Szpital

123 15 9
                                    

Minęło kilka ciężkich miesięcy walki z chorobą Zule. Wczesnym rankiem Maca się obudziła i postanowiła zrobić śniadanie. Powoli wysunęła się z objęć Zulemy i poszła do kuchni. Jako iż w lodówce było prawie pusto, blondyna ubrała się i wyszła do sklepu. W międzyczasie obudziła się Zahir.
Była rozpalona i źle się czuła, nie miała siły wstać z łóżka ale jej się udało i poszła do kuchni. Zauważyła że w całym mieszkaniu jest cicho więc uznała że Maca poszła na zakupy. Gdy po kilku minutach blondyna wróciła z zakupami, zastała Zule siedzącą przy stole.

-Cześć blondyna- wysapała ledwo żywa

-Cześć kochanie- uśmiechnęła się Maca wyciągając zakupy na stół.- dobrze się czujesz? Jesteś blada..

-Wszystko w porządku.- Zahir wstała, podeszła do blondyny rozpakowującej zakupy i przytuliła się do niej.

Ferreiro się odwróciła i przyłożyła rękę do czoła Zule.

-Zule, ty masz gorączkę...- nagle Zahir zaczęła osuwać się powoli na podłogę...- Zule? Zule!? Zulema!

Maca próbowała ją ocucić ale to nie działało. - Cholera nie teraz.. Nie możesz mnie zostawić Zule, słyszysz!? Nie mogę cię stracić!- Ferreiro wzięła ją na ręce i pobiegła z nią do auta.- Trzymaj się.. wytrzymaj jeszcze chwilę.. proszę!

Blondyna położyła Zule na tylnych siedzeniach i wsiadła za kierownicę. Ruszyła jak najszybciej się dało.- Szybciej Maca, nie możesz jej stracić- powtarzała sobie w myślach.-Jeszcze tylko kawałek..

Gdy Ferreiro dojechała pod szpital, zatrzymała się, wzięła Zahir w swoje ramiona i poleciała prosto do wejścia.

-Pomocy! Na pomoc!- podbiegły do niej dwie pielęgniarki, które położyły Zule na łóżko.

-Zemdlała.. ona ma.. ona ma raka.- wysapała Maca

-Zaraz ktoś do pani podejdzie- powiedziała jedna z nich, po czym szybko zawiozły gdzieś Zule.

Kiedy blondyna wypełniła już wszystkie potrzebne papiery, czekała zniecierpliwiona na jakieś wieści od lekarza. Około godzinę później lekarz poprosił Macę na rozmowę

-Przepraszam, to pani przywiozła panią Zahir?

-Tak.. co z nią?

-Jest pani jej rodziną?

-Jesteśmy zaręczone, proszę mówić co z nią..

-A więc guz u pani Zahir jest rozległy, zostało jej kilka dni lub tygodni, z każdym dniem będzie coraz gorzej. Przykro mi..

Maca się załamała..

- Nie możliwe.. jest za młoda by umrzeć.. przed nią jeszcze całe życie.- mówiła sobie w myślach- wiem co zrobię żeby była szczęśliwa.. zrobię to dla niej..

-W której sali leży? Mogę ją odwiedzić?- spytała drżącym głosem

-Tak, sala 197.

Po drodze do sali Maca wykonała telefon.

-..197, czekam.

Kiedy blondyna była już pod salą Zahir, wzięła głęboki wdech i weszła do środka. Od razu gdy ujrzała Zule, rozpłakała się i podbiegła do jej łóżka żeby ją przytulić.

-Spokojnie blondyna, nic mi nie jest.- powiedziała załamanym głosem i ze łzami w oczach.

-Jak to nic ci nie jest.. umieranie to jest nic? Zule nie mogę cię stracić.. potrzebuje cię- Maca nie mogła opanować łez.

-Kocham cię blondyna..

Ferreiro rozpłakała się jeszcze bardziej i wtuliła się w nią z całej siły.

Życie Ferreiro Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz