Była godzina 9.10 kiedy Gutek dostał wiadomość a na niej adres : ulica Storczykowa 36 opuszczony magazyn . Chłopak od razu powiedział Piotrowi i wspólnie pojechali na to miejsce. W trakcie drogi Gutek był niespokojny ,nerwowo rozglądał się po bokach i wypatrywał lokalizacji .Piotr starał się być spokojny ,głos w głowie krzyczał ,że to mogła być pułapka ,że taka samowolka to nic dobrego ale było za późno by się wycofać i zawrócić .Byli już na miejscu. Pierwszy wysiadł Gutek rozglądając się wokoło.Piotr odbezpieczył broń i weszli do środka budynku. Nigdzie nie było śladu Dlańskiego ,nie było też żadnego auta więc Piotr coraz bardziej upewniał się w przekonaniu ,że to nie była zaplanowana pułapka. Przeszli prawie cały magazyn dopóki Piotr nie usłyszał krzyku Gutka .Szybko pobiegł do młodszego.
-tutaj są ślady krwi .powiedział chłopak wskazując na ścieżkę krwi prowadzącej wgłąb małego pomieszczenia.Alex pobiegł i po chwili zaczął szczekać .Przeszli dalej aż natkneli się na leżące ciało .Martwy męszczyzna leżał na boku ,Piotr odwrócił go a Gutek wstrzymał oddech rozpoznając swojego przyjaciela .Chłopak zakrył usta dłonią lecz nie mógł powstrzymać płaczu i łez spływających po twarzy.
-Guciu ? Piotr spojrzał na chłopaka
-to mój przyjaciel z liceum .Wyjaśnił tępo wpatrując się w dziurę w głowie po kuli przez którą zginął .Piotr nie mógł zrobić nic innego jak tylko go przytulić .Młodszy nie powstrzymywał już szlochu i wypłakiwał się w kurtkę Piotra w tym czasie Górski zawiadomił Lucynę o sprawie i kazał wezwać techników pod wskazany adres . Po chwili Alex przyniósł coś w zębach z kurtki zmarłego .To była mała kartka .,,Ty będziesz następny "
Przytulił mocniej młodszego i po kilkunastu minutach wrócili na komendę i wyjaśnić wszystko.Piotr zaczął tłumaczyć całą sytuację komendantowi ,natomiast Gutek został posadzony na krześle przez Lucy i dostał ciepłą herbatę a Marta przyniosła mu ciasto chociaż obie wiedziały ,że to nie pomoże ale miały nadzieję ,że chociaż tak poprawią mu humor. Komendant wysłuchał całej wersji od Piotra ,westchnął i zawiesił zmartwiony wzrok na młodszym chłopaku ,który drżącymi dłońmi trzymał kubek by się napić.
-Technicy przetrząsneli cały magazyn ,mamy pewność ,że to sprawa Dolańskiego .Zabezpieczyli też te kartkę co znalazł Aleks .Nieżyjący to Kamil Świerczyński . Powiedział do wszystkich
-Młody masz na dzisiaj wolne ,zbieraj się i idź do domu ,Piotr odwieziesz go .Powiedział i szybko dodał
-Dorwiemy tego drania .Zapewnił a Gutek pokiwał głową .Po chwili komendant wyszedł a dziewczyny wyszły na stołówkę .Piotr podszedł do Gutka
- Odsuwam cię od tego śledztwa Gutek .Powiedział stanowczo Piotr.
-Co ??! Jak to ??!! Chłopak wstał niedowieżając co własnie usłyszał
-Nie możesz ! Prawie warknął ale się powstrzymał .
-mogę i zrobię to ,jestem twoim szefem a ty masz się słuchać .Powiedział stanowczo .
Gutek zacisnął pięści .
- a teraz ubieraj się ,zawiozę cię do domu. Powiedział- Dlaczego to zrobiłeś?! - krzyknął na Piotra, kiedy dojechali do domu, wściekły Gutek.
- Dla twojego dobra!!! - odkrzyknął Piotr.
- Nie możesz sie tal narażać Gutek! On próbuje zmusić się do podania sobie ciebie jak na tacy!
- Zamknij się! - warknął chłopak.
- Mój przyjaciel nie żyje!!! Dolański zabił kolejną osobę, a wy siedzicie na dupie i nic z tym nie robicie!
- Przestań Gutek! Robię wszystko dla twojego dobra, żebyś nie zginął! Do cholery nie chcę cię mieć na sumieniu a ty mi w tym nie pomagasz! Jowita zginęła z twojej nie uwagi i nie chcę żebyś ty też zginął!!!
zanim Piotr zorientował się co powiedział, Gutek zaczął już zbierać swoje rzeczy i podszedł do drzwi.
- Wiesz co?! Wolę podać się mu na tacy, żeby wkońcu ludzie przestali ginąć za mnie i z mojej nieuwagi!!! - Gutek krzyknął najgłośniej jak potrafi i wyszedł trzaskając drzwiami.Pov. Gutek
- Czyli Dolański miał rację... To moja wina... to przeze mnie Jowita nie żyje! - mówiłem do siebie wchodząc do mojego mieszkania.
- Nawet Piotr mnie o to obwinia... westchnąłem.
- A skoro on tak uważa, po tym wszystkim co dla mnie zrobił, to to musi być prawda. - na te słowa rozpłakałem się i skuliłem się w kącie.
- Paulina i Kaśka mają rację... jestem najgorszym policjantem na świecie. Nie potrafię nawet obronić samego siebie i giną przeze mnie inni... Może powinienem po prostu dać się zabić? Nie robił bym wtedy już nikomu żadnego problemu... z moich przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Piotr? zapytałem otwierając drzwi. Nie wiem dlaczego byłem aż tak głupi i nie spojrzałem przez wizjer...
- Pudło! - odezwał się jeden z mężczyzn stojących za drzwiami i popchnął mnie do środka. Było ich trzech. Zaczęli mnie bić i próbowali mnie związać, a ja na próżno starałem się bronich. Kopnąłem w brzuch jednego z nich, ale wtedy drugi walnął mnie w głowę a trzeci w brzuch. Szamotaliśmy się tak jeszcze przez chwilę, dopóki nie wpadłem na szkalny stolik, który rozbił się pod moim ciężarem. Poczułem ogromny ból i nastała ciemność.Pov. Piotr
Zanim doszło do mnie to co powiedziałem, Gutek zdąrzył już wyjść. Byłem na siebie wściekły! Jak ja mogłem powiedzieć coś takiego Guciowi?! Przecież to mój przyjaciel! Najgorsze jest to, że ja tak w ogóle nie myślę. Nigdy w życiu nie obwiniałbym Gucia za śmierć kogokolwiek.
- Jestem idiotą!!! - krzyknąłem do siebie, strąciłem szklankę ze stołu i walnąłem pięścią w lustro. Alex na to oderwał się z miejsca i odszczeknął potwierdzająco. Popatrzyłem się na niego z wyżutem a on ponownie szczeknął.
- Masz rację przyjacielu... Jestem idiotą... - westchnąłem głośno.
- Jak ja w ogóle mogłem... Gutek mnie znienawidzi... ale ja to robię dla jego dobra! Nie chcę, żeby zginął... - usiadłem ciężko na podłodzę i schowałem twarz w dłoniach. Alex przybiegł do mnie i się przytulił. Po tym jak się trochę uspokoiłem zacząłem opatrywać rękę i zdecydowałem, że pojadę do Gucia go przeprosić.
Podjechałem pod kamienicę Gucia i wyszedłem razem z Alexem z auta. Widziałem, że Alex jest jakiś nerwowy i chce jak najszybciej wejść do budynku. Kiedy otworzyłem drzwi kamienicy Alex zerwał się i pobiegł do domu Gucia, a ja pobiegłem za nim.
- Alex zaczekaj! - krzyknąłem, ale on się nie zatrzymał. Kiedy podszedłem pod drzwi Gucia zauważyłem, że są otwarte. Szybko wyciągnąłem broń zza paska i odbezpieczyłem ją. Otworzyłem drzwi i powoli wszedłem do środka. To co tam zobaczyłem mnie przeraziło. Widać było, że odbyła się tutaj szamotanina. Przewrócony regał, pozrzucane szklanki i przewrócone krzesła, ten widok przyprawiał mnie o ciarki. Poszedłem dalej w głąb mieszkania i zobaczyłem... krew. Bardzo dużo krwi na podłodze i na pozostałościach ze szklanego stolika.
- Co tu się stało? - zapytałem sam siebie. Nagle zdałem sobie sprawę, że nie ma tutaj Gucia.
- Gutek! - zawołałem go, ale nikt się nie odezwał. Przeszukałem całe mieszkanie, ale jego tutaj nie było. Alex skomlał i obwąchiwał wszystko. Zdecydowałem, że zadzwonię do Lucy.**Rozmowa**
- Cześć Piotr. - odezwała się Lucy.
- Lucy potrzebuję natychmiast techników i nasz wydział do mieszkania Gucia! - powiedziałem z rozpaczą do Lucyny.
- Ale dlaczego? Coś z Guciem? - zapytała zmartwionym głosem.
- Ktoś go porwał... - odparłem.
- Będę za 5 minut! - powiedziała i się rozłączyła.