Gdy wychodził ze szpitala była 23.10 niestety nie mógł dłużej posiedzieć przy chłopaku inaczej pielęgniarki musiałyby użyć większej siły a i tak męczyły się z Piotrem godzinę. Wsiadł do auta i odjechał pełny niepokoju i obaw. Deszcz spokojnie uderzał w szybę a on mógł pogrążyć się w swoich myślach. Cały czas miał przed sobą słowa doktora. Następne godziny będą decydujące. Chociaż nic się nie stało i Gutek poprostu spał Piotr dalej się bał. Bał się że może go stracić. Wszedł do domu lekko przemoczony. Normalnie w takiej sytuacji Gutek dałby mu koc i kazał usiąść a sam zrobiłby ciepłą herbatę. Zawsze był bardzo opiekuńczy. Jednak teraz wchodził do całkowicie pustego i ciemnego domu. Zapalił światło. Zdjął kurtkę i wszedł do salonu. Automatyczne spojrzał na puste łóżko chłopaka i jego wiszącą kurtkę na krześle. Zrobił sobie herbatę ale i tak nic nie zjadł czuł że nie ma siły na to wszystko. Usiadł na skraju kanapy i wpatrywał się w łóżko Gucia. Następnie poprostu schował twarz w dłoniach i zaszlochał. Przez ten cały czas bardzo zżył się z młodszym, traktował go jak młodszego brata. Nie mógł nawet wyobrazić sobie co bybyło gdyby Gutek nie przeżył. Po kilkunastu minutach płakania zadzwonił telefon. Górski niechętnie odebrał. Lucyna pytała się o Alexa. Pies dalej był u niej, powiedziała że przeprowadzi go jutro rano. Piotr podziękował i szybko skączył rozmowę. Po kilku minutach poczuł się senny ale nie chciał iść spać. Czekał na telefon ze szpitala lecz z każdą kolejną minutą uświadamiał się w przekonaniu że on nie nadejdzie a z Guciem jest i będzie wszystko w porządku. Miał taką nadzieję. Położył się na łóżku i po chwili oczy same mu się zamknęły. Wcześniej jednak znów zadzwonił telefon. Tym razem od jakiegoś mężczyzny który przedstawił się jako dziennikarz i chciał wiedzieć jak doszło do wybuchu komendy. Piotr miał dość problemów i bez wscibskich dziennikarzy więc rozłączył się i ponownie poszedł spać. Miał zamiar jutro pójść do Gucia. Obiecał że go nie zostawi.