Susanna

3.6K 118 10
                                    


Spotkanie z klientem przebiega pomyślnie. Jest on bardzo zadowolony z projektu imprezy jaki dla niego przygotowałam dlatego decyduje się podpisać z nami umowę. Przez całe spotkanie ani razu nie spojrzałam w stronę Federico. Nie mam ochoty po raz kolejny słuchać jego chłodnego tonu.

Zbieram wszystkie dokumenty i notatki z niewielkimi zmianami, które chciał klient, i kieruje się w stronę drzwi.

-Zaczekaj moment Susanno - słyszę nagle głęboki głos mojego szefa - Chciałbym Ci coś powiedzieć. - ciągnie dalej.- Przepraszam Cię za sytuację z rana. Nie powinienem się tak zachować w stosunku do Ciebie. Byłem zdenerwowany dniem wczorajszym. Wybacz Mia Dolce.

Mia co? Znowu z czymś wyjeżdża. Nie wiem co o tym myśleć, niby nic takiego się nie stało. W sumie nawet nie wiem co się wczoraj stało.

-Nie szkodzi, nic się nie stało.- uśmiecham się do niego - Jeśli miały dzisiaj czas to chciałam z Tobą porozmawiać o dokumentach klubu. Jest w nich straszny bajzel, nie mogę się w nich odnaleźć. - dodaję pośpiesznie.

-Tak, mam czas. - mówi uśmiechając się tajemniczo. - W ramach rekompensaty za moje zachowanie, zapraszam Cię na obiad. Nie przyjmuję odmowy, o trzynastej spotkamy się przy recepcji - mówi kierując się do wyjścia.

Stoję jeszcze chwilę w miejscu, nie wiedzą co myśleć o całej tej sytuacji i nagłych wahaniach nastroju Federico.

Susanna! Ogarnij się! Chce Ci pewnie wynagrodzić całe to zamieszanie a ty już doszukujesz się drugiego dna. Krzyczy moja podświadomość i muszę stwierdzić, że ma w stu procentach rację.

Zabierając wszystkie dokumenty szybko udaje się do swojego biura, aby przygotować się na spotkanie z Federico. Muszę sprawdzić co dokładnie jest nie tak z dokumentację, aby niepotrzebnie nie zawracać głowy szefowi.

Gdy na zegarze wybija godzina 12:30 wstaję od biurka i idę do łazienki ogarnąć się trochę przed obiadem. Niby będzie to zwykły obiad z szefem, ale nie chce wyglądać jak siedem nieszczęść. Po delikatnych poprawkach makijażu i fryzury, wychodzę z łazienki i idę w stronę recepcji. Od razu po wejściu na główny hol, widzę Federico, który opiera się o biurko Alice którą o czymś dyskutuje. Zwalniam kroku, aby dać im czas na dokończenie rozmowy. Gdy Federico zauważa mnie przestaje rozmawiać z Alice i podchodzi do mnie.

-Gotowa ? - pyta, kładąc swoją dłoń na moich plecach.

-Tak, możemy już iść. - grzecznie odpowiadam, próbując ukryć delikatne rumieńce spowodowane jego nagłą bliskością.

Daje się kierować Federico, którego ręka wciąż spoczywa na moich plecach. Myślałam, że pójdziemy w stronę głównego parkingu, lecz on prowadzi mnie do piwnicy klubu. Z tego co pamiętam na dole znajduje się główna sala klubowa.

Mijamy niewielki korytarz z kilkoma drzwiami. Na jednych z nich dostrzegam napis SZATNIA, więc zgaduje, że znajdujemy się na zapleczu klubu. Idziemy w stronę masywnych, metalowych drzwi, które jak zgaduje znajduje się wyjście na zewnątrz.

Federico otwiera przede mną drzwi i przepuszcza mnie w drzwiach. Znajdujemy się na tyłach budynku, dostrzegam po lewej stronie strzeżony parking i to właśnie tam się kierujemy. Fabbro podchodzi do czarnego mustanga, otwierając przede mną drzwi zaprasza mnie do środka.

-Dziękuję. - dukam pośpiesznie, żeby nie wyglądać jak ostatnia idiotka. - Dokąd mnie zabierasz? Jeśli można wiedzieć, oczywiście.

-Do małej włoskiej knajpki - odpowiada na pytanie - Mają świetne jedzenie - dodaje skupiając się na drodze.

Nie zadaje więcej pytań, tylko skupiam swoją uwagę na widokach za oknem. Po kilku minutach stwierdzam, że kierujemy się na obrzeża miasta. Nigdy w tych rejonach nie byłam. Po piętnastu minutach drogi znajdujemy się przed malutką knajpką z napisem DOLCE.

Czekaj, czekaj, Dolce? Czy Federico nie nazwał mnie dzisiaj tak? Muszę zapamiętać tą nazwę, później sprawdzę co to znaczy. Federico tak samo jak przy recepcji od razu gdy znajduje się obok mnie kładzie mi swoją dłoń na plecach i delikatnie pcha w stronę wejścia. Lekko speszona jego zachowaniem posłusznie daje się prowadzić.

Wnętrze restauracji jest niesamowite. Białe stoliki z czerwonymi obrusami ustawione są w rzędach koło okien. Na każdym stoliku znajduje się wazon z bukietem polnych kwiatów. Na okna wiszą koronkowe firanki a na ścianach w kolorze żółtym widać ręcznie malowane obrazy, na których znajdują się różnego rodzaju kwiaty. W restauracji jest bardzo przytulnie i czuć domową atmosferę.

Federico prowadzi mnie do najbardziej skrytego stolika w całe restauracji. W momencie gdy siadamy na swoich miejscach podchodzi do nas, młodziutka kelnerka z menu, odchodzi dając nam chwilę na zastanowienie się.

-Skąd znasz to miejsce? - pytam Federico spoglądając w menu.

-Często bywałem tu z rodzicami. - odpowiada - Lubili to miejsce. - dodaje patrzą na mnie.

-Nie dziwię się jest naprawdę piękne. - mówię uśmiechając się do niego - Chyba wybiorę makaron z krewetkami. A ty?

Nie zdążył mi odpowiedzieć, ponieważ podchodzi do nas inna kelnerka chcąc odebrać od nas zamówienie. Wygląda na około trzydzieści lat, ma długie rude włosy zaczesane do góry w ciasnego koka. Ubrana jest w czarny fartuszek z logo restauracji, biała bluzkę z krótkim rękawem, czarne spodnie i białe znoszone trampki.

-Witam, czy mogę przyjąć już zamówienie? - mówi, patrząc na mnie po czym kieruje swój wzrok na Federico - Mi Amore? - pyta z niedowierzaniem patrząc na Federico z otwartymi oczami.

Mi Amore? To to ja dobrze wiem co znaczy. Federico słysząc słowa kelnerki spina się nieznacznie, kierując na nią groźne spojrzenie.

-Sprostuj - warczy na nią, gromiąc ją wzrokiem. 

FedericoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz