Zerwałam się z łózka słysząc głośny dźwięk budzika. Nigdy nie byłam rannym ptaszkiem, ale dzisiaj zaczynam pracę w nowym miejscu. Zwolnienie się z poprzedniej pracy to było zbawienie. Facet, który był moim szefem był obleśny. Wyglądał jak Dziadek Mróz po zawale. Nie dość, że był świniowaty to jeszcze lubił dużo młodsze kobiety. Nie raz widziałam, słyszałam i na własnej skórze poczuła jego "zaloty".
Wreszcie zwlokłam się z łózka i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, po czym starannie się wytarłam. W całe ciało wmasowałam swój ulubiony balsam o zapachu arbuza. Swoje, już wysuszone, ciemnobrązowe włosy spięłam w wysokiego koka na czubku głowy. Uważałam, że taka fryzura odda mi profesjonalizmy.
Na dzisiejszy dzień wybrałam dopasowany, beżowy kombinezon. W temacie makijażu postawiłam na całkowity minimalizm, używając jedynie maskary. Nie jestem dobra w te klocki więc nie będę kombinować.
Ubrana, umalowana i gotowa by ruszyć do nowej pracy, wsiadam do auta. Mam nadzieję, że to będzie początek czegoś pięknego.
Odległość od mojego domu do klubu "Devil's Kiss" nie była jakaś duża, ale zawsze lubiłam mieć ze sobą auto. Nigdy nie wiedziałam, co mi odbije wieczorem i czy nie będę chciała gdzieś pojechać.
Klub "Devil's Kiss" był najbardziej znanym klubem w całym Vegas. Słynął z tego, że obracały się w nim same grube ryby. Tutaj liczyło się tylko to, ile masz w kieszeni. Gdy tylko znalazłam ogłoszenie, że poszukują Managera, w dodatku preferowali kobiety, nie czekałam ani chwili, wysłałam swoje zgłoszenie. Może nie miałam zbyt dużych kwalifikacji w kwestii prowadzenie klubu, ale miałam być odpowiedzialna za zaopatrzenie w dostawy, a to nie wydawało się aż tak trudne. Po za tym miałam też witać niektórych gości, tych bogatych. Pewnie dlatego chcieli kobietę.
Były same plusy. Praca wydawała się fajna i możliwa do ogarnięcia. Uwolniłam się od szefa oblecha. To jeszcze nieźle zarabiałam. Żyć nie umierać.
Zabrałam swoje rzeczy z auta, upewniłam się, że jest na pewno zamknięte i pewnym krokiem ruszyłam w stronę masywnych schodów. Weszłam przez ogromne mahoniowe drzwi i stanęłam w pięknym, nowoczesnych holu. Za ciemnym biurkiem siedziała drobna blondynka, zawzięcie o czymś dyskutując przez telefon. Poszłam w jej kierunku, aby dowiedzieć się, gdzie mam iść.
-Przepraszam. - powiedziałam uśmiechając się.
Blondynka odwróciła się do mnie podniosła palec wskazujący i dalej mówiła przez telefon.
-Nie to ty mnie słuchaj. Albo to ogarniesz albo on cię dopadnie twój wybór. - powiedziała do swojego rozmówcy. - Ja cię tylko ostrzegam. - dodała rozłączając się. - Wybacz kochanie, mamy tu ostatnio taki burdel. - powiedziała to opadając zmęczona na krzesło
Kątem oka spojrzałam na jej biurko, które było zawalone papierami i kubkami z resztą kawy.
-Widzę. - odparłam ze śmiechem. - Jestem Susanna Martina. Miałam dzisiaj zacząć prace.
-Kochanie jak dobrze. - odpowiedział rozpromieniona. - Już ci pokazuje twoje biuro. Choć złotko, tak przy okazji jestem Alice.
-Miło mi. - odpowiadam grzecznie.
Alice tłumaczy mi, że cały budynek składa się z trzech pięter i wszystkie należą do klubu. Mnie najbardziej interesuje najniższe piętro. Tam znajduje się pomieszczenie socjalne, łazienka, archiwum, moje biuro oraz biuro prezesa i księgowego. Drepcze za nią starając się wszystko zapamiętać. Nic nie wspomniała o wyższych piętrach, ale zgaduje, że tam znajduje się główna sala.
Nagle Alice przystaje, znajdziemy się w podobny holu jak ten przy głównym wejściu. Jednak tutaj nie ma żadnego biurka.
-Tu jest właśnie twoje biuro. - gestem ręki wskazuje na jedne z trzech drzwi.
Susanna Martina
Manager
Moje własne biuro i to wszystko sama. Jestem z siebie dumna. Niepewnie naciskam na klamkę i pcham drzwi. Przystaję w progu i podziwiam jego wnętrze. Eleganckie dębowe biurko stoi na samym środku. W lewym rogu stoi niewielka kanapa i stolik kawowy. Jestem zachwycona minimalizmem tego pomieszczenia. Jednak główną rolę odgrywa tutaj okna. Widok zwala z nóg.
-Jeżeli coś ci się nie podoba powiedz zmienimy to. - mówi Alice. - A teraz wybacz, ale muszę wracać do swoich obowiązków, trzeba wszystko nadgonić.
Nie zwracam uwagi już więcej na nią tylko skanuje moje biuro. Jak tu pięknie. Jestem tak zapatrzona w widok za oknem, że nawet nie zauważyłam, że ktoś wszedł
-Witamy na pokładzie - słyszę za sobą głęboki męski głos- Mam nadzieję, że biuro się Pani podoba.
Odwracam się w stronę, z której dobiega głos i zamieram. Przede mną stoi wysoki, muskularny mężczyzna, ubrany w idealnie dopasowany trzyczęściowy garnitur. Leniwie opera się o framugę drzwi, patrząc na mnie uważnie. Wygląda jak model z okładki - opalona skóra, czarne włosy zaczesane do góry i kilkudniowy zarost. Ale największe wrażenie robią jego granatowe oczy, w których można utonąć.
Nagle moje biuro wydaje bardzo malutkie, a mnie brakuje słów.
- Dzień dobry, biuro jest wspaniałe, dziękuję bardzo – dukam, starając się nie zrobić z siebie idiotki, co średnio mi wychodzi.
- Liczę na owocną współpracę - mówi nieco ochryple, zbliżając się do mnie nieznacznie. - Jestem Federico Fabbro, właściciel tego klubu. Przyjdź później do mojego biura omówimy szczegóły tej owocnej współpracy. - dodaje nie dając mi szansy na odpowiedź.
*********
Hello Amore,
Zabrałam się w końcu za poprawę moich rozdziałów. Już nie pamiętam kiedy o tym pisałam. :). Obiecuję, że rozdziały będą się pojawiać jednocześnie jeden nowy i jeden poprawiony. :)
Może uda mi się napisać kilka na zapas, ale tego nie obiecuję. :) Pytanie do was wolicie rozdziały pojedynczy czy kilka na raz? Może w końcu zepnę tyłeczek i zabiorę się za regularne pisanie.
Ciao
AM
CZYTASZ
Federico
RomanceDwudziestopięcioletnia Susanna Marina rozpoczyna pracę jako menager w klubie "Devil's kiss" Poznaje tam Federico Fabbro, który okazuje się być jej szefem. Federico uznawany jest za samego diabła. Czy Susanna sprzeda swoją duszę samemu diabłu? Czy m...