15.-Lekcja numer piętnaście- Bycie rodzicem nie jest łatwe.

226 19 15
                                    

- W porządku, dzisiaj będzie dosyć niecodzienne zadanie dla was.- nauczycielka uśmiechnęła się zza okularów i wyciągnęła olbrzymie pudełko z zaplecza, a następnie z hukiem postawiła na podłodze.- Od dzisiaj wszyscy będziecie rodzicami.

- He?-mruknęła zdezorientowana. Reachel mi zawtórowała, skrobiąc palcami ułamanego paznokcia.

Kobieta kontynuowała, wyjmując z kartonu sztuczną lalkę, przykrytą małym kocykiem. Nie miała włosów. Była łysa i brzydka, a jej usta wyglądały jakby przesadziła z czerwoną szminką.

- To taki mały program organizowany przez szkołę, w którym uczniowie przygotowują się do przyszłościowego rodzicielstwa. Dobierzecie się w pary i przez trzy dni będziecie zajmować się dzieckiem. Pamiętajcie, żeby o nie dbać. Wasze dziecko może płakać, oraz gadać kiedy będzie mu się nudziło. Zadanie będzie zaliczone, kiedy maluch zdoła wypowiedzieć imię chociaż jednego z rodziców.

- Naprawdę mam niańczyć tą zabawkę?

- To dziecko. Nie zabawka.- poprawiła mnie pani Gorger, przypadkiem słysząc co powiedziałam.- Po tym jak będziecie znali swojego partnera, podejdźcie do mnie, to was zapiszę.

Westchnęłam ciężko, patrząc zmęczona na Maysona. On za to się uśmiechnął rozbawiony tą sytuacją.

**

- Powiedz" Ha-zel". Ha. Zel.

Mimo prób lalka nadal się nie odezwała.

Burknęłam zirytowana.

W końcu musi się udać.

- Jeszcze raz. Powiedz..

- Hazel.

-Nie teraz.-uniosłam wzrok na Alfę, stojącego przy drzwiach mojego pokoju. Jedną rękę miał na biodrze, za to w drugiej pokazywał zwisający obiekt.

- Co to jest?

Uśmiechnęłam się lekko. Znalazł to szybciej niż myślałam.

- Breloczek. Nie widać?

-Po co mi breloczek?-uniósł brew.

Westchnęłam i podeszłam do niego, wyjmując z kieszeni przedmiot.

- To pamiątka z wycieczki. Widzisz? Mam taki sam.- uniosłam wyżej brelok w kształcie głowy wilka.- Te były w komplecie. Można je łączyć.-Po tych słowach, przyłożyłam tylną stronę do drugiej głowy, a te magnetycznie się przyciągnęły.

Zmrużył oczy, jakby nadal uważał to za dziwny pomysł. W końcu wzruszył ramionami i schował brelok z powrotem do spodni.

-Wszystko jedno.- burknął, a następnie wychylił się by spojrzeć na lalkę leżącą na moim łóżku.- Co to za kundel?

Przewróciłam oczami.

-To moje dziecko.-skrzyżowałam ręce.

Chłopak prychnął kpiąco.

- Widać, że odziedziczyło urodę po matce.

Ty..

Bez słowa odwrócił się i wyszedł.

Jeszcze zobaczysz, jak świetnie go wychowam.

**

-Już tatuś Mayson tu jest!- krzyknął blondyn próbując łaskotać zabawkę.

Lalka zaczęła jeszcze głośniej płakać, a ja zdruzgotana zatkałam uszy.

Niech ktoś mi pomoże.

Mój głupi młodszy mateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz