Wspomnienia, rozmowa i troska

229 9 3
                                    

Gutek patrzył z lekkim uśmiechem na Piotra i Lucyne. Przez to wszystko przypomniał sobie o Jowicie. Łzy same napłynęły mu do oczu. Szybko przetarł oczy. Wiedział że musi się wziąć w garść, czasu nie cofnie ale może się skupić na tym co jest teraz.
Pożegnał Piotra i Lucyne a następnie położył się by się przespać.
*******
Szedł ciemnym korytarzem aż usłyszał dźwięk metalu. Zaczął biec i szybko wyskoczył za zakrętu. Nigdzie nikogo nie było. Do momentu aż zobaczył leżący na podłodze kawałek metalu który był we krwi. Po chwili poczuł silne uderzenie w plecy. Wpadł do dołu. Zaswiecił latarką i odskoczył jak poparzony. Za ziemi leżał Gutek z zakrwawioną głową.
- Guciu. Szepnął Piotr i przytulił chłopaka do siebie. 
Piotr załkał cicho i pogłaskał chłopaka po włosach brudząc sobie ręce od krwi. Po chwili spojrzał w góre i zobaczył jakiegoś męszczyzne. Rozpoznał go. Dolański łopatą zakopywał dziurę. Coraz więcej ziemi wsypywał do środka. Piotr krzyczał by przestał jednak po chwili wziął młodszego na ręce i zaczął się przekopywać przez piach. Po kilku minutach przedarł się na powierzchnię i z zakrwawionymi knykciami położył się na betonie razem z Gutkiem. Młodszy dalej się nie wybudził.
- Będzie dobrze Gutek. Wychrypiał.
- O nie nie będzie. Usłyszał za sobą. A następnie dostał łopatą przez Dolańskiego.

Znów się obudził z koszmaru. Oddychał głęboko by się uspokoić. Wyjrzał za okno i zobaczył że jest już jasno . Wstał i poszedł wziąć prysznic. Potem jak zwykle zjadł małą porcje posiłku i po ogarnięciu się postanowił jechać prosto do szpitala. Była 10.15
cieszył się że ma dziś wolne. Nie musiał sobie nawet robić mocnej kawy. Wziął Alexa i pojechał do szpitala. Wszedł do Gucia i odrazu go przytulił. Alex od razu przybiegł by się przytulić i wskoczył na szpitalne łóżko. Gutek był bardzo zadowolony że przyszli co okazywał uśmiechając się.
- Wiesz że powinieneś zabrać gdzieś Lucy?  Powiedział do Piotra
- Dlaczego?  Zapytał
- Przecież wiem jak na siebie patrzycie. Powiedział szeroko się uśmiechając co wywołało uśmiech na twarzy Piotra.
- Obiecuję że ją gdzieś zabiorę. Powiedział
- A jak się czujesz Guciu?  Zapytał z troską.
- Nie tak źle, boli mnie trochę klatka piersiowa i ramię. Ale jest okej. Powiedział.
- Co słychać na komendzie? Zapytał
- Są postępy w budowie nowej komendy, za kilka dni powinna być już nowa. W tej zastępczej nie jest może aż tak źle ale nie wytrzymuje już z Zytą. Powiedział Górski.
- Marta mi mówiła że mieliście małą sprzeczkę.
- Można tak powiedzieć. Działa mi na nerwy.
Gutek zaśmiał się cicho. Po chwili przyszli Konendant i Marta z Lucyną.
Komendant spytał się o zdrowie młodszego na co odpowiedział że czuję się już lepiej.
- Komende będziecie mieli za dwa dni. To wam gwarantuje. Powiedział.
- Z tamtej niestety nic nie zostało. Powiedział.
Rozmawiali jeszcze trochę jednak komendant musiał wyjść w sprawach służbowych. Dziewczyny też wyszły. Piotr jeszcze siedział z chłopakiem.
- Chciałbym już wrócić do domu. Mruknął cicho chłopak. Piotr spojrzał na Gucia z lekkim uśmiechem.
- Niedługo wrócisz. Pytałem się lekarza prowadzącego i powiedział że jeżeli wszystko będzie dobrze to za dwa dni wyjdziesz. Powiedział Piotr i mógł zobaczyć uśmiech chłopaka.
- Dalej chcesz żebym u Ciebie mieszkał?  Może uda mi się w końcu uzyskać odszkodowanie za mieszkanie. Powiedział niepewnie.
- Oczywiście że tak. Gutek z kąd w ogóle ten pomysł że nie chce cie u siebie. Pozatym nie zostawię Cie po tym wszystkim co się stało. Wyjaśnił.
Rozmawiali jeszcze trochę. Gutek przyglądał się bacznie Piotrowi.
- Jesteś jakiś blady. Powiedział
- Wydaje ci się Guciu.
- Lucyna mówiła że ostatnio mniej jesz, dlaczego?  zapytał znów zmartwiony
- To nic takiego Gutek
- Jak to nic?  Mało jesz, nie wysypiasz się też. Wymieniał dalej.
- Co się dzieje?  W oczach młodszego widniała czysta troska.
- Poprostu mam gorszy okres. Przejdzie mi. Martwiłem się o Ciebie. Powiedział
- Musisz o siebie zadbać. Pamiętaj o tym. I przedewszystkim musisz jeść a o mnie się nie martw jak widać na tamten świat mnie nie ciągnie. Przeżyłem dwa zamachy na swoje życie. Powiedział lekko rozbawiony. Piotr uśmiechnął się.
Po chwili weszła pielęgniarka.
- Niestety ale musi Pan wyjść. Może przyjąć Pan jutro. Powiedziała
- przyjdę jutro. Dobranoc Guciu. Powiedział i przytulił chłopaka.
- Dobranoc, pa Alex.
Pies zaszczekał i obaj wyszli.
W domu Piotr zjadł cały posiłek i poszedł spać wcześniej. Naszczęscie tej nocy nie miał żadnych koszmarów.

Komisarz Alex Gutek i Piotr Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz