04

1.4K 121 8
                                    


Siedziałem na sali sądowej w pierwszej ławce obserwujących i uważnie słuchałem sprawy prowadzonej przez Parka. Była niewielka, bo rozchodziło się o kobietę która odmówiła zapłacenia mandatu, więc wcisnęli mu ją tak na prawdę na szybko. Poprosił mnie, żebym przyszedł ją obejrzeć, a jako że skończyłem dokumentację, właśnie tu siedzę.

Sama sprawa była nudna, ale co jakiś czas zawieszałem wzrok na Chanyeolu, który wyglądał wyjątkowo atrakcyjnie w swojej todze. Bordowy kolor do niego pasował.

Wkrótce wszystko dobiegło końca, więc ruszyłem do gabinetu, a w drodze dołączył do mnie Park.

– Zadowolony? – mruknąłem.

– Oczywiście.

Jego twarz była taka sama jak zwykle, ale byłem pewien, że w środku się cieszył. Kobieta dostała mandat zasłużenie i jej adwokat tak na prawdę nie miał dowodów na jej rację.

– Zrobiłeś wszystkie papiery?

– Tak. Właśnie! Postrzelona Choi z drugiego piętra cię szukała – zaśmiałem się cicho.

– Uch, miałem wziąć od niej dokumenty o tej kobiecie ze sprawy – westchnął – Pójdę tam, a ty teraz-

– Wiem co należy do moich obowiązków. Powiedziałeś, że skoro dostałem nominację prokuratorską to nie będziesz traktować mnie jak licealisty. Robisz to, codziennie – założyłem ramiona na piersi.

– To mój odruch, dobra? Wszystko ma być idealnie.

– Zasłużyłeś na miano Najgorszego Prokuratora – oburzyłem się.

– Mam się od dwóch lat, słodki. Idę, czas mnie goni – posłał mi ten fałszywy uśmiech i odwrócił się na pięcie.

Fuknąłem pod nosem, ale też odwróciłem się w stronę swojego, a właściwie naszego, biura. Otworzyłem drzwi, a na jednym z foteli siedział znajomy blondyn.

– Dzień dobry – rzuciłem.

– Cześć Baek! – uśmiechnął się.

Lubiłem Jongdae, często się uśmiechał i ogólnie był taki pełen życia, nie to co Chanyeol. Nie widywałem się z nim często, ale jak już do tego dochodziło, to opowiadał mi co u jego zwierzątek. Dowiedziałem się, że on i jego narzeczona mają małe zoo w domu, czego bardzo mu zazdrościłem.

– Gdzie Park? – zapytał, wyrywając mnie z zamyślenia.

– Na drugim piętrze.

– Jak zwykle robi wszystko nie po mojej myśli – wyrzucił ręce w powietrze.

– Jak się tu dostałeś? Zamykałem drzwi – zauważyłem nagle.

– Spokojnie, nie włamałem się, mam klucz – pomachał nim – No opowiadaj, jak ci się z nim pracuje.

– Całkiem przyjemnie. Jest dziwny, ale nie w zły sposób. Cały czas puka długopisem w biurko, co bardzo mnie denerwuje, ale już się nawet nie odzywam. Jak się zajmie pracą i jest cicho to wtedy jest świetnie. Nie lubię jak stoi nade mną i patrzy w kartki. Kurde, uczyłem się prawie dziesięć lat do tego zawodu, a on odpytuje mnie z Kodeksu Karnego – tupnąłem lekko nogą – Ogólnie nie narzekam, minął tydzień i mnie nie odesłał, na razie to mój największy sukces.

– Miałbyś większe gdybyś teraz pracował a nie rozmawiał z Jongdae – wystraszony obróciłem się w stronę drzwi, gdzie stał on.

– Jak dużo słyszałeś?

– Odpytuję cię z kodeksu i dalej. Powinienem był usłyszeć więcej?

– Nie! Wracam do pracy! – machnąłem rękoma i szybko wróciłem za biurko.

Mężczyźni zaczęli o czymś rozmawiać, więc ja zająłem się kolejnymi informacjami o morderstwie Hana.

– Właśnie! Baekhyun, masz – starszy rzucił na moje biurko teczkę, a ja spojrzałem na nią niepewnie.

– Co to?

– Twoja pierwsza sprawa.

‡‡‡‡‡

heartbeat| chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz