2. Zielona reklamówka

1.5K 87 44
                                    

Stałam razem z moimi rodzicami, Amy, oraz jej rodzicami pod biało-pomarańczowym autobusem. To właśnie nim mieliśmy przejechać piętnastogodzinną podróż.

Popatrzyłam na przyjaciółkę. Amy Bennet, Szesnastoletnia dziewczyna  ma blond włosy, które w luźnym kucyku sięgają po ramiona. Jej brązowe oczy ładnie komponują się z jej ubiorem, a Ubrana jest w krótki czerwony top oraz czarne spodenki z wysokim stanem. Na nogach standardowo jej czarne Air Force.

- To co, czas chyba wsiadać-powiedziała brązowooka, a ja głośno westchnęłam. Następnie podeszłam bliżej rodziców, aby się pożegnać.

-Mamo, tak będę dzwonić jak coś się będzie działo- oznajmiłam, patrząc na rodzicielkę-tak, będę uważać. -burknęłam- Kocham cię- przytuliłam ją. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie zobaczę rodziców przez kilkanaście tygodni. Po krótkiej chwili zwróciłam się do taty- Tato, musisz poczekać na mnie z obejrzeniem tego nowego filmu, dobra?- zaśmialiśmy się- Kocham cię-Jego również przytuliłam, a następnie udałam się do autobusu. Kątem oka zauważyłam jak Amy żegna się z rodzicami, a następnie również odchodzi.

-Pamiętaj, Kochamy cię! -Wykrzyczeli wspólnie, a po chwili mężczyzna dodał-Zielona reklamówka!-popatrzyłam na niego, a on tylko puścił mi oczko. Zielona reklamówka?

Po chwili wspólnie siedziałyśmy w autobusie na trzy siedzenia od końca. Na tyłach siedziała grupka chłopaków,a przed nimi-oczywiście laski. Połowa autobusu była wolna, ponieważ jadąc do LA mieliśmy wstąpić do różnych miejsc zabrać innych obozowiczów.

Gdy mama oznajmiła mi, że obóz jest w Los Angeles zastanawiałam się gdzie dokładniej. Przecież jest tam bardzo wiele dzielnic! Gdybym miała wszystkie wymieniać...Nie, lepiej nie. Geografia nie jest moją mocną stroną.

-Niecne plany z moją mamą.-zaśmiałam się, a ona popatrzyła na mnie krzywo.

-Tak wyszło... Poza tym, nie przesadzaj, nie będzie aż tak źle. Zakład? -popatrzyłam na nią zawadiackim uśmiechem po jej słowach.

-Dobra, O co? Najlepiej o pieniądze, więc Może o 50€?-spytałam.

-Przyjmuję.

-A, mam jeszcze jedno pytanie. Gdzie dokładnie jest ten obóz?

-W Hollywood.

***

Po dwóch godzinach jazdy w końcu zrobili nam postój. Na szczęście nikt nie miał choroby lokomocyjnej, dlatego obyło się bez zużytych woreczków i zapachu, który zapewne by pozostał do końca podróży.

Wyszłam z autobusu, gdy nagle jedna z opiekunek mnie zatrzymała.

-Proszę to założyć. Żeby potem nikt się nie zgubił. -Przyczepiła mi do włosów dziwny fioletowy klips. Nie mogli dać opaski na rękę, tylko klips? Idąc do sklepu na stacji, stanęłam przy koszu na śmieci, próbując zdjąć fioletowy przedmiot.

-Nie radzę. Rok temu tak zrobiłem. Później musiałem sprzątać na obiedzie po wszystkich przez dwa tygodnie. -Usłyszałam niski głos za sobą. Odwróciłam się, i zobaczyłam wysokiego blondyna.

-Em... Okej...?- Powiedziałam speszona, po czym szybko weszłam do sklepu. Kupiłam jedynie gumy do żucia, bo jedzenia i wody miałam zapas dzięki mojej mamie, która jak zwykle myśli, że ja to wszystko zjem i wypiję.

Oparłam się o kosz, do którego kilka minut wcześniej chciałam wrzucić klips i napisałam wiadomość:

-Hej tato, powiedz mamie ze wlasnie mamy postoj, napisze jak dojedziemy, papa

maerdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz