12

1.2K 104 8
                                    


Było piętnaście po ósmej a Baekhyuna jak nie było, tak nie ma. Siedziałem przy biurku, wpatrując się w drzwi, ale klamka nawet nie drgnęła.

Nie lubiłem spóźniania, ale nie potrafiłem się na niego gniewać po wczoraj. Wyglądał ją bardzo przybitego i wiedziałem, że to moja wina.

To co mówiłem Hong nie było prawdą, bo Baekhyun jako pracownik spełniał się świetnie i był bardzo pogodny i pocieszający, wcale nie irytujący. Chciałem ją zbyć i żeby tylko ona tak myślała, a Byun nie miał tego słyszeć. Myślałem że wtedy odczepi się, da mi być tym okropnym prokuratorem, ale mój plan nie wyszedł.

Zestresowany do granic możliwości wstałem i wyszedłem z biura. Tuż przed moimi oczami przeszedł Baekhyun, który wcale nie zatrzymał się przy naszych drzwiach.

– Hej, co ty wyprawiasz? – złapałem go za nadgarstek.

Chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie z zacięta miną. Mierzyliśmy się wzrokiem, póki on nie cofnął się krok.

– Idę do Shina.

– Po co?

– Dać mu wypowiedzenie – uniósł dłoń, w której trzymał teczkę.

Wytrzeszczyłem oczy i spojrzałem na niego jeszcze raz. Miałem wrażenie, jakby sobie ze mnie żartował. Pociągnąłem go do naszego biura i mimo jego oporów, zamknąłem dzrwi na klucz, żeby nie uciekł.

– To żart? Jak to wypowiedzenie?

– Nie pasuje do tej pracy i jedne co powinienem zrobić to się zwolnić.

– Chcesz zmarnować prawie dziesięć lat nauki i praktyk, bo co? Bo ktoś cię nie lubi? Taka bra-

– Nie ktoś, tylko ty! Czemu mówisz mi co innego niż innym? – rzucił teczką na biurko, a ja wzdrygnąłem się – Wolę się zwolnić i pracować gdziekolwiek, ale być traktowanym przy tym jak reszta. Nie chce być pomiatany!

– Mówię ci prawdę Baekhyun – ułożyłem dłonie na jego ramionach – Ja... naprawdę cię lubię.

– Jasne – zmrużył oczy – Nie jestem głuchy, wiem co słyszałem.

– Nie powiedziałem jej prawdy, dobra? Chciałem, żeby się od ciebie odczepiła, bo gdyby dowiedziała się, że cię lubię, miałaby do ciebie wąty. Ona taka jest – wywróciłem oczami – Uwierz, że bardzo cię lubię i uważam, że świetnie wykonujesz swoją pracę. Nie zostawiaj jej... i mnie.

Baekhyun patrzył na mnie, jakbym mówił do niego w innym języku, którego zupełnie nie rozumie. Trochę mnie to zmartwiło, bo może wcale mi nie wierzył.

– Mam nie zostawać ciebie? – wydukał.

– Bardzo dobrze się z tobą współpracuje – dodałem szybko.

– Mhm – wymamrotał – Jaka byłaby to dla ciebie różnica? Przecież od początku wolałeś pracować sam.

– Fakt, może w pracy nie byłoby większej różnicy, ale reszta by się zmieniła. Przynosisz tu dużo pozytywnej atmosfery i ktoś taki jak ty jest mi potrzebny – zapewniłem go.

Nie wiedziałem, co we nie wstąpiło. Nigdy nie musiałem nikogo o nic prosić, bo to oni prosili mnie. Nie zależało mi na współpracownikach, bo to każdy chciał pracować ze mną.

– Lubisz mnie? – przekręcił głową.

– Lubię.

– Więc niech będzie... Zostanę.

Byun uśmiechnął się pod nosem, jakby nie chciał żebym w ogóle to zauważył. Złapałem teczkę, leżącą na biurku i wyjąłem z niej jego wypowiedzenie. Było naprawdę dobrze napisane i to z przemyślanymi argumentami. Pochwaliłem go w myślach.

– Nie wyrzucaj go, może kiedyś mi się przyda – rzucił.

– Bardzo śmieszne. Nigdzie się stąd nie wybierasz.

‡‡‡‡‡

heartbeat| chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz