyobrażam tą nazwę"shiperzy z akatsuki"to by było piękne.chyba wszyscy się już ogarnęli bo dziwnie się na mnie patrzą.czuje że będę zasypywany pytaniami co przyjemne nie jest.lisek sobie śpi w najlepsze a ja się zastanawiam jakie pytania wymyślą.dlaczego ja mam w życiu tak pod górkę czym ja zawiniłem.będę musiał ich ignorować co proste nie będzie.no trudno jakoś dam radę takie życie.o nie właśnie kakuzu zrobił nam zdjęcie walnięty shiper.panie daj mi cierpliwości a ja ich ogarnę.

Per.Kurama
-Niezłe wariatkowo z tego akatsuki.-powiedziałem do szopa uśmiechając się po swojemu.wiem że wyglądało to tak jakbym szczerzył kły ale nic na to nie poradzę.-oni to połączenie wariatkowa z psychiatrykiem-stwierdził przytulając mnie.oparłem wygodnie głowę o niego przyznam niezłą poduszką jest.-kuramcia jesteś moim liskiem?-zapytał shikaku-możliwe szopie-szybko odpowiedziałem.a ten jak debil się ucieszył  ale i tak go kocham może tego nie pokazuje ale tak jest.

Per.Itachi
Naru się obudził ale stwierdził że jeszcze trochę sobie pośpi.ale z liska śpioch ale to nie jego wina a poza tym on tak uroczo śpi.położyłem się na kanapie bo tak jest wygodniej a naru śpi na mnie.błękitnooki wtulił się w mój tors przez co się zarumieniłem.wziąłem koc i okryłem nas nim nie chcę by lisek się przeziębił.mam nadzieję że nikt tu znowu nie wejdzie.po dłuższej chwili poczułem zmęczenie i sam usnąłem.

Nie Spotykany BlondynOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz