Było ciemno, słońce ledwo wyglądało z nad horyzontu, a ptaki powoli budziły się, by za chwilę zacząć swoją serenadę.
Otworzyłam oczy, po czym czując energię napełniającą moje ciało, wyciągnęłam z szafy luźne rzeczy, wyszukałam odpowiednią stronę na telefonie i zabrałam się do roboty.
Wszyscy jeszcze zobaczą.
**
- Panienko, co mam zrobić ci na śniadanie?
-Właśnie je trzymam.
Biorąc banana w dłoń, truchtem opuściłam willę, ignorując zaskoczone spojrzenie gosposi. Z chęcią zamieniłabym się w wilka, w ten sposób byłoby znacznie szybciej, jednak nie mogłam narazić się na ujawnienie, tym bardziej, że połowa mojej szkoły to zwykli ludzie, w tym Mayson.
Mayson.
Automatycznie poczułam ukłucie w klatce piersiowej.
Jeszcze nie porozmawiałam z nim poważnie na temat naszej relacji. Parę razy próbowałam poruszyć ten temat, jednak wszystkie tak samo się kończyły- klęską. Nie mam odwagi mu to powiedzieć prosto w twarz, boję się, że zmięknę, lub nie będę wiedziała co odpowiedzieć, gdy spyta o powód.
Muszę poczekać na odpowiedni czas.
Nie myśląc dłużej zaczęłam biec w kierunku placówki, gdzie miałam spotkać się z pozostałą dwójką przyjaciół. Czekali tuż przy schodach, gdy mnie dostrzegli najpierw skrzywili się, lecz potem pomachali.
- Czy to nie przesada wysilać się tak od rana?-spytała z uniesioną brwią Reachel.
Natychmiast zaprzeczyłam.
- Muszę być w formie do poniedziałku, zobaczysz jeszcze będą krzyczeć moje imię.- odparłam pewnie.- Ten cały Team A może mnie pocałować w..
- Dzikuska i rudzielec nadal wygadane jak zwykle.
Odwróciłam się mierząc ostrym spojrzeniem grupę dziewczyn. Otóż była to drużyna cheeliderek, znana w całej szkole, albo raczej mówiąc Team A. Każdy chłopak marzył by chociaż do nich zagadać, jednak to tylko samolubne dziewczynki z przerośniętym ego.
- Zamierzasz być znowu na drugim miejscu jak jak w poprzednim roku i poprzednim?- prychnęła Ellie, blondynka stojąca najbliżej mnie.
Zacisnęłam dłonie w pięści, lecz starałam się zamaskować zdenerwowanie. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Cóż, przynajmniej moje zmutowane paznokcie nie będą mi przy tym przeszkadzać.-prowokująco spojrzałam na jej długie, czarne pazury.
Przewróciła oczami.
- Mayson, powinieneś trzymać się nas, moglibyśmy fajnie się razem bawić.-podeszła do chłopaka i dotknęła dłonią jego klatkę piersiową. Otworzyłam zaskoczona szeroko oczy. Zanim zdążyłam zainterweniować blondyn sam ją odepchnął.
- Sorry, mam słabość do dzikusów.- puścił mi oczko, a ja poczułam lekkie rumieńce na policzkach.
Przestań się tak zachowywać.
-Nie umiesz się bawić.- burknęła.- Nie mogę się doczekać rywalizacji, Słonko.- cmoknęła w moją stronę i odeszła razem ze swoimi siedmioma pozostałymi przyjaciółkami.
- Uważa się za panią świata.- wymruczała pod nosem Reachel. Nie słuchałam jej tylko z całej siły uderzyłam pięścią w ścianę obok.
- Zmiażdżę ich.-wysyczałam.
CZYTASZ
Mój głupi młodszy mate
WerewolfŻycie Hazel zawsze wydawało się być jak z bajki. Urodzona jako jedynaczka , odważna beta , która zawsze była rozpieszczana od małego przez tatusia, szanowanego pana prawnika a ten z kolei nigdy niczego jej nie żałował. Czego można chcieć więcej, co...