– Dzień dobry! Jak ci mija ten piękny dzień? – odwróciłem się w stronę drzwi w których stał uśmiechnięty Baekhyun.– Ktoś ma chyba dobry humor. Wyspałeś się? – mruknąłem.
– Owszem. A ty?
– Nie, ale to już kwestia przyzwyczajenia. Codziennie wstaje o tej samej godzinie.
– Nuda – wymamrotał – Ja codziennie wstaje o innej – powiedział, na co cicho się zaśmiałem.
Niemożliwy.
– Nuda, ale przynajmniej się nie spóźniam – wytknąłem mu, a po odburknął coś pod nosem – Jak tam sprawa rozwodowa agresywnych małżonków?
– Robią tyle problemów – wywrócił oczami – Powoli mam ich dość.
– Sprawy rozwodowe są chyba moimi ulubionymi. Można się ubawić, słuchając ich.
– Nie masz serca chyba.
– Chyba nie mam, ale nie przeszkadza mi to.
Byun nie odezwał się więcej, a od razu odpalił laptop i wziął się za dokumenty. Wzruszyłem ramionami i zrobiłem to samo co on. Przyjemną ciszę przerwało stukanie w biurko. Spojrzałem w stronę Baekhyuna, który zamiast pracować patrzył przed siebie i prócz pukaniem długopisem nerwowo ruszał nogami.
– Coś się sta-
– Mam pytanie – rzucił.
– Więc słucham.
– Wiesz ile kosztuje przeszczep serca?
Wytrzeszczyłem oczy i spojrzałem na niego wymownie. Czy on naprawdę pytał mnie nagle o takie rzeczy?
– Dlaczego miałbym wiedzieć?
– Mówiłeś, że twój tata jest lekarzem.
– Masz szczęście, że trafiłeś w specjalizacje – wymamrotałem – Ostatnio wspominał, że jego kumpel lekarz robił przeszczep za około czterdzieści cztery i pół miliona won.
Tym razem Baekhyun zrobił wielkie oczy i mruknął tylko coś pod nosem.
– Po co ci to potrzebne?
– Wspominałem ci o mamie, prawda? – powiedział nie patrząc na mnie.
– Ach, czyli chodzi o serce. Jest aż tak źle?
– Na razie transplantacja nie jest potrzebna, ale wiesz, lista oczekujących jest długa.
– Rozumiem.
Pomyślałem o sytuacji mamy Baekhyuna i najwyraźniej musiała być dość poważna. Tata mówił, że przeszczep to ostatni ratunek i porażka lekarza, który nie potrafił serca wyleczyć. Oprócz tego, że była cholernie droga to też trudna i długa. Nie wyobrażałem sobie przeżyć czegoś takiego.
– Dzień dobry, moi ulubieni prokuratorzy – drzwi otworzyły się na szerz, a do środka wszedł uśmiechnięty, jak zwykle, Jongdae.
– Dzień dobry – odmruknąłem.
– Cześć hyung! – Byun był zdecydowanie bardziej uradowany odwiedzinami blondyna.
– Nie chcę przeszkadzać, ale Chanyeol – wskazał na mnie palcem – Kiedy Lee ma urodziny?
– Siódmego listopada.
– Czyli już za pięć dni. Kazała mi zaprosić cię na kolację.
– Szybki jesteś, pewnie kazała zrobić ci to tydzień temu – wywróciłem oczami – Ale przyjdę, zawsze jestem.
– Świetnie. Ach, Baek! Też jesteś zaproszony.
Spojrzałem zdziwiony na Kima, a potem na mojego współpracownika którego mina była co najmniej dziwna.
– Ja? Naprawdę?
– Tak, Lee chciałby cię poznać. Mówiłem jej o tobie, no i będziesz mógł poznać nasze zwierzaki.
– Woah, dziękuję. To bardzo... miłe. Chętnie przyjdę.
– Takich odpowiedzi oczekiwałem – klasnął w dłonie – Tak więc już zmykam, do zobaczenia.
Po tym tak po prostu odwrócił się na pięcie i wyszedł.
– Co powinienem jej kupić? Nawet nie wiem gdzie mieszkają – stęknął nagle.
– Jeśli podasz mi swój adres to cię zabiorę.
Sam byłem zaszokowany moją propozycją, ale nie zastanawiałem się nad nią długo, po prostu powiedziałem to co miałem ja myśli.
– A prezent?
– Lee lubi błyszczące rzeczy, cokolwiek. Jest jak sroka – parsknąłem pod nosem – Szczególnie biżuterię.
– Jaki jest jej ulubiony kolor?
– Chyba zielony.
Wchodząc do domu Xiao i Kima, zieleń zaskakiwała z każdej strony. Oprócz roślinek, których było pełno, były też zielone ozdoby, dodatki i różne przedmioty. Mieli nawet ogromny zielony dywan.
– Zdecydowanie zielony – poprawiłem się.
– Dobrze. Dziękuję hyung.
– Tak, nie ma za co – odparłem raczej sam do siebie, z nosem wetkniętym w papiery.
‡‡‡‡‡
CZYTASZ
heartbeat| chanbaek
Fanfictionzakończone ✓ Chanyeol jest szanowanym prokuratorem, który nie może znieść tego, że do jego sprawy został przydzielony nowy chłopak, z którym nikt nie chciał pracować. 25.12.20 ™ THESTANA #1 w chanbaek x 3