Od rana siedziałem jak na szpilkach. Moja operacja była już jutro, a ja musiałem powiedzieć Chanyeolowi, że nie będzie mnie w pracy. Ze stresu pociły mi się dłonie i nie wiedziałem czy dotrwam.Nie rozmawialiśmy ze sobą od kilku dni. To znaczy, on próbował, ale ja starałem się odsuwać rozmowy jak najdłużej. Bałem się rozmawiać z nim o pocałunku, a teraz nawet o czymkolwiek innym.
Drzwi do biura otworzyły się, a w nich snów pojawił się Park z kubkiem kawy. Pił ją teraz o wiele częściej, przez co zaczynałem się martwić o jego zdrowie.
– Chan... – zacząłem niepewnie.
– Och, jednak nie straciłeś głosu? – rzucił, spoglądając na mnie podejrzliwe.
– Um, ja... Chciałem tylko powiedzieć, że jutro nie będzie mnie w pracy.
– Dlaczego?
– Moja mama... Ma operację.
Jego brwi wystrzeliły do góry jak z automatu, a on sam podniósł się z fotela i stanął na przeciw mnie.
– No i dlaczego mnie okłamujesz? – zapytał.
– C-co? – mruknąłem zdezorientowany.
– Wiem wszystko – wyszeptał mi prosto w twarz.
– Nie rozumiem.
– Ach, Baek – przetarł twarz dłońmi – Jesteś pacjentem mojego ojca. Wiem, że to nie twoja mama jest chora, a ty.
Rozchyliłem usta i poczułem jak bicie mojego serca przyśpiesza. On wiedział, a mimo to w ogóle nie zapytał.
– J-jak długo to wiesz?
– Dowiedziałem się w dzień, gdy nie było cię w pracy. Skończyłem wcześniej i pojechałem do taty. Tam się tego dowiedziałem.
Dopiero teraz połączyłem fakty. Doktor Park, do tego mówił, że jego syn też pracuje w prokuraturze. Dlaczego akurat wtedy nie pomyślałem o Chanyeolu? Że to właśnie jego ojciec?
– J-ja...
– Okłamałeś mnie.
– Musiałem.
– Nie musiałeś – zmarszczył brwi – Przecież bym Ci pomógł.
– Nie chciałem jakiejś nędznej litości. Wolałem być już pomiatany niż traktowany jak jajko – odparłem z goryczą.
On nie miał pojęcia, jak to jest.
– Nie traktowałbym cię jak jajko, ale na pewno lepiej. Dopilowałbym, żeby nic nie zaszkodziło twojemu zdrowiu – syknął.
Odwróciłem wzrok i zdenerwowany spojrzałem w podłogę. Nie wiedziałem co powinienem mu odpowiedzieć.
– Poza tym, chyba musimy w końcu porozmawiać o tym co się stało tamtego wieczoru – rzucił.
Zacząłem stresować się na nowo. Potraktowałem tamten pocałunek jako coś skończonego, jak zamknięty rozdział. Dla dobra mojego i jego również.
– Żałujesz? – zapytał.
– Nie – odparłem zgodnie z prawdą – Ale musimy zapomnieć.
– Żartujesz sobie ze mnie?
– Mówię poważnie.
– Nie możesz prosić mnie o coś takiego! – odstawił kubek z głośnym trzaśnięciem.
– Dlaczego nie!?
– Zachowujesz się jak gówniarz Baekhyun! Dlaczego chcesz zapominać?
– Bo zaczynam coś do ciebie czuć!
– Więc pozwól temu być!
– Nie mogę Chanyeol – burknąłem.
Czułem zbierające się łzy w kącikach oczu. Kłótnie z każdym mnie dobijały i bardzo tego nie lubiłem.
– Dlaczego nie?
– Bo umieram! W każdej chwili moje serce może siąść, a na przeszczep nie czekam tylko ja!
Między nami zapadła cisza, a ja zacisnąłem dłonie w pieści. Powinienem był powstrzymać się od wrzasków.
– N-nie Baek, nie umrzesz...
– To nie jest pewne Chan. To że dostanę serce jest jak los na loterii. Przede mną jest chyba ze sto osób – pociągnąłem nosem – Nie mogę pozwolić sobie na krzywdzenie innych, dlatego nie chcę nawiązywać bliższych relacji.
– Nie możesz tak myśleć – zrobił krok do przodu i złapał moją dłoń.
Moje ciało przeszły dreszcze, a serce zapłonęło. Byłem pewien, że moje uszy znów zaczęły się czerwienić.
– A czy... dla ciebie to coś znaczyło? – wydusiłem.
– Pierwszy raz czuje coś takiego do osoby, którą znam tak krótko. Myślę, że... jesteś wyjątkowy.
Pociągnąłem nosem i mocno objąłem jego klatkę piersiową.
– Dziękuję.
– Będę trzymać za ciebie kciuki. Będziesz zdrowy, obiecuję.
‡‡‡‡‡
CZYTASZ
heartbeat| chanbaek
Fanfictionzakończone ✓ Chanyeol jest szanowanym prokuratorem, który nie może znieść tego, że do jego sprawy został przydzielony nowy chłopak, z którym nikt nie chciał pracować. 25.12.20 ™ THESTANA #1 w chanbaek x 3