Susanna

2.4K 76 1
                                    

Patrzę oniemiała na faceta przede mną. To jego rodzicom nie podobał się wybór narzeczonego dla mnie. Chcieli swojego syna, który teraz stoi obok mnie. Czuję jak moje ciało oblewa zimny pot. Przypominają mi się teraz wszystkie filmy akcji, w których główna bohaterka w takim momencie zostaje porwana. Szukam drogi ucieczki, ale jedyna możliwość bez kontaktu z osobnikiem przede mną to damska łazienka. Jednak ona nie zapewni mi bezpieczeństwa przed nim.

-Boisz się Mi Amor? - pyta lustrując mnie wzrokiem.

Zaraz Mi Amor? Czy to nie tak Federico mówi do mnie? Gonitwę moich myśli przerywa nagłe uderzenie w plecy. Ktoś wychodzi z łazienki ! Błyskawicznie odwracam się w kierunku wychodzącej osoby z nadzieją na to, że jakoś mi pomoże.

-Susanna? - krzyczy do mnie damski głos. - Tak dawno cię nie widziałam.

Podnoszę wzrok na rudowłosą dziewczyną w pięknej ciemnozielonej sukni. Na początku nie mogę jej poznać. Jednak po chwili przypominam sobie naszą wspólną kolację z Federico. Balbina! Jego kuzynka.

Och! Witaj. - odpowiadam pospiesznie. - Dobrze cię widzieć. - mówię z ulgą w głosie.

Balbina jakby wyczuła co się dzieje, spogląda w stronę Adamo. Jej twarz nic nie zdradza. Dlatego nie wiem czy go zna czy też nie.

-Co tutaj robisz? - pyta mnie patrzą podejrzliwie na mnie.

-Musiałam skorzystać z toalety, ale ktoś mnie zatrzymał. - odpowiadam wskazując ręką na Adamo.

-W takim razie idź już do toalety. - mówiąc to otwiera przede mną drzwi. -Ja tutaj na ciebie poczekam. - te słowa nie są już skierowane w moim kierunku.

-Po co te pazurki Balbino? - z wilczym uśmiechem pyta się jej Adamo. - Nie martw się Mi Amora. Będziemy mieli jeszcze czas porozmawiać. - po tych słowach odwrócił się na pięcie i odchodzi.

Z drżącym sercem wchodzę do łazienki załatwić swoje potrzeby. Spoglądam w lustro i widzę wystraszoną dziewczynę, która nie wie co tutaj tak naprawdę robi. To nie mój świat i nie moja bajka. Łudziłam się na szczęśliwe zakończenie ale takiego nie ma. Nie byłam wychowana w ich świecie. Nawet drobniejsza ode mnie Balbina nie bała się Adamo. A ja? Nie jestem odważna, nie jestem i nigdy nie będę. Czuję jak pierwsze słone łzy wypływają z moich oczu. Nie podołam swojej roli. Nie dam rady. Całe życie byłam sama, miałam czas by nauczyć się walczyć. Ale ja taka nie jestem, nie potrafię. Nie sądziłam, że spotkanie syna osób odpowiedzialnych za śmierć moich biologicznych rodziców będzie taki wstrząsem dla mnie.

-Gdzie ona jest? - za drzwiami słyszę głos Federico.

Nie chcę by teraz zobaczył mnie w taki stanie. Biegiem zrywam się w stronę ubikacji i zatrzaskuje za sobą drzwi. Siadam na sedesie i staram się unormować swój oddech. Po chwili słyszę jak ktoś wchodzi do łazienki. Widzę jak jego cień zatrzymuje się przed drzwiami.

-Mi Amor. Choć do mnie. - na głupie określenie przez Federico łkam głośniej.

-Od niego to wziąłeś? - dukam

-Co i od kogo wziąłem? - w jego głosie wyczułam wrogą nutę.

-Od Adamo. On też tak do mnie powiedział. - odpowiadam-

-Rozmawiałaś z Adamo! - grzmi. - Postradałaś zmysły! - krzyczy na mnie.

Nie spodziewałam się takiego wybuchu ze strony Federico.

-Nic złego przecież nie zrobiła! Ja nawet nie wiedziałam kto to naprawdę jest. Ale tak najprościej winna zawsze jestem ja. - krzyczę na niego, gwałtownie otwierając drzwi. - Myślisz, że specjalnie się z nim spotkałam? Tak tylko czekałam na moment aż zostawisz mnie samą, żeby mogła do niego pójść. - odpycham go i kieruje się w stronę umywalek.

Na mojej twarzy nie ma już śladu po wcześniejszych łzach, a smutek zastąpiła wściekłość. Nie zwracając na Federico za moimi plecami, doprowadzam się do porządku aby móc uciec z tego cyrku.

-Maleństwo, nie chciałem. - Federico łapie mnie za ramiona przyciągając w swoją stronę. Nie mam już siły się z nim szarpać. - Nie chcę żebyś miała coś z nim wspólnego. Już raz mi ciebie odebrał. I to na bardzo długo. - dodaje chowając swoją twarz w moich włosach

Na nowo rozklejam się. Federico delikatnie odwraca mnie w swoją stronę i mocno przytula do swojej gorącej piersi. Chcąc mnie uspokoić gładzi moje włosy, szepcząc uspokajające słowa.

-Przepraszam. - mówię gdy mój płacz już ustał.

-Nie masz za co. To ja zbyt gwałtownie zareagowałam. - mówi to patrząc głęboko w moje oczy.

Gdy moje emocje już się unormowały, razem wychodzimy z łazienki. W końcu to nasze przyjęcie. Mam zamiar się bawić i niczym nie przejmować. Gdy wchodzimy do głównego holu. Zauważam jak dużo ludzi się tutaj znajduję.

-Choć poznasz moją rodzinę. - Federico łapie mnie za rękę i kieruje w stronę zgromadzenia.

To co ja mówiłam: bawić się i niczym nie przejmować. Takk. Na pewno. 

FedericoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz