Z wielkim uśmiechem podeszłam na palcach do stojącego obok chłopaka, po czym z zaskoczenia objęła m go od tyłu. Wzdrygnął się, odwracając wzrok od telefonu.
- Jesteś dziś w wyjątkowo dobrym humorze. -mruknął rozbawiony.
-Po prostu cieszę się że w końcu mogę gdzieś wybrać się że swoim chłopakiem.
Pomijając to, że w końcu normalnie się wyspałam, nie musząc nigdzie zasuwać na drugi koniec miasta z powodu zachcianek Alfy.
- O której grają ten film?
- Jedenasta trzydzieści. Wciąż mamy czas.-objął mnie jednym ramieniem. -W takim razie choćby coś zjeść. Mac jest blisko. -zaproponowałam chwytające jego dłoń.
- Nie jesteście za blisko że sobą?
Zaskoczeni odezwaliśmy się od siebie. Przed nami stał nie kto inny jak Crystal, osoba której najmniej spodziewałam się jeszcze zobaczyć. Miała na sobie ładna, biała bluzkę i czarno-rożowe getry. Patrzyła na nas podejrzliwie wzrokiem.
-A ty to kto? -spytał niepewnie Maison.
Zignorowała go kompletnie.
-Xander wie o waszej relacji? -podeszła do mnie bliżej.
Odruchowo cofnęłam się poddenerwowana. -To nie tak jak myślisz, Crystal.
-Oczywiście że wie. -odezwał się nagle Maison z uśmiechem. - Myślę że jeszcze trochę i w końcu uzna mnie za rodzinę.
Zamknij się głupku.
- Co za spotkanie. - doszedł do nas niespodziewanie Xander w czerwonej bluzie i dresach. - Maison to mój lokaj. Zastępuje Alexa. Jesteśmy dla niego jak rodzina. -wyjaśnił spokojnym tonem, po czym uniósł brew patrząc na mnie.
Nic dziwnego, nosiłam wyjątkowo dziś niebieska sukienkę.
- A wy co? Ćwiczyliście? -spytałam by zmienić temat.
- Jedynie Crystal. -mruknął chłopak.
Maison pochylił się nad dziewczynką mówiąc ciepłym głosem.
-Jesteś przeurocza.
Poprawiła swoje włosy, wybijając w jego twarz ciężkie spojrzenie.
- Nie chce słyszeć tych słów od takiego.. -urwała zawieszając się na chwile. Zagryzła wargę po czym zamrugała. - Xander.. wracajmy. Jestem zmęczona.
Zdziwiony czarnooki przechylił głowę.
-W porządku?
- Tak, jest okej. Po prostu chodźmy. - odwróciła wzrok i bez słowa ruszyła przed siebie.
Zostaliśmy sami we trójkę. Alfa włożył ręce do kieszeni i powolnym krokiem poszedł za swoją przyjaciółką.
Jak niezręcznie.
- Jestem dumny z chłopaka. Widać że robi krok w stronę ich relacji. - wyszeptał blondyn dźgając mnie lekko łokciem w żebro. - Gdy tylko wrócimy, dam mu parę rad.
- Czy któraś z nich kiedykolwiek podziałała? - droczyłam się.
- Jesteś przykładem.
Naburmuszyłam się.
-Co? To ja cię uwiodłam!
- Nie przypominam sobie. - mruknął odwracając wzrok. - To idziemy do tego Maca? -przyspieszył kroku zostawiając mnie w tyle.
CZYTASZ
Mój głupi młodszy mate
Про оборотнейŻycie Hazel zawsze wydawało się być jak z bajki. Urodzona jako jedynaczka , odważna beta , która zawsze była rozpieszczana od małego przez tatusia, szanowanego pana prawnika a ten z kolei nigdy niczego jej nie żałował. Czego można chcieć więcej, co...