- Przepraszam.- przerwałam tą niezręczną ciszę.- Przeze mnie musiałeś przerwać spotkanie...
Koniec końców dorwał mnie i także wepchnął do wody. Zaraz po tym odjechaliśmy do domu, a teraz obydwoje siedzimy w biurze Alfy. Chłopak nie odezwał się, tylko odwrócił wzrok usadawiając się wygodniej na swoim fotelu.
- Ale wiedz, że nie ja jedyna tu zawiniłam.- próbowałam się bronić.- Gdybyś wcześniej pozwolił nam pływać, a nie zachowywał się jak jakiś zimny dupek, nie doszłoby do tego.- westchnęłam bezsilnie, po czym zdjęłam turban z włosów, podeszłam do Xandera i niespodziewanie zaczęłam wycierać mu włosy.
Zaskoczony podskoczył, gapiąc się na mnie jak na wariatkę.
- Odbiło ci?
- Próbuję zadośćuczynić za moje grzechy. Nadal nie wysuszyłeś tej szopy.
- To moja sprawa!
- Nie wierć się bo jeszcze ci je wyrwę!
Mierzyliśmy się przez chwilę wzrokiem, lecz w końcu odpuścił.
- Niech ci będzie.-burknął opierając dłoń o policzek.- zmrużył oczy.- Nawet bo zerwaniu z tym kundlem jesteś taka..
Momentalnie zastygłam. Zagryzłam wargę i zrzuciłam ręcznik na podłogę. Złapałam go mocno za policzek zmuszając tym samym by na mnie spojrzał.
- Toleruje twoje zachowanie, okej? Nawet słowa nie wspomniałam o tamtej sytuacji obok restauracji, więc nie waż się chociaż o nim poruszać tematu. Szczególnie ty.- odparłam zimnym tonem.- Żal mi ciebie.- przyznałam chłodno.- Mam nadzieję, że wyrośniesz na lepszą osobę.
-Rozumiem, że to ja byłem powodem rozpadu waszego związku?- odezwał się nagle.-Skąd wiesz, może po prostu mu się znudziłaś i znalazł pierwszą lepszą wymówkę, by się od ciebie odciąć?
Gwałtownie poderwałam się do przodu.
- Jak śmiesz..
- Ludzie tacy są.- przerwał ozięble.- To, że dobrze cię traktują i uśmiechają się, nie oznacza, że faktycznie im na tobie zależy. Każdy głupi jest w stanie udawać szczęśliwego.- westchnął, lecz w jego spojrzeniu dostrzegłam lekkie wahanie.- Potem kiedy tylko stracisz czujność, oni wbiją ci nóż w plecy.
Byłam trochę zaskoczona jego słowami. Mimo to czułam jak wściekłość ogarnia całe moje ciało.
- Mylisz się.- warknęłam zaplatając ręce na piersi.- Mayson taki nie jest.
- Oh, naprawdę?- uniósł brew.- W takim razie czekajmy na dalszy rozwój wydarzeń. Nie mogę się doczekać kiedy wrócisz do mnie zapłakana, po tym jak ten kundel pokaże swoje prawdziwe oblicze.- prychnął kpiąco, po czym wstał i wymijając mnie wyszedł z gabinetu.
- Xander ty idioto!- podniosłam z ziemi ręcznik i rzuciłam nim z całej siły w drzwi. A ja głupia myślałam, że po wycieczce do tego głupiego parku wodnego wrogość między nami się trochę zmniejszy. Jeszcze zobaczy. Zobaczy, że to ja miałam rację.
**
- Odpisz, no dalej.- szepnęłam do siebie gapiąc się od parę nastu dobrych minut w ekran telefonu. Po tym jak wczoraj wysłałam wiadomość do Maysona, do tej pory nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Rozumiem, że jest nadal zły, ale dlaczego nie mógłby napisać chociaż" okej" lub zwykłe" rozumiem" , czy naprawdę aż tak bardzo mnie nienawidzi? Co to za problem, by sięgnąć po telefon i wystukać zaledwie parę literek?
Zaraz zwariuję.
Westchnęłam ciężko i chwyciłam za klamkę od drzwi wyjściowych willi. Gdy już zaczęłam je otwierać, moim oczom ukazała się wysoka, czarnowłosa kobieta z okularami przeciwsłonecznymi i ciemnym makijażem, który sprawiał, że wyglądała starzej. Nosiła białą bluzkę na ramiączkach, obcisłe spodnie i bardzo, bardzo drogą biżuterię. Trzymała w ręce zieloną walizkę. Widząc mnie, zmarszczyła brwi.
CZYTASZ
Mój głupi młodszy mate
Manusia SerigalaŻycie Hazel zawsze wydawało się być jak z bajki. Urodzona jako jedynaczka , odważna beta , która zawsze była rozpieszczana od małego przez tatusia, szanowanego pana prawnika a ten z kolei nigdy niczego jej nie żałował. Czego można chcieć więcej, co...