Weszli obaj do budynku, ubezpieczał młodszego. Musieli ją złapać zanim zabije następne osoby. Chłopak znalazł kolejne materiały chemiczne - musiała tu być. Jednak w gruncie rzeczy to ona złapała ich. Patrzył bezsilnie jak metalowy pręt przebija ciało chłopaka a on sam krzyczy z bólu. Patrzył w te same wesołe oczy które teraz były pełne łez i te same brązowe włosy które opadły mu na twarz brudząc się od krwi. Z ust zaczęła lecieć krew.
- Sz- szefie. Wychrypiał Gutek. I zaczął ksztusić się krwią.
- Proszę, zostaw go. Blagał ze łzami.
- Już zapóźno na twoje błagania. Kobieta uśmiechneła się drwiąco i wyciągnęła pistolet celując w młodszego który z przerażeniem patrzył na męszczyzne miejąc nadzieję na ratunek.
- Błagam nie GUTEK!!
Po chwili rozległ się strzał.Piotr podniósł się do siadu głośno oddychając i nerwowo zaczoł się rozglądać po pomieszczeniu. Za oknem było ciemno. Godzina wskazywała 4.30. Przetarł zmęczone oczy. Od 3 dni miał koszmary, od 3 dni był jak wrak człowieka i od 3 dni Gutek leżał w szpitalu. Jeszcze się nie wybudził. Męszczyzna mało jadł i pił a koszmary i bezsenność tylko pogarszały sprawę. Alex niewiele mógł zrobić. Słysząc że właściciel nie śpi, podszedł do łóżka i wskoczył na nie by się przytulić. Podziałało. Piotr mógł odetchnąć choć na chwilę. Ponownie zamknął oczy miejąc nadzieję na spokojny sen bez koszmarów tym razem. Budzik zadzwonił równo o 6.30. Z jękiem wstał z łóżka i powlókł się do kuchni by zrobić sobie kawę. Alex zaszczekał głośno, to rozbudzilo Piotra. Męszczyzna wsypał mu jedzenie a następnie gdy pies zjadł wyszli do auta. Od dwóch dni pracują w zastępczej komendzie jednak praca polega na papierowej robocie i ustaleniu faktów ze śledztwa. Większość czasu poświęcają jednak na rozmowy. Piotr wszedł do środka i przywitał się z Lucyną i Martą. Marta postawiła przed nim ciasto które wcześniej upiekła. Piotr nie chciał jeść, nie jadł śniadania ale pod czujnym okiem Lucyny wziął kawałek. Po jakiś 15 minutach przeglądania papierów wyszedł do bufetu gdzie niechcący usłyszał rozmowę jakieś przypadkowej policjantki .
- Gdyby nie Bielski to dalej byśmy siedzieli u siebie. Co on takiego zrobił? pewnie jest zamieszany w to morderstwo Dolanskiej Jowity. Podobno miał szansę ją uratować a tego nie zrobił. To ty nie wiedziałeś że oni byli razem?? Ojciec jeszcze jest na wolnośći. Gdyby Gutek wtedy był bardziej profesjonalny a nie kierował się uczuciami to by przeżyła. A teraz my musimy za to wszystko odpowiadać.
Piotr słysząc całą rozmowę poderwał się z krzesła i ruszył w stronę blondyny . Alex pobiegł i zaszczekał.
- Nie było Cię tam i nie wiesz wszystkiego więc z łaski swojej nie pieprz bzdur. Warknął wytrącony z równowagi.
- To nie są bzdury. Pozatym nie widzisz co przez niego się stało?
- Przez niego?? To nie jego wina! Chłopak walczy o życie w szpitalu a ty rozpowiadasz plotki na jego temat i masz czelność mówić że to wszystko przez niego??
Alex warknął i zaszczekał głośno dając wszystkim do zrozumienia że mają przestać.
- To nie moja wina ze tu jesteśmy. Zresztą w ostatnim czasie sporo słychać o Bielskim, nie słyszałeś co mówili zatrzymani? Lepiej uważaj na swojego partnera. Powiedziała.
- Lepiej ty uważaj na słowa. Wysyczał
- Gutek jest jednym z lepszych policjantów i traktuje to wszystko bardzo profesjonalnie co nie można powiedzieć o tobie, traktujesz komende jak bazar na plotki. Warknoł na co ona poczerwieniała ze złości.
Kłótnie przerwał Alex szczekając głośno i warcząc. Dziewczyna cofneła się a Lucyna wzięła Piotra.
Górski wyszedł na powietrze. Nie mógł uwierzyć jak ona w ogóle śmiała powiedzieć że Gutek mógłby być kryminalistą lub że to przez niego Jowita nie żyje. Żeśkie powietrze trochę mu pomogło się uspokoić i po chwili wrócił do środka by zabrać swoje rzeczy. Miał zamiar jechać do szpitala.
Wchodząc do sali chłopaka czuł przypływającą bezsilnośc i frustrację. Przypatrzył się chłopakowi. Nie miał aparatury i mógł swobodnie oddychać ale zauważył że ma świeży bandaż na prawym nadgarstku. Usiadł na krześle i zaczął mówić
- Wiesz Gutek wszystko się spaprało. Komenda dalej jest zniszczona, pracują na jej odbudową cały czas. Wszyscy się o Ciebie martwią przyjacielu. Ja się martwię, tęsknimy za tobą, Alex też. To moja wina że tu leżysz, powinien był Cie lepiej chronić. Powiedział. Po chwili poczuł jak ktoś go przytula. To była Lucyna.
- To nie twoja wina. Usłyszał cichy głos.
Spojrzał na chłopaka który lekko się uśmiechał.
- Boże Gutek. Powiedział niedowieżając.
- Idę po lekarza, nie ruszajcie się. Powiedziała Lucyna i wybiegła. Alex zaczął piszczeć i chciał się przytulić.
- Guciu obudziłeś się. Piotr przytulił chłopaka delikatnie mówiąc że się nim zaopiekuje. Młodszy jedynie się uśmiechnął
- Też za tobą tęskniłem. Powiedział
Alex zaskomlał
- Za tobą też Alex. Dodał i wyciągnął rękę by go pogłaskać na co pies radośnie merdał ogonem. Po kilku minutach przybiegła Lucyna i przytuliła Gucia. Lekarz kazał im wyjść bo musiał zbadać młodszego. Piotr niechętnie opuścił pomieszczenie siłą wyprowadzając Alexa. Po chwili szeroko uśmiecha się do Lucyny i przytula ją. Patrzą sobie w oczy.