Susanna

2.2K 77 4
                                    


Budzą mnie promienie słońca przedostające się przez niezasłonięte żaluzje. Przekręcam się na plecy wpadając na Federico. Chowam twarz w zagłębieniu jego szyi chcąc uchronić się przed natarczywym słońcem.

-Dzień dobry Mi Amor. - odzywa się zachrypniętym głosem.

-Dzień dobry. - odzywam się - Która godzina? - pytam się wdychając jego cudowny zapach.

-Chwile po ósmej. Jak się czujesz? - pyta się gładząc moje plecy.

-Dobrze. Chyba. Tak mi się wydaje. - odpowiadam. - Nie wiem co powinnam czuć po wczorajszych rewelacjach. - dodaję.

-Jestem obok Dolce. - szepcze uspokajająco. - Zawsze już będę obok.- zapewnia mnie z mocą w głosie. - Dobrze Mi Amore, starczy już tego dobrego zapraszam pod prysznic.

Jęczę odwracając się od niego i mocno naciągając kołdrę.

-Nie jestem rannym ptaszkiem. - mówię niewyraźnie.- Lubię poleżeć sobie w łóżku. Może najpierw ty weźmiesz prysznic, a dopiero później ja? - pytam się mając nadzieję, że pozwoli mi jeszcze pospać.

-Myślałem, że razem weźmiemy prysznic. - na samą myśl o jego mokrym ciele czuję wilgoć między nogami.- Choć Mi Amore, nie pożałujesz.

Leniwie zwlekłam się z łóżka i popatrzyłam na niego groźnie. Federico jedną ręką przyciągnął mnie do pozycji stojące i zaprowadził do łazienki. W jednej sprawie miał stuprocentową rację. Nie pożałowałam tego, że wstałam.

****

Po prysznicu udaliśmy się wspólnie na śniadanie. W przestronnej jadalni przygotowane już były naczynia, a z niektórych półmisków unosiła się para.

W ciszy rozkoszowaliśmy się wspólnym śniadaniem. Zastanawiałam się co dzisiaj będziemy robić i jakie plany ma dzisiaj Federico.

-Grosz za twoje myśli. - odzywa się nagle Federico.

-Ohh.. myślałam tylko co będziemy dzisiaj robić.- odpowiadam. - Masz jakieś plany?

-Po śniadaniu pojedziemy razem do biura. Ty postarasz się zamknąć większość spraw, tak aby nie musieć już więcej jeździć do biura. A ja mam dzisiaj kilka spotkań. - ciągnie dalej. - Musimy znaleźć kogoś na twoje miejsce. - dodaje.

-Znaleźć kogoś na moje miejsce. - powtarzam za nim. - A czy ja się gdzieś wybieram?- pytam starając się utrzymać spokojny głos, choć cała się w środku gotowałam.

-Tak, nie będziesz więcej pracować w klubie. - oznajmij najspokojniej na świecie. - Po ostatniej akcji z Bratwą, nie chcę cię na nic narażać. - dodał łapiąc mnie za rękę.

-A czy nie przyszło ci do głowy, żeby mnie o tym poinformować. - podnoszę na niego glos, tracąc powoli cierpliwość. - Z czego ja będę się teraz utrzymywać? Gdzie na szybko znajdę pracę? Federico! To nie jest śmieszne. - krzyczę gdy zauważa, że uśmiecha się do mnie szeroko. - Muszę pracować, żeby mieć pieniądze na utrzymanie. - oznajmiam stanowczo.

-Mi Amore nie potrzebujesz pieniędzy. Ja będę cię utrzymywa. Mam tyle pieniędzy, że na spokojnie utrzymam ciebie jak i nasz dzieci. - oznajmił uśmiechając się.

Dzieci!? To za wcześnie.

-Federico..- zaczynam-

Jest okej Mi Amore.- przerywa mi. - Zaczekam. Tyle ile będę musiał. - ciągnie dalej.- To nie czas i miejsce na takie rozmowy. Ale, musisz wiedzieć, że moje plany co do ciebie są jak najbardziej poważne. - oznajmia całują mnie w rękę.

Nie odzywam się już więcej. Nie chcąc ciągnąć tematu dzieci czy naszej wspólnej przyszłości. Ale do tematu mojej pracy jeszcze wrócę. Kończymy śniadanie po czym wspólnie jedziemy do klubu. Gdy jesteśmy już na miejscu, Federico żegna mnie czułym pocałunkiem, a później kieruje się w stronę swojego biura. Na miękkich nogach zasiadam za biurkiem i zabieram się za dokończenie wszystkich zaległości.

Po kilku godzinach w końcu udaje mi się zamknąć wszystkie sprawy. Cała zdrętwiałam od przesiadywania przy komputerze, więc postanowiłam przespacerować się po klubie. Zamykam za sobą drzwi od biura i kieruje się w stronę recepcji aby przez chwilę porozmawiać z Alice. Przez całą drogę towarzyszy mi dziwne uczucie, że coś jest nie tak. Całkowita cisza to coś rzadko spotykanego w klubie. Gdy docieram do głównego holu, zauważam powód tej dziwnej atmosfery.

Wygodnie w fotelu siedzi Adamo, który teraz przebiegle się do mnie uśmiecha.

-Mi Amore. Jak się cieszę, że cię widzę. - odpowiada podnosząc się z fotela.

-Szkoda, że ja nie mogę powiedzieć tego samego. - odpowiadam mu odważnie.-

-Oj Moja Droga. - mówi to zakładając mi pasemko włosów za ucho. - Nawet nie wiesz w jakim szambie się znalazłaś. - po tych słowach zapada ciemność, a wszystkie dźwięki ustają.

*****

:*

FedericoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz