5. Nie podałaś mi ręki.

1.2K 82 10
                                    

-Isa...czy ty... jeździłaś...?

Popatrzyłam na przyjaciółkę pustym wzrokiem,  a w tych jej brązowych dostrzegłam iskierkę radości.

-Tak, Amy. Jeździłam.-odpowiedziałam lekko się uśmiechając.

-To... chyba dobrze? Ale poczekaj, jak?-zastanowiła się chwilę-stało się coś?

-Nie, nic się nie stało. Gdy mieliśmy wsiadać do autobusu tata powiedział do mnie „zielona reklamówka". Myślałam, że zapomniałam jakiejś zielonej reklamówki, lub po prostu tak sobie to powiedział. Dziś po imprezie chciałam przebrać buty i zajrzałam do walizki. Tam pod ręcznikiem właśnie taka siatka leżała. Otworzyłam... i tam była moja deskorolka... Wiesz co jest najśmieszniejsze?-parsknęłam-że wygląda dokładnie tak jak moja, ale nią nie jest. Rodzice kupili mi taką jak miałam, ale poco? Żeby przywołać wspomnienia?

-Nie wiem. Może chcieli, abyś w końcu się ze wszystkim pogodziła? Ale zaraz, skąd wiesz, że nie jest twoja?

-Pogodziła? Z tym się nie da pogodzić. Nie wykasuję wspomnień, nie wykasuję mojego zachowania gdy widzę skate'rów. A wiem, że to nie moja stąd, że widziałam, a raczej nie widziałam podpisu obok kółek. Na początku tego nie zauważyłam, ale potem o tym sobie przypomniałam i sprawdziłam.

-No dobra, ale co do wcześniejszego: możesz stworzyć nowe, lepsze wspomnienia.-chwilę się nad czymś zastanowiła po czym podała mi ciastko- Możesz mi teraz powiedzieć dlaczego postanowiłaś pójść pojeździć?

Alkohol. Gdyby nie on, pewnie nawet bym nie chciała spojrzeć na tą deskorolkę. Pewnie nawet byśmy teraz nie rozmawiały. Dziwi mnie to, że choć wypiłam kilka kieliszków wcale nie byłam bardzo pijana. Może nie było w tym dość dobrym płynie wysokich procentów?

-Sama nie wiem. Może... brakowało mi tego? Tak, zdecydowanie mi tego brakowało. W końcu teraz mogę jeździć i nikt mi tego nie zabroni.-mówiąc, myślami wróciłam do Samuela.

-Kochanie, co dziś będziesz robić?-spytał chłopak gdy oboje siedzieliśmy na ławce w parku.

-Chciałabym zrobić jedną rzecz...Ale pewnie się nie zgodzisz...-mój nastrój zmienił się. Wiedziałam, że zaraz się zdenerwuje bo On mi nie pozwoli. Dlaczego on mi do cholery nie pozwalał jeździć?

-Chcesz pojeździć. -spytal,a raczej oznajmił, a jego nastrój również się zmienił. Teraz w jego oczach dostrzegłam złość. Widziałam ją codziennie, to już normalność.

-Strzał w dziesiątkę...-prychnęłam zrezygnowana-proszę, chociaż pół godziny...-poprosiłam.

-Nie pamiętasz co ci mówiłem?-uniósł się z miejsca i stanął naprzeciwko mnie-Żadnej jazdy!

- Czemu tak nie lubisz, gdy jeżdżę? Przeszkadza ci to, że poświęcałam deskorolce więcej czasu niż tobie?-zacisnął swoje pięści-Ah, teraz wszystko wiadomo.

-Myślisz, że jestem zazdrosny o kawałek drewna? Już dawno bym rozbił tą twoją deskę, ale szkoda mi narzędzi żeby ci ją potem naprawiać, bo zapewne poleciłabyś do mamusi a ona ci kurwa wszystko załatwi-Ale obiecuję, kiedyś ci ją rozwalę.

Samuel był jednym z tych osób, które zdecydowanie dotrzymują obietnic.

-Wiesz co? Nie zamierzam cię słuchać. Nie jesteś moją matką, żeby dawać mi nakazy i zakazy. Idę pojeździć.

Wypowiedziawszy słowa, skierowałam się w stronę domu. Samuel nie dawał za wygraną, bo kilka sekund później znalazł się obok mnie

maerdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz