03

1.4K 121 10
                                    


Biegłem z parkingu i pośpiesznie klikałem na trójkę w windzie, aby tylko dostać się do biura Parka. Akurat w pierwszy dzień mój samochód postanowił zgasnąć na środku miasta i męczyłem się z ponownym odpaleniem go piętnaście minut. Tym samym byłem spóźniony już siedem minut, a wczoraj mężczyzna wyrazie dał mi do zrozumienia, że nie lubi spóźnień.

Złapałem się za klatkę piersiową kiedy stanąłem przed szklanymi drzwiami i mocno w nie zapukałem. Otworzyłem je i ostrożnie zamknąłem za sobą.

– Spóźniony.

– Tak wiem, przepra-

– Nie tłumacz się, bierzemy się do pracy – obrzucił mnie spojrzeniem i usiadł przy swoim biurku.

Uśmiechnąłem się sam do siebie gdy na lewo od drzwi zauważyłem moje stanowisko. Odwiesiłem płaszcz na wieszak i usiadłem w wygodnym fotelu.

– Jaką sprawą się zajmujemy? – odezwałem się.

– Morderstwo. Zamordowany nazywał się Han Deokyeon i został znaleziony w swoim mieszkaniu. Byłem na miejscu tylko zobaczyć ciało i rozejrzeć się. Pewnie jeszcze nie raz tam pojedziemy. Od czego proponujesz zacząć?

Wytrzeszczyłem oczy i spojrzałem na niego wymownie. Wśród czterech osób z którymi do tej pory "pracowałem" nikt nie zapytał mnie o zdanie. Odkaszlnąłem i odparłem:

– Warto sprawdzić osoby z jego otoczenia. Rodzina, znajomi. Później można sprawdzić z kim miał kontakty na innych płaszczyznach.

– Dobry pomysł. Zajmij się jego rodziną, ja przyjaciółmi – stuknął długopisem w blat i od razu zerwał się do pracy.

Znów uśmiechnąłem się do siebie i uruchomiłem komputer. Zająłem się przydzielonym mi zadaniem i nie zauważyłem, kiedy Park stanął nade mną i patrzył co robię.

– Coś nie tak? – zmrużyłem oczy.

– Nic, tylko kontroluję. Sporo zrobiłeś, nie wiem czemu na ciebie narzekali – pokiwał głową.

– Em... dziękuję? Chyba.

– Muszę wyjść na chwilę do Shina, pracuj dalej – odparł i zniknął za drzwiami.

– Pracuj dalej – przedrzeźniłem go – Nie jestem głupi, wiem co mam robić.

– Słyszałem!

Wyprostowałem się jak struna, kiedy usłyszałem jego krzyk. Cholera, że też musi mieć taki dobry słuch.

Wszystkie informacje zebrane na komputerze wydrukowałem, spiąłem i włożyłem do nowej teczki. Położyłem ją w rogu biurka, zadowolony, że w końcu mogę normalnie pracować. Parka nadal nie było, więc postanowiłem zająć się sam sobą i w miarę sprawnie znalazłem informację o miejscu zatrudnienia zamordowanego.

– Jestem – zatrzasnął drzwi po czym rzucił na blat plik dokumentów, który opadł z głośnym hukiem – Jak ci poszło?

– Mam informacje o jego rodzinie i miejscu pracy.

– Kazałem poszukać tylko o rodzinie – zmarszczył brwi.

– No i...?

– Nie posłuchałeś mnie.

– Nie mam dziesięciu lat panie Park.

– Niech będzie panie Byun.

– Za parę minut przerwa, co będzie pan robił? – mruknąłem.

– Idę zjeść coś z moim kumplem, tym który był tutaj wczoraj. Możesz się dołączyć jeśli nikogo nie znasz.

– Um... Jasne, chętnie. Dziękuję.

– I nie mów do mnie per pan, czuję się jak staruszek. Nie znasz lepszych zwrotów?

– Nawet nie wiem jak masz na imię.

– Nie wiesz? – wyglądał na zaskoczonego, jakby oczekiwał, że każdy będzie go znał – Chanyeol.

– Ładnie. Chanyeol hyung.

Mężczyzna wywrócił oczami i posłał mi fałszywy uśmiech, który chyba nie miał nawet wyglądać prawdziwe.

– Idziemy.

‡‡‡‡‡

heartbeat| chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz