Jak oparzony wbiegłem do kliniki. Od razu wparowałem do gabinetu ojca, ale nikogo tam nie było. Rzuciłem na pobliskie krzesło moją teczkę i skierowałem się pod salę. Widziałem przez szkalne drzwi, że kręci się tam bardzo dużo osób.Zdenerwowany odeszłem dalej, tam gdzie stał Jongdae i Aejin. Od razu po tym jak Baekhyun zemdlał, wezwaliśmy karetkę i pojechaliśmy za nią.
– Chan, spokojnie...
– Nie mogę być spokojny! Nawet nie wiem co się dzieje – złapałem się za skronie, które zaczęły niebezpiecznie pulsować.
Pod salę podeszła kobieta i dwóch mężczyzn, a ja rozpoznałem w nich rodzinę Byuna. Był bardzo podobny do mamy i brata. Odpuściłem sobie podejście do nich.
Z sali wyszedł mój tata, do którego od razu podszedłem.
– Co z moim synem? Doktorze co z nim jest? – ciemnowłosa kobieta odezwała się od razu.
– Co mu jest? – podszedłem do rodzica – Uratujecie go. Będzie dobrze, prawda? – wręcz wyszeptałem, a w moich oczach mimowolnie pojawiły się łzy.
– Chan, spokojnie – odszepnął, po czym odchrząknął głośno – Serce pacjenta się zatrzymało.
Zacisnąłem dłonie, a łzy znalazły ujście. Obtarłem policzki, a usta ułożyły się w cienką linię.
– Udało się nam przywrócić bicie, ale... Żeby utrzymać go przy życiu, musieliśmy podłączyć VAD. To urządzenie które wspomaga pracę komór. Jedynym ratunkiem dla Baekhyuna jest teraz przeszczep serca.
Czułem się, jakbym to ja zawiódł. Mimo że latałem wokół Baekhyuna jak nad niemowlakiem, on trafił tutaj. A żeby żyć, musi być podłączony pod jakiś nędzny sprzęt.
– Będziemy mogli tam wejść? – odezwał się młodszy mężczyzna, prawdopodobnie jego brat.
– Proszę poczekać. Powiem państwu kiedy będziecie mogli wejść.
Ojciec ruszył do swojego gabinetu i niezauważalnie kiwnął głową. Pociągnąłem nosem i podszedłem za nim. Opadłem na krzesło po drugiej stronie jego biurka.
– Tato... uratujecie go prawda?
– Chanyeol, doskonale wiesz, że nic nie mogę Ci zagwarantować. Jego stan jest wręcz krytyczny.
Ukryłem twarz w dłoniach i zacisnąłem mocno oczy. Chciałem zniknąć. Chciałem żeby wszystko zniknęło, a ja miałbym szansę poznać Baekhyuna w innej rzeczywistości. W takiej, w której nie jest chory, gdzie nie mamy problemów i powodu do stresu.
– Proszę – wychrypiałem – Ja błagam... Nie dajcie mu umrzeć.
– Synu... Nawet jakbym bardzo chciał, lista jest długa. Nie mogę tak po prostu pominąć innych oczekujących dla Baekhyuna. Bardzo bym chciał, ale nie mogę.
Pokiwałem głową i westchnąłem ciężko. Wyszedłem z gabinetu, bo wiedziałem, że jako lekarz ma jeszcze dużo pracy. Pożegnałem się z Jongdae i Aejin, którzy już jechali. On musiał odebrać Lee ze szkoły, której auto było u mechanika, a ona miała jeszcze pracę. Obiecałem informować ich o wszystkim, czego się dowiem.
– Jestem Baekbeom, brat Baekhyuna – usłyszałem – Możemy porozmawiać?
Uniosłem głowę i spojrzałem na mężczyznę. Przytaknąłem i ruszyłem z nim do czegoś w rodzaju szpitalnego bufetu. Był tu automat z napojami i kilka stolików, więc usiedliśmy przy jednym z nich.
– Czy... jesteś chłopakiem Baeka? – zaczął.
– Tak – westchnąłem – Skąd wiesz?
– Ach, domyśliłem się. Przecież sam by mi nigdy nie powiedział.
– Hm, dlaczego?
– Nasi rodzicie nie są zbyt tolerancyjni. Oczywiście, kochają go i mówią, że go akceptują, ale często wytykają mu orientację na spotkaniach rodzinnych. Mam żonę i synka, więc często wypominają mu, że nigdy nie doczekają się od niego wnuka.
– Och, rozumiem... – przytaknąłem, choć tak naprawdę wcale nie rozumiałem.
– Baekhyun jest naprawdę dobrym dzieciakiem. Nie zawsze miał łatwo. Jak byliśmy młodsi rodzicie mieli tendencje do faworyzowania, a do tego ta okropna choroba... On zasługuje na wszystko co najlepsze.
– To prawda, zasługuje, a ja mam zamiar mu to dać. Nie znamy się najdłużej, ale jest dla mnie bardzo ważny.
– Jak masz na imię?
– Chanyeol.
– Dziękuję Chanyeol. Mam nadzieję że uda mi się naprawić relację z Baekiem, zanim będzie za późno. On jest taką osobą, która jak ufa i kocha, to ja zawsze... Więc witam cię w naszej rodzinie.
Uśmiechnąłem się przez łzy i wymamrotałem coś w stylu podziękowania. Baekhyun nigdy nie powiedział mi, że mnie kocha. Stale powtarzał mi, że jestem naprawdę ważny, ale nic więcej.
– Baek mówił mi kiedyś o tobie, ale nic złego. Jestem pewien, że nie chowa urazy.
Baekbeom również się uśmiechnął, ale nic nie powiedział. Po niedługiej chwili wróciliśmy wspólnie pod salę. Usiadłem na plastikowym krześle i oparłem głowę o ścianę. Miałem dość.
– Doktorze, migotanie komór pacjenta! – nagle na korytarzu rozległ się krzyk, a zanim zdążyłem mrugać, tata wbiegł do sali, a za nim kilka osób z personelu.
Poderwałem się do góry i chciałem podejść jak najbliżej, ale tata złapał mnie za ramiona i potrząsnął nimi.
– Chanyeol, usiądź, błagam cię. Daj mi go ratować.
‡‡‡‡‡
CZYTASZ
heartbeat| chanbaek
Fanfictionzakończone ✓ Chanyeol jest szanowanym prokuratorem, który nie może znieść tego, że do jego sprawy został przydzielony nowy chłopak, z którym nikt nie chciał pracować. 25.12.20 ™ THESTANA #1 w chanbaek x 3