Susanna

3.5K 114 15
                                    


Niedowierzanie na twarzy rudej znika tak szybko jak się pojawiło. Delikatnie poprawia czarny fartuszek, wyciąga z niewielkiej kieszeni notes i długopis, uśmiechając się promiennie, kieruje swoje spojrzenie prosto na mnie.

-Wybacz mi moje zachowanie, ale bardzo dawno Federico do nas nie zaglądał. Jestem Balbina. - mówi podając mi rękę - Kuzynka tego tam. - dodaje machając głową w stronę Federico.

-Och! - teraz tylko tyle jestem w stanie z siebie wydusić. Nie spodziewałam się poznać rodziny mojego nowego szefa.

-Tak, nasi ojcowie byli rodzeństwem. - mówi to spoglądając czule na Federico.

Teraz gdy uważniej patrzę na nich, mogę stwierdzić, że naprawdę są do siebie podobni. Ten sam odcień skóry oraz tak samo cudowne, granatowe oczy to cechy które ich łączą.

Federico wydaje się nie być szczęśliwy ze zwierzeń swojej kuzynki. Nie ma się co dziwić. Pewnie nie chce żeby jego pracownicy spoufalali się z nim. Uśmiecham się w stronę Balbiny, nie bardzo wiedząc co mam ze sobą zrobić, jednak ona szybko ratuje całą sytuacja prosząc nas o podanie swoich zamówień.

-Za momencik przyniosę wam wasze zamówienia. - Dodaje oddalając się w stronę jak zgaduje kuchni.

Wraz z odejściem Balbiny pomiędzy mną, a Federico zapada grobowa cisza. Nie za bardzo wiem o czym zacząć z nim rozmowę, dlatego postanowiłam pozostać cicho. Mężczyzna jakby wyczuwając moje wahania, przygląda mi się, skubiąc zębami tę swoją dolną wargę.

-O czym ty myślisz Mia Dolce? - szepcze, patrząc na mnie spod przymrużonych powiek.

Na te słowa zamieniam się w słup soli. Znowu mówi do mnie jakieś włoskie słówka. A ja głupia zapomniałam zapytać się wujka Google co one oznaczają. Pewnie nie znaczą nic takiego, a ja wymyślam sobie Bóg wie co.

Kiedy nie reaguję przez dłuższą chwilę, unosi brew skanując moją twarz. Aby zatuszować rumieńce pojawiające się na mojej twarzy, pochylam głowę w przód, zakrywając ją włosami, a swoje dłonie kładę na stole.

Zamieram, gdy czuję jak jedna z moich dłoni zostaje uniesiona do góry. Federico delikatnie podnosi moją rękę do swoich ust, składając delikatny jak piórko pocałunek.

-Finalmente ti ho preso. Non ti lascerò andare. - szepcze, ciągle trzymając moją rękę przy swoich ustach.

Zbyt oszołomiona, staram się zabrać swoją dłoń z jego objęć. Nie mogę wymięknąć. Nie mogę sobie pozwolić na cokolwiek z moim szefem. Federico jakby otrzeźwiał puszcza mnie, przyjmując na twarzy maskę obojętności.

Z całej tej niezręcznej sytuacji ratuje nas Balbina przynosząc nam nasze zamówienie. Reszta posiłku odbywa się w całkowitej ciszy. Żadne z nas nie odzywa się, nie chcąc przerwać panującej pomiędzy nami napiętej atmosfer.

Po skończonym posiłku Federico wstaje od stołu wyciągając w moja stronę dłoń.

-Choć. - mówi do mnie ciągnąc mnie w stronę wyjścia.

-Ale rachunek, trzeba go uregulować. - krzyczę do niego przypominając sobie o zapłacie za jedzenie.

-Nie martw się tym, wszytko jest już załatwione. - mówi nie patrząc w moją stronę.

Nie chcąc dalej spierać się o zapłatę, grzecznie podążam za Federico, który otwiera dla mnie drzwi od auta. Potulnie siadam w miejscu dla pasażera.

Po długiej i dość niezręcznej przejażdżce w towarzystwie Fabbro, wchodzę na recepcję, kierując się w stronę swojego biura. Praktycznie całą drogę przebyłam, siedzą cicho jak mysz na miejscu pasażera.

Zaraz po wejściu do biura spoglądam na zegarek i stwierdzam, że jest już godzina piętnasta. Czyli zostały mi tylko dwie godziny pracy i wrócę już do domu. Z tą myślą zabieram się za porządkowanie reszty bałaganu jaki pozostał mi po poprzednim managerze.

Zanim zdążę się obejrzeć wybija godzina siedemnasta, więc zbieram się, żeby wrócić do swojego kochanego domu. Jednak zaraz po ubraniu płaszcza przypomina mi się sytuacja z dnia wczorajszego. Stoję przed drzwiami od swojego biura i nasłuchuje czy coś się dzieje na korytarzu. Kiedy stwierdzam, że panuje tam totalna cisza otwieram drzwi i po cichutku wychodzę z biura.

-Skradasz się ? - słyszę nagle męski głos po swojej prawej stronie, który powoduje u mnie niewielki zawał serca.

Spoglądam w tamtą stronę i widzę opierającego się o ścianę Daniele, który figlarnie uśmiecha się do mnie.

-Nie, nie skradam. - odpowiadam pośpiesznie - Nie chciał tylko na nikogo trafić, tak jak wczoraj. - gdy tylko mówię te słowa od razu ich żałuje.

Twarz Daniele od razu zmienia się z wesołej na całkowicie poważną. Skanuje moją twarz szukając prawdopodobnie jakiś obaw. Gdy nic takiego nie dostrzega, rozluźnia się delikatnie.

-To się już nigdy nie powtórzy maleństwo - mówi to patrząc na mnie uważnie - Federico nie pozwoli byś jeszcze kiedyś widziała coś podobnego. Ten kto popełnił błąd został już ukarany. - mówi do mnie odwracają się i idąc w stronę swojego biura.

Nie bardzo wiedząc co mam ze zrobić z tą całą sytuacją, postanowiam po prostu iść do domu nie przejmując się niczym. 

FedericoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz