- WIKA, BAYRON WSTAWAJCIE, ŚNIADANIE! - rozbrzmiał po domu głos ciotki.Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam szybko się ogarnąć aby następnie zejść na dół na rzekome śniadanie, no a potem, oczywiście do szkoły. Zwykły, kolejny dzień. Siedząc na lekcjach moje myśli były pogrążone w wydarzeniach ze wczoraj.
- Wiktoria! - zawalał Evans gdy mijałam go niedaleko na korytarzu - Mogłabyś pomóc potem w sprzątniu? Proszę.
- Czemu ja? - zapytałam, nie oczekując żadnej sensownej odpowiedz od kapitana - okej, mimo to nie mogłby ci pomóc menadżerki? Mam parę spraw jeszcze do załatwienia.
- No właśnie nie - nastolatek się zamiatał - Mają dużo na głowie, odnośnie turnieju i innych takich, bardzo nas w końcu wspierają.
- Rozumiem Mark, kiedy mam przyjść? - nie uśmiechało mi się sprzątać w tym śmietniku, co jednak miałam poradzić jestem mało asertywną osobą.
- Najlepiej odrazu po lekcjach, Wiczka.
- Okej Evans - pokręciłam głową z dezorpatą, w tym momencie na korytarzach rozbrzmiał dzwonek a my pędem rzuciliśmy się do klasy na drugim końcu szkoły.
-MARK! Jestem! Gdzie się podziewasz?! - krzyczałam gdy już po skończeniu zajęć przyszłam na zaplanowane ,,sprzątanie''- Evans?!
Rozejrzałam się dokoła wyszukując brązową czuprynę, w szkole nie było już zbyt wielu uczniów więc nie powinno być trudno go znaleźć. Nigdzie go jednak nie było, w klubie a nawet na bosiku, zniesmaczona jego idiotycznym zachowaniem usiadłam na jednej z opon znajdujących się wewnątrz pomieszczenia.- Wika? Widziałaś gdzieś Marka? - Uniosłam głowę, słysząc znajomy, lekko irytujący głos.
- ostatnio? Na lekcjach, wiesz? - odpowiedziałam sarkastycznie i
Poczułam wibracje w telefonie. Nie to że nie lubiłam Axela, po prostu liczyłam na tego słodkiego piłkomaniaka.|=|*
Mark - nie mogę przyjść i wam pomóc, przepraszam!
Ja- Kurcze Mark, to co teraz?
Mark- przyjechała do mnie ta wredna ciotka i mama nie chce mnie wypuścić
Ja- okej, to co przekładamy? Czy mamy sami sprzątać? I co tu robi wogule Axel?
Mark- nie byłoby problemu gdybyście sami to ogarnęli?
Mark - Axel też został przeze mnie zwerbowany haha.
Mark- pa
Ja- dobra... Na razie.
|=|
- Axel, mamy trochę problem - zaczęłam już spokojniej - Mark nie może do nas przyjść więc musimy sami to ogranąć. Posłuchaj żeby było sprawnie bo mi się spieszy i tobie zapewne też, podzielmy się obowiązkami i zaczynajmy.
Weszłam do środka i zaczęłam układać piłki pororzucane po pomieszczeniu a jeżowaty wziął miotle i zaczą zamiatać.
Pracowaliśmy w błogiej ciszy co też mi odpowiadało ale wszytko co dobre szybko się kończy więc jasnowłosy chciał zacząć jakąś rozmowę.- Wiki, jak sądzisz wygramy ten mecz? No wiesz nie martwisz się że coś może się stać... Że Dark może coś zaplanować? - to pytanie wybiło mnie z rytmu, faktycznie czułam że coś się stanie, Jude również, jednak u Axela tego się zupełnie nie spodziewałam.
- Musimy wygrać, spokojnie - zawiesiłam się, myślałam w tym momencie co odpowiedzieć na to jego przeklęte pytanie o Darku, na szczęście zaczął mówić o czymś zupełnie innym.
CZYTASZ
Śnieżny anioł | Inazuma Eleven
FanfictionSpojler w opisie ••• Książka opowiada o młodej piłkarce zagubionej w świecie piłki. Życie zmienia się o 180° kiedy poznaje tego psychopatę, nie daje jej żyć na żadnym korku. Nastolatka mimo trudności musi dać sobie radę, zdrada, fałszywi znajomi.. R...