06

1.4K 109 36
                                    


Po zakończonej sprawie rozwodowej Baekhyun zniknął za drzwiami, więc po chwili zrobiłem to samo. Nie miałem w zwyczaju gratulować komuś, ale gdybym tego nie zrobił pewnie trułby o to trzy dni.

Po wyjściu nigdzie go nie zauważyłem, więc ruszyłem prosto do biura. Tak jak myślałem, właśnie tam był i ściągał z siebie togę.

– Dobrze ci poszło – rzuciłem.

– Dzięki. Widzisz, jednak coś potrafię – odgryzł się.

– Nigdy w to nie wątpiłem. Idziesz coś zjeść? Zaraz zaczyna się przerwa.

– Kupię coś i wrócę tutaj. Mam wrażenie, że nikt mnie tam nie lubi – westchnął.

– Nie powinieneś akurat na to patrzeć. W takim razie, posiedzę tu z tobą, Jongdae dziś nie pracuje.

– Jeśli chcesz...

Po szybkich zakupach usiedliśmy do swoich biurek i w ciszy zaczęliśmy jeść. Frustrowało mnie to, że w ogóle się nie odzywał. Podobno każdy narzekał na jego gadatliwość, a przy mnie był bardzo cichy.

– Powiedz mi coś o sobie – odezwałem się.

– Nie wiem czy to dobry pomysł – mruknął.

– Dlaczego? W zamian ja powiem coś o sobie.

– Niech Ci będzie... Urodziłem się w Bucheon, tutaj przeprowadziłem się jak miałem trzynaście lat. Mam starszego brata, który ma już żonę i synka. Rodzice kochają nas tak samo, ale wiem że to on jest tym którym się chwalą i takie tam. Duma rodziny – naburmuszył się, co wywołało mój uśmiech.

– Czemu tak uważasz?

– Po pierwsze, to on przejął biznes ojca, bo ja chciałem zostać prokuratorem. Po drugie, ma już swoją rodzinę.

– Liczy się to że ma rodzinę? – skrzywiłem się – Jak założysz swoją to będziecie równi?

– Problem w tym, że nie założę. No i to jest trzeci powód, on woli dziewczyny, a ja chłopaków.

– Och – westchnąłem.

Nie spodziewałem się po nim takiego wyznania, ale poczułem się lepiej z tym, że chyba mi ufa.

– No tak, na tym rozmowa zawsze się kończy.

– Nie, nie o to mi chodzi. To nic złego, że wolisz chłopaków. Po prostu... nie wiem co na to odpowiedzieć. Fajnie?

– Jesteś niemożliwy – parsknął – Nie mów nikomu – zagroził mi palcem.

– Słowo harcerza.

– Byłeś harcerzem?

– Nie.

Chłopak znów wywrócił oczami i uśmiechnął się pod nosem, przez co sam się uśmiechnąłem. Był naprawdę pocieszny i sam jego widok przynosił miłą atmosferę.

– Teraz ty. Opowiadaj.

– Jestem jedynakiem, tutaj się urodziłem i wychowałem. Mama prowadzi z ciotką restauracje, powodzi im się. Tata jest lekarzem w klinice. Co więcej mogę powiedzieć? Nie mam ciekawego życia.

– No nie wiem, masz dziewczynę?

– Nie.

– Masz złamane serce czy jesteś wiecznym singlem? – zapytał, na co cicho parsknąłem.

– Raczej po prostu nikogo nie potrzebuje do uszczęśliwiania mnie. Praca do moja jedyna obecna miłość. No i może jeden kot Jongdae – wzruszyłem ramionami.

– Kot, doprawdy – powiedział, chyba sam do siebie, ale ale usłyszałem to – Czy wiadomo coś w sprawie Hana? – zmienił temat.

– Będziemy musieli jechać na miejsce zdarzenia, prawdopodobnie jutro. Nie spóźnij się, bo odjadę bez ciebie.

– Jasne, jasne, będę na czas. Dziś wyjdę wcześniej, rozmawiałem już z Shinem.

– A powód? – spojrzałem na niego podejrzliwe.

– Muszę Ci się wyspowiadać?

– Chciałbym wiedzieć gdzie znika mój cudowny współpracownik.

– Muszę jechać do szpitala.

– Szpital? Po co?

– Z moją mamą. Jest... chorowita. Kontrole i takie tam.

– Mhm, zrozumiałem. Czy możemy już wrócić do pracy?

– Oczywiście hyung.

– I to mi się podoba.

‡‡‡‡‡

heartbeat| chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz