05

1.3K 111 37
                                    


Dokładnie cztery minuty przed ósmą stanąłem przed drzwiami mojego biura i pociągnąłem za klamkę. Zdziwiłem się, kiedy okazały się zamknięte. Chciałem zapukać, ale usłyszałem w środku dwa głosy.

– Pracujesz z tym nowym? Jak się sprawuje?

– Jest pożyteczny – odparł.

Oburzyłem się lekko, bo stwierdzenie "pożyteczny" nie było najmilsze.

– Do mnie też go przysłali, ale... Nie, nie potrafiłam z nim pracować.

Próbowałem skupić się na damskim głosie i spróbować go poznać, a po tych słowach sprawa się rozjaśniła. Musiała to być ta okropna Hong, z którą pracowałem dokładnie trzy dni.

– Dlaczego?

– Wiesz ile on gada? Jest głośny, stale się kręci i rozprasza mnie to. Do tego świeżaki zawsze sprawiają mi problemy.

Przekląłem na nią kilka słów, po czym mocno zapukałem. Usłyszałem przekręcanie klucza i po chwili ponownie mogłem zobaczyć twarz współpracownika.

– Dzień dobry panie prokuratorze, pani Hong – wymusiłem uśmiech – Jak miło panią widzieć po naszej owocnej pracy.

– Z wzajemnością – odgryzła się – Cóż, wracam do siebie i nie przeszkadzam, do widzenia – skinęła głową do Chanyeola.

Rozsiadłem się w swoim fotelu i wyciągnąłem z szafki kubek, żeby później zrobić w nim kawę.

– Nie spóźniłeś się.

– Jak widać. Wszedłbym tu szybciej, gdyby drzwi były otwarte – spojrzałem na niego wymownie.

– Słyszałeś naszą rozmowę?

– Owszem. Jestem pożyteczny? Och, dziękuję za komplement – sarknąłem ostatnie zdanie sam do siebie.

Na jego twarzy pojawił się uśmiech, ale tylko na chwilę. Poprawił swój krawat i wbił we mnie swoje spojrzenie.

– Mówiła, że jesteś głośny i nieznośny. Tutaj w ogóle cię nie słychać. Chyba że jak kichasz, wtedy prawie coś wybucha.

– Przepraszam za moją jamę nosową, następnym razem się uduszę – westchnąłem.

– Czemu tutaj zachowujesz się inaczej?

– Bo może nie chce poczuć się po raz kolejny jak bezużyteczny śmieć, którego można odesłać i chcę pracować?

– Och, dobrze – kiwnął głową i odwrócił wzrok.

– Dzisiaj muszę zająć się moją sprawą, zrobisz resztę sam? – mruknąłem, przegrzebując moje szuflady w biurku.

– Nie musisz pytać mój drogi, doskonale wiem co robię – parsknął, na co wywróciłem oczami.

Czemu do cholery był taki irytujący?

Po wystosowaniu pozwów w stronę małżonków, bo rozchodziło się o sprawę rozwodową, złapałem za kubek i wstałem od biurka.

– Gdzie idziesz? – zapytał, nie odrywając nawet wzrok od kartki.

– Zrobić kawę.

– Zrób mi też.

– Czy ja wyglądam jak sekretarka? – zmrużyłem oczy.

– Ach, Baekhyun, jak ja mam z tobą ciężko – westchnął teatralnie.

– Niech ci będzie, dawaj kubek – wyciągnąłem dłoń, a on niepewnie mi go podał.

– Słodziutki, mój bratanek też taki ma – wydąłem usta, na widok białego kotka na zielonym tle.

– To mój ulubiony kubek, odczep się. Ty pewnie nie masz duszy – wskazał na mój czarny.

– Bardzo prawdopodobnie. Myślałem, że to ty jesteś tym bezdusznym.

– Jestem kiedy trzeba. No zmykaj po kawę sekretarko – pośpieszył mnie dłonią.

– Następnym razem idziesz ty.

– Nie ma opcji.

– To cię zmuszę.

‡‡‡‡‡

heartbeat| chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz