Słońce powoli przedarło się przez okno do salonu. Za oknem widać było budzącą się do życia Łódź. Piotr wstał i przeciągnął się a następnie wstał by zrobić sobie kawę. Przy kuchennym blacie powitał go Alex. Nasypał mu karmy i nalał wody do drugiej miski. Podszedł do łóżka gdzie spał Gutek. Z lekkim uśmiechem przyglądał się spiącemu chłopakowi, który twarz miał wcisniętą w poduszkę. Nachylił się nad nim i delikatnie pogłaskał po włosach.
- Wstajemy Guciu. Szepnął Piotr.
Młodszy mruknął coś niezrozumiałego ale otworzył oczy i spojrzał zaspany na starszego.
- Już wstaje. Powiedział i ziewnął przecierając oczy.
Piotr uśmiechnął się i zaczął szykować śniadanie. Alex wskoczył na posłanie i zaczął skomleć i bawić się z Guciem. Chłopak uśmiechnął się i przytulił psa, całując go w sierść. Po chwili wstał i ubrał się. Piotr postawił na stole herbatę i tosty. Chłopak podziękował i zaczął jeść. Przez chwilę panowała cisza ale szybko została przerwana przez telefon Piotra. Męszczyzna odszedł od stołu i odebrał.
- Tak Lucynko? Tak....... Tak już jedziemy. Powiedział i rozłączył się. Westchnął i poszedł dokończyć jedzenie.
- Stało się coś? Zapytał Gucio który skończył jeść.
- Lucyna dzwoniła, konendant jest podminowany od rana. Podobno czeka aż przyjedziemy. Powiedział.
Gutek lekko się spiął. Piotr od razu to zobaczył, podszedł do chłopaka i położył mu rękę na ramieniu.
- Nie martw się, będzie dobrze. Powiedział ciepło. Gutek lekko się uśmiechnął. Wyszli kilka minut potem. Piotr wcześniej wstąpił do sklepu by kupić młodszemu coś do jedzenia i sobie też.
Dojechali na komende lekko zdenerwowani. Nie wiedzieli co szef chciał powiedzieć ale Piotr wiedział że to nie będzie przyjemna rozmowa.
Weszli na komende i po przywitaniu się ze wszystkimi usiedli.
- Piotr pozwól do mnie. Ty też młody. Powiedział komendant poważnie i wrócił do siebie. Chłopaki spojrzeli po sobie wstali. Gutek niepewnie wstał od biurka i ruszył w stronę gabinetu. Piotr razem z Alexem też poszli. Piotr widział jak chłopak był zestresowany więc posłał mu pocieszające spojrzenie i lekki uśmiech który chłopak odwzajemnił. Weszli do biura.
- Usiądź Piotr. Powiedział starszy męszczyzna.
- Wiecie po co was wezwałem. Mówił spokojnie
- Szefie akcja nie poszła po naszej myśli ale...... Piotr zaczął
- Ta akcja to jakaś porażka!!! Krzyknął.
- Powinniście mieć na oku Dolańskiego od czasu wyjścia z więzienia!! Tak samo jak Konarską! Uciekli i nie wiadomo gdzie są!!
- To nie nasza wina! Zaskoczyli nas! powiedział zdenerwowany Piotr.
- NIE WASZA WINA!!??? Wrzasnął
Jesteście profesjonalistami do cholery?!!! Powinniście działać jak PROFESJONALIŚCI!!!!!!! Nie wzieliście pod uwagę ryzyka! Piotr masz w ogóle pojęcie ile osób jest zagrożonych!!! Ta wariatka chodzi po ulicach i pewnie buduje kolejną bombę!! Zabiła 15 osób, nie wiemy ile jeszcze zabije!!! krzyknął wściekły.
Piotr zacisnął pięści i spojrzał ukradkiem na Gucia który stał skulony.
- Powinieneś lepiej dowodzić akcją!! Co wczoraj robiliście?? No pytam się!! Odpowiedź mi Górski do cholery! Warknął.
- To nie jego wina że uciekli! Krzyknął Gutek.
- Ja też tam byłem, nie mieliśmy jak ich złapać, Alexa nie było a wy się grzebaliście przy kawie kiedy my leżelismy w cholernym lesie nie wiedząc czy przeżyjemy!! krzyknął wkurzony Gutek wlepiając wściekłe spojrzenie w komendanta. Piotr spojrzał w lekkim szoku na chłopaka.
Alex zaszczekał.
- Masz mi coś jeszcze do zarzucenia aspirancie Bielski? Wysyczał komendant wyprowadzony z równowagi. Piotr zacisnął mocniej pięści. Gutek przelknął nerwowo sline i przeczesał włosy.
- Powinienem teraz was obu zawiesić!!! Macie pojęcie co piszą gazety!! Co mówią dziennikarze!!! krzyknął wściekły. I przez przypadek stlukł kubek po kawie.
Alex warknął cicho.
- CO mieliśmy niby zrobić??! warknął Piotr
- Wszystko by nie dopuścić do tego!!
Warknął i pokazał nagranie z kamer jednej z przychodzi gdzie zasztyletowana pielęgniarka leży na podłodze.
- To wasza wina że tak się stało!!! Piotr powinieneś był wiedzieć! Mieliście już z nią doczynienia a ty Gustaw powinieneś był bardziej uważać!! Znałeś ojca Jowity, czemu nie powiedziałeś że miałeś nagrania z kamer!! Warknął.
Gutek przegryzł warge i spuścił wzrok na swoje buty. Nie miał pojęcia że szef się dowie.
- Daj mu spokój, chciał pomóc, zresztą pamiętasz przez co przeszedł. Miał ciężki okres. Odezwał się Piotr.
- Mysleliście że się nie dowiem!???
Od teraz wszystkie decyzję macie konsultować ze mną!! Czy to jasne??? PYTAM CZY TO JASNE!!!!
Męszczyzna spojrzał po obu.
- Tak Powiedział Piotr. Starając się nie wybuchnąć
- Tak. Mruknął Gutek.
- To wszystko, możecie już iść! powiedział i odwrócił się w stronę okna. Obaj wyszli z pomieszczenia.
Piotr wypuścił głośno powietrze. Gutek potarł skroń. Przy korytarzu zaczepiła ich Nita z notesem.
- Stało się coś? Starego słychać było aż w bufecie. Co wy narobiliscie? Zapytała
- słyszałaś o tym że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? Zapytał Piotr i wyminął dziewczynę.
Gutek zrobił to samo.
Usiedli przy swoich biurkach. Gutek przeczesał włosy. Miał dość tego dnia.
Piotr zrobił sobie kawę. Marta wróciła z bufetu i Wbiła wzrok w chłopaków.
- Strasznie głośno dzisiaj w bufecie. Powiedziała.
- Wszyscy gadają o wybuchu szefa. Powiedziała i zaczęła jeść sałatkę.
- No wiesz nie mają co robić to plotkują. Czasami wydaje mi się że nie jesteśmy na komendzie a na rynku. Powiedziała Lucyna upijając łyk herbaty owocowej.
Piotr westchnoł i spojrzał na Gucia. Chłopak nerwowo stukał ołówkiem o blat biurka. Piotr wstał i poszedł do bufetu. Tak jak mówiła Marta wszędzie było słuchać szemranie. Najgłośniej było przy stoliku gdzie siedziała Nita Borycka - nowa policjantka. Dziewczyna była tu dopiero od miesiąca i za bardzo zagłębiała się w życie prywatne komendy i towarzyskie. Piotr podejrzewał że wścibskość odziedziczyła po ojcu który pracował jako dziennikarz w gazecie . Męszczyzna przewrócił oczami i wziął jedzenie. Zrobił też malinową herbatę. Wracając minął się z Lucyną. Marta również wyszła gdzieś na chwilę. Został sam z Gutkiem. Postawił jedzenie na biurku Gutka i ciepłą herbatę, jednak chłopaka nie było. Alex zaciekawiony jedzeniem podszedł bliżej jednak męszczyzna skarcił go. Poszedł poszukać chłopaka, znalazł go w łazience. Młodszy stał przy zlewie. Twarz przemył ziemną wodą.
- Guciu w porządku? Zapytał z troską. - Tak, jest okej. Powiedział.
- Nie przejmuj się tym co powiedział.
- Wszyscy o tym gadają. Mruknął Gutek.
- Niedługo przestaną. Poza tym nieźle mu przygadałeś. Powiedział z uśmiechem i pewną dumą.
Gutek zaśmiał się cicho.
- Bo to prawda. Powiedział
Piotr uśmiechnął się i przytaknął.
Przeniosłem ci jedzenie, musisz coś zjeść. Powiedział
- Dziękuję.
Piotr zaczął wychodzić jednak usłyszał jęk. Odwrócił się
- Gutek!! Męszczyzna przytrzymał chłopaka.
- znowu głowa? Zapytał zmartwiony.
- To...... Nic... Zaraz przejdzie. Powiedział i zacisnął zęby.
Piotr objął chłopaka by ten swobodnie mógł oprzeć się na nim.
- Przyniosę Ci jedzenie, może pomoże. Powiedział.
- Mam leki w kieszeni kurtki. Wziołem na wszelki wypadek. Powiedział.
- Dasz radę wstać? Zapytał.
Chłopak pokiwał głową i z pomocą Piotra wstał.
Gdy obaj przyszli Piotr poszedł po wodę natomiast Gutek zaczął jeść jedzenie.
- Wypij dobrze? Powiedział i wręczył mu wodę z ekiktrolitami.
Chłopak wypił napój i wziął tabletkę.
- Już lepiej. Uśmiechnął się lekko do stojącego Piotra.
Męszczyzna odetchnął z ulgą.
- Dobrze, gdyby coś się działo.....
- Mam powiedzieć. Pewnie szefie. Powiedział chłopak i dopił malinową herbatę.Rozdział dość długi mi wyszedł ale co poradzić. Mam nadzieję że podoba wam się. Niedługo następny. Czekam na komentarze