7. Zasada numer siedem.- Nie płacz, gdy trzeba będzie się rozstać.

335 15 3
                                    

Zapanowała głucha cisza. Z niedowierzaniem przyglądałam się Xanderowi i w myślach studiowałam po raz tysięczny jego wypowiedziane słowa. Mayson za wyglądał jakby dostał w twarz. Wiedziałam. Wiedziałam, że w końcu i tak się dowie, ale nie powinien od niego, a ode mnie! Natychmiast złapałam za ramię swojego chłopaka, dotykając koniuszkami palców jego policzka.

Muszę w końcu coś zrobić.

- Posłuchaj.- westchnęłam głęboko.- Od paru dni zamieszkuję od Alexandra.

- Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?- warknął.

- Chciałam ci wcześniej powiedzieć, ale miałam dużo spraw na głowie.- zawahałam się, a z tyłu usłyszałam ciche prychnięcie Alfy.- Pamiętasz, dlaczego tamtego dnia spóźniłam się na kolację i myślałeś, że cię wystawiłam?- przytaknął niepewnie.- To przez Xandera. Obiecałam, że pomogę mu coś załatwić.

Dopiero teraz w jego spojrzeniu dostrzegłam ulgę i to najbardziej mnie zdziwiło. Zmrużył oczy, po czym nagle potarmosił mnie po włosach.

- Dlaczego to ukrywałaś, głupia?-zmarszczyłam brwi, a on się uśmiechnął szeroko.- Co jest w tym złego?

Kompletnie zostałam wytrącona z równowagi.

Choćby to, że mieszkam z obcym chłopakiem i spędzam czas z nim, zamiast z tobą?

On za to kontynuował.

- Teraz widzę podobieństwo. Jak brat i siostra.- ominął mnie i podszedł powolnym krokiem biurka Alfy.- Wybacz, poniosło mnie. Mam nadzieję, że będziemy dla siebie jak przyjaciele.-wystawił do niego rękę.

- Pardon?- Xander popatrzył się na niego jak na kompletnego idiotę.

- Czekaj, słuchałeś w ogóle co ja do ciebie mówiłam?- wydukałam odwracając się do zadowolonego chłopaka.

Przytaknął ochoczo.

- Nie jestem głuchy. To chyba normalne, że rodzina jest na pierwszym miejscu, dlatego ci wybaczam.- odparł miękko.- Jesteście kuzynostwem, prawda?

Stałam jak osłupiała.

Wszystko źle zrozumiał. Chociaż.. może to i lepiej?

- Oczywiście, że..

- Tak!- wtrąciłam głośno wchodząc w słowo Alfie.- To mój kuzyn.- uśmiechnęłam się sztucznie i podeszłam do Xandera, a następnie potajemnie wbiłam mu mocno palce w żebro, dając tym samym znak, by kontynuował tą grę.- Tata ma dużo roboty, więc wysłał mnie do ciotki bym nie czuła się samotna. - Schyliłam się wyszeptałam cicho do ucha szatynowi.- Pamiętasz moje życzenie? Lepiej nie próbuj żadnych sztuczek. Zatrudnij Maysona, a twoja matka o niczym się nie dowie.

Alfa zaklął pod nosem, po czym uniósł wzrok na chłopaka.

Wziął głęboki oddech, jakby sam nie wierzył, że to robi, a następnie zaczął mówić zimnym, lodowatym tonem.

- Każdy mój pracownik ma być staranny i punktualny. Jeżeli choć o sekundę się spóźnisz;-wylecisz. Zrobisz coś źle;- wylecisz. Sprawisz, że się zdenerwuję:- wylecisz. Jeszcze dzisiaj ktoś z mojej służby przyśle ci rolę oraz grafik pracy. Twój okres próbny to dwa tygodnie. Lepiej się postaraj, nie potrzebuję niepotrzebnych rzeczy.-poderwał się, lecz natychmiast zastygł.- Co ja robię? To mój gabinet, więc to wy powinniście stąd wyjść.- spiorunował nas wzrokiem.

- A- a co z wypłatą?...Powinniśmy skonsultować także cał..

- Skoro głupi widelczyk w tej posiadłości jest wart więcej niż twoje życie, to pomyśl dopiero ile płacę swoim pracownikom. Co za durne pytanie.- pomasował swoje skronie Xander.-A teraz, wynocha.

Mój głupi młodszy mateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz