17-Lekcja numer siedemnaście- Nie zapominaj o bliskich.

293 21 22
                                    



Było ciemno, słońce ledwo wyglądało z nad horyzontu, a ptaki powoli budziły się, by za chwilę zacząć swoją serenadę.

Otworzyłam oczy, po czym czując energię napełniającą moje ciało, wyciągnęłam z szafy luźne rzeczy, wyszukałam odpowiednią stronę na telefonie i zabrałam się do roboty.

Wszyscy jeszcze zobaczą.

**

- Panienko, co mam zrobić ci na śniadanie?

-Właśnie je trzymam.

Biorąc banana w dłoń, truchtem opuściłam willę, ignorując zaskoczone spojrzenie gosposi. Z chęcią zamieniłabym się w wilka, w ten sposób byłoby znacznie szybciej, jednak nie mogłam narazić się na ujawnienie, tym bardziej, że połowa mojej szkoły to zwykli ludzie, w tym Mayson.

Mayson.

Automatycznie poczułam ukłucie w klatce piersiowej.

Jeszcze nie porozmawiałam z nim poważnie na temat naszej relacji. Parę razy próbowałam poruszyć ten temat, jednak wszystkie tak samo się kończyły- klęską. Nie mam odwagi mu to powiedzieć prosto w twarz, boję się, że zmięknę, lub nie będę wiedziała co odpowiedzieć, gdy spyta o powód.

Muszę poczekać na odpowiedni czas.

Nie myśląc dłużej zaczęłam biec w kierunku placówki, gdzie miałam spotkać się z pozostałą dwójką przyjaciół. Czekali tuż przy schodach, gdy mnie dostrzegli najpierw skrzywili się, lecz potem pomachali.

- Czy to nie przesada wysilać się tak od rana?-spytała z uniesioną brwią Reachel.

Natychmiast zaprzeczyłam.

- Muszę być w formie do poniedziałku, zobaczysz jeszcze będą krzyczeć moje imię.- odparłam pewnie.- Ten cały Team A może mnie pocałować w..

- Dzikuska i rudzielec nadal wygadane jak zwykle.

Odwróciłam się mierząc ostrym spojrzeniem grupę dziewczyn. Otóż była to drużyna cheeliderek, znana w całej szkole, albo raczej mówiąc Team A. Każdy chłopak marzył by chociaż do nich zagadać, jednak to tylko samolubne dziewczynki z przerośniętym ego.

- Zamierzasz być znowu na drugim miejscu jak jak w poprzednim roku i poprzednim?- prychnęła Ellie, blondynka stojąca najbliżej mnie.

Zacisnęłam dłonie w pięści, lecz starałam się zamaskować zdenerwowanie. Uśmiechnęłam się szeroko.

- Cóż, przynajmniej moje zmutowane paznokcie nie będą mi przy tym przeszkadzać.-prowokująco spojrzałam na jej długie, czarne pazury.

Przewróciła oczami.

- Mayson, powinieneś trzymać się nas, moglibyśmy fajnie się razem bawić.-podeszła do chłopaka i dotknęła dłonią jego klatkę piersiową. Otworzyłam zaskoczona szeroko oczy. Zanim zdążyłam zainterweniować blondyn sam ją odepchnął.

- Sorry, mam słabość do dzikusów.- puścił mi oczko, a ja poczułam lekkie rumieńce na policzkach.

Przestań się tak zachowywać.

-Nie umiesz się bawić.- burknęła.- Nie mogę się doczekać rywalizacji, Słonko.- cmoknęła w moją stronę i odeszła razem ze swoimi siedmioma pozostałymi przyjaciółkami.

- Uważa się za panią świata.- wymruczała pod nosem Reachel. Nie słuchałam jej tylko z całej siły uderzyłam pięścią w ścianę obok.

- Zmiażdżę ich.-wysyczałam.

Mój głupi młodszy mateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz