11.-Zasada numer jedenaście.- Nigdy nie baw się jedzeniem.

259 18 4
                                    


Po przybyciu do Willi Alexandra, Mayson pierwszy przywitał nas z wielkim uśmiechem. Widać było, że się cieszy, a rozłąka była dla niego trudna.

-No wreszcie! Myślałem, że umrę z samotności.- gwałtownie objął mnie ramionami, ściskając najmocniej jak potrafił. Odwzajemniłam ten gest.

Xander nawet na nas nie spojrzał, tylko lekko zgarbiony, wsiadł z tyłu do czarnego samochodu.

Zaciągnęłam się zapachem szarego mydła, którym pachniał chłopak. W brzuchu poczułam na nowo motyle i ciepłe uczucie.

Tak bardzo za nim tęskniłam.

- Mayso..

- Ogarnij się kundlu i lepiej zajmij się naszymi rzeczami.- warknął przez szybę czarnooki, jak zwykle naburmuszony.

Blondyn przypominając sobie, gdzie jest, kiwnął głową i zaczął pakować nasze walizki do bagażnika.

Westchnęłam cicho.

Witaj codzienna rutyno.

**

Po przyjeździe do domu, Xander udał się do swojego gabinetu. Zostaliśmy z Maysonem sami.  Rozejrzałam się po bokach, po czym chwyciłam chłopaka za rękę, kładąc palec na ustach, by  był cicho. Niepewnie się zgodził. Wyszliśmy z salonu, i podeszliśmy do jednego regału z książkami, przy których znajdowała się łazienka. Stanęłam na palcach, a następnie nacisnęłam lekko niebieską książkę. Rozniósł się cichy dźwięk. Popchnęłam obiema dłońmi drewno, a przede mną ukazało się wejście.

Blondyn wytrzeszczył szeroko oczy. Ruchem ręki nakazałam, by podążył za mną. Wejście poprowadziło nas do małego pokoju. Stała tak duża, biała kanapa, mały szklany stoliczek, oraz stół bilardowy i parę luster.

- O cholera.- zaklął chłopak.- Skąd wiedziałaś o tym pomieszczeniu?!

Uśmiechnęłam się dumnie.

- Xander ciągle gada przez sen. Gdy się przebudziłam w nocy, wszystko wygadał.

Zmarszczył brwi.

- Nie jesteście trochę za starzy by spać  ze sobą?

Uchyliłam usta, by coś powiedzieć, jednak on mnie wyprzedził.

- Żartuję.- zaśmiał się.- Ja też czasem śpię ze swoim rodzeństwem. To normalne.

Odetchnęłam w środku z ulgą. 

Całkiem dziwne, ale poczułam się niezręcznie.

Mayson nie spuszczał ze mnie wzroku. Roztapiałam się pod wpływem jego spojrzenia.

- Masz bardzo brudne myśli, panno Hazel. Porywać mężczyznę do małego pokoju.- coraz bardziej się przybliżał, niczym drapieżnik polujący na swoją ofiarę.- Co chciałaś byśmy teraz robili?

Cała zawstydzona uśmiechnęłam się niewinnie.

- Mamy chociaż trochę spokoju, by porozmawiać..

- Kłamiesz.- popchnął mnie na sofę, zwisając nade mną.- Zmrużył powieki, smyrając nosem mój policzek.- Pamiętasz co sobie obiecaliśmy? Co powiesz na teraz?

Serce biło mi jak oszalałe. Każdy jego dotyk, powodował u mnie paraliż. Mimo, że miałam w tej chwili tysiące różnych myśli, moje ciało wyrażało jednoznaczną odpowiedź. Chciało tego, i to bardzo. Mentalnie przygotowywałam się do tej chwili już od jakiegoś czasu. Wszystko krzyczało na TAK. Byliśmy sami. Nikt nam nie mógł przeszkodzić, w dodatku leciała muzyka, a oświetlenie dodawało klimatu.

Mój głupi młodszy mateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz