Gutek powoli otworzył oczy. Podniósł się do siadu i rozejrzał się po pomieszczeniu. Po ciężkiej nocy najchętniej poleżałby w łóżku do południa albo najlepiej z niego nie wychodził. Wydarzenia z poprzedniego dnia uderzyły w niego.
Znów widział gruzy domu, pamiętał też cały wybuch oraz noc. No właśnie noc. Przesladowcą okazała się być kobieta. Mówiła że drugi występ już niedługo. Co miała na myśli??? Po plecach przeszedł go nieprzyjemny dreszcz. Rozmasował skroń i przeczesał włosy. Miał dość tego wszystkiego. Jakby tego było mało dalej nie odważył się iść na cmentarz po pogrzebie Jowity. Musiał iść i być silny. Dla niej.
- Guciu? Usłyszał zatroskany głos.
Podniósł głowę i uśmiechnął się lekko do osoby trzymającej kubek kawy w ręku.
- Za 15 Minut wychodzimy. Porozmawiam dzisiaj ze starym o wczorajszym telefonie. Powiedział Piotr. Gutek słuchał wszystkiego uważnie popijając swój napój.
Pokiwał głową a następnie został przywitany przez Alexa. Pies radośnie zaszczekał i wbiegł na łóżko a następnie chłopak go pogłaskał uśmiechając się. Zabawę przerwał dźwięk telefonu Piotra. Męszczyzna odebrał i z tego co młodszy usłyszał rozmawiał z Lucyną. Zaczął się ubierać, nie chciał by Piotr spóźnił się przez niego do pracy. On sam był na zwolnieniu lekarskim do końca tego miesiąca. Westchnoł gdy ból głowy znów się pokazał. Zachwiał się ale nie upadł. Alex zaskomlał niespokojnie i zaczął iść obok chłopaka chcąc mu pomóc. Chłopak zjadł jedną kanapkę i popił kawą. Górski skączył rozmawiać i po chwili wyszli z mieszkania i udali się na komende. Wszyscy przywitali Gutka z uśmiechem. Chłopak usiadł za swoim biurkiem i wbił wzrok w zegar ścienny na ścianie. Piotr poszedł rozmawiać z komendantem.
Pov.Piotr
- Siadaj Piotr i opowiadaj.
Usiadłem tak jak kazał. Alex również usiadł koło mnie.
- zabrałem wczoraj Gucia ze szpitala. W nocy zadzwonił telefon do niego. Dzwoniła jakaś kobieta, nie wiem kto to był. Ona coś szykuje. Powiedziała że chce śmierci Gucia. Powiedziałem coraz bardziej zdenerwowany.
- Trzeba coś z tym zrobić, ta wariatka nie może bezkarnie być na wolnośći. Weź nagranie z rozmowy i puść tym chłopakom może to ona to zleciła i puszczą parę. Trzeba zapewnić młodemu ochronę.
- Pomieszka ze mną i Alexem. Już z nim rozmawiałem.
- Dobrze, ojciec Jowity zaraz tu będzie. Mamy na niego te przelewy, pogadaj z nim. Narazie to wszystko.
Już miałem wychodzić gdy mnie zatrzymał
- Piotr?
- Tak?
- Dbaj o młodego. Powiedział.
- Zadbam. Powiedziałem szczerze
- Ty też Alex
Alex zaszczekał głośno.
Potem wyszliśmy. Zrobiłem sobie kawę. Gutek ściągnął plik z rozmowy i Lucyna z Martą poszły do chłopaków którzy formalnej nocy pobili Gucia.
Ja w tym czasie usiadłem za biurkiem i czekałem na ojca dziewczyny. Po kilku minutach męszczyzna już był na komendzie. Spojrzałem Alexa który podszedł do Gucia i usiadł koło niego.
- Chcieliście mnie państwo widzieć. Powiedział
- Tak mamy do Pana kilka pytań. Powiedziałem i wskazałem na wolne krzesło naprzeciwko mnie.
- CO łączy Pana z Dagmarą Konarską? Zapytałem
- Z kim?
- Dagmara Konarska. Powiedziałem
- Bywała u Pana w gabinecie.
- Nikogo takiego nie pamiętam. Mruknął
- Proszę sobie przypomnieć. Powiedziałem pokazując jej zdjęcie.
- Dlaczego akurat mnie o to pytacie?
- Podejrzewamy że ma to związek z bombą podłożoną w mieszkaniu aspiranta Gustawa Bielskiego. Powiedziałem.
-I podejrzewacie mnie o współprace?? TO NIEDORZECZNE!!! Krzyknął wściekły.
- Moja córka nie żyje od kilku dni, jestem w żałobie. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż uganianie się po konendach tylko dlatego że podejrzewacie jakąś kobietę która była u mnie w gabinecie raz czy dwa.
Krzyknął wściekły.
- A jeśli chodzi o aspiranta Bielskiego to nie potrafił zadbać o moją córkę i jej uratować, zasłużył na to. Warknął. Spojrzałem na chłopaka. Gutek spuścił wzrok na podłogę i skulił się na krześle.
- Na pańskim koncie bankowym znaleźliśmy kilka przelewów sporej sumy. Zacząłem.
- Grzebaliscie mi w mojej bankowości bez mojej wiedzy?!! Krzyknął wściekły.
- Liczyła się każda sekunda. Proszę nas zrozumieć. Powiedziałem.
Męszczyzna westchnoł i rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Tak, przelałem pieniądze na odbudowę tych zniszczonych klinik. Mam tam dobrych przyjaciół i chciałem pomóc to chyba nie jest karalne.
- Nie oczywiście że nie jest. Powiedziałem.
- To wszystko może Pan iść do domu. Powiedziałem
- Dowidzenia powiedział
- Dowidzenia. Odpowiedziałem.
Po chwili męszczyzna wyszedł.
Znowu nic nie mamy.
- Drugi raz raczej go nie sciągniemy bo nie przyjdzie tak ochoczo. Powiedziała Lucyna.
Przytaknąłem jej.
- Macie coś? Zapytałem z nadzieją.
- Narazie zaczekamy, napewno po tym nagraniu zmiękli.
- Zmiękną i wszystko powiedzą. Powiedziała Marta.
Dziewczyny poszły do szefa by powiedzieć mu o przesłuchaniu. Ja natomiast podszedłem do Gucia i położyłem mu obie dłonie na ramionach delikatnie je gładząc.
- Nie zasłużyłeś na to, nie obwiniaj się proszę. Powiedziałem.
- Dzięki szefie. Powiedział i zobaczyłem że lekko się uśmiechnął.
Po chwili jęknoł z bólu.
- źle się czujesz? Może chcesz jechać do domu. Powiedziałem zmartwiony.
- To nic. Tylko mały ból głowy
Przejdzie. Powiedział i uśmiechnął się lekko do mnie. Po chwili wróciłem do swojego biurka. Niedługo mieliśmy skączyć służbę. Poszedłem jeszcze po jedną kawę i pogłaskałem Alexa.