Przyszłam na trening. Usiadłam obok Axela na ławce, po przeanalizowaniu jego twarzy, coś mi nie grało. Wyglądał jakby kto mu wsadził kija w dupe, miałam pytać chłopaka czy coś się statło. Uprzedził mnie jednak Evans, jak zawsze w swojej pomarańczowej opasce i gigantycznym umiechem na twarzy. Podbiegł do nas z prędkością światła, już od połowy boiska zaczynając nam machać
- Witajcie - jego umiech jeszcze bardziej się poszerzył - Już jutro gramy mecz, mamy prostą drogę do Liceum Zeusa, wystarczy tylko wygrana - zaczął szczęśliwy, dla niego zawsze wszystko było takie proste - Oh, Axel - zawiesił się i wbił wzrok w białowłosego - Jak się czujesz z tym Że będziemy grać przeciwko Kirkwood? To twoja stara szkoła.
- Daj spokój Mark, jest dobrze. Nie ważne jakbym się nie czuł musimy wygrać i zapewnić sobie mecz z Zeusem. Pokonamy ich - odpowiedział jak zawsze spokojnie Blaze. Zagadka się rozwiązała, zupełnie zapomniałam Że Axel był tylko kołem ratunkowym dla Raimona i nie grał z nimi od zawsze.
- No cóż, masz racje - zaśmiał się kapitan - Zaczynamy trening!
Jak powiedział tak zrobił. Już parę minut później cała drużyna skończyła rozgrzewkę i mogliśmy przejść do strzelania na bramki czy ćwiczenia obrony. Wszystko przebiegało raczej sprawnie, no prawie w pewnym momencie na boisko wbiegł brązowowłosy chłopak. Sprawnie przejął piłkę i strzelił na bramkę, jednak Mark obronił i szczęśliwy, jak to Mark, podbiegł szybko do owego chłopaka zadając mu milion pytań na raz.
- Hej, Hej spokojnie - zaśmiał się szatyn - nazywam się Eric i grałem kiedyś w piłkę w stanach - oznajmił, wokół chłopaka pojawiło się ogromne zainteresowanie, otoczyli go i rozmawiali. Stałam trochę na uboczu, nie chcąc wtrącać się w coś takiego, uważałam to za zbędne.
Był już wieczór, siedziałam jednak dalej z chłopakami i menadżerkami obserwując jak próbują wykonać nową technikę, za każdym razem coś im nie wychodziło. Nie umieli się zgrać i przebiec w tej samej linii, na szczęście Silvia przerwała moje katusze patrzenia na ich męczarnie. Zaproponowała że stanie na środku przecięcia, nie chcieli się zgodzić jednak koniec końców zrobili jak powiedziała.
- Nudzę się - mruknęłam do Juda, oczekując że powie że możemy już z tąd iść, nic takiego jednak się nie stało i mruknęłam niezadowolona opierając znowu głowę na rękach.
Przymknęłam oczy, chcąc na chwilę chociaż odpocząć, jednak akurat w tej chwili udało im się wykonać technikę, nad którą tyle pracowali. Ruszyłam pogratulować im i szybko zawinąć się do domu aby odpocząć od nich a męczyć się znowu z myślami. Na prawdę chciałam wiedzieć dlaczego Bayrona, prawie że nie ma w domu, co to dokładnie boska woda i dlaczego ze wszystkim musi być związany Ray Dark.
Wyszłam z terenu szkoły, wracałam z Axelem i Judem, rozmawialiśmy o jutrzejszym meczu. Drużyna, mogła mieć wewnątrzne konflikty przez trojaczki, o których pierwszy raz słyszałam.
Będąc przy domu Sharpa, pożegnaliśmy się z białowłosym i weszliśmy do środka, ciepło otuliło nasze zmarznięte ciała, uradowana że w końcu mogę położyć się na wygodnym, mięciutkim materacu, rozwaliłam się praktycznie na całym jego łóżku.- Leżysz jak żaba na liściu - zaśmiał się odkładając nasze torby pod biurko - jesteś głodna? - zapytał, patrząc na mnie wyczekująco.
- Może trochę, bardziej chce odpocząć - odpowiedziałam, przeciągając się.
Chłopak kiwną głową po czym wyszedł z pokoju, przeciągnęłam się ponowie i wygodnie ułożyłam na podszukach. Usnęłam w mignieniu oka, mimo że mój słodki sen nie trwał długo to i tak pozwolił mi chociaż trochę odpocząć.
Obudziłam się kiedy Jude postawił koło mojej głowy, na szafce nocnej jedzenie. Moje ulubione sushi.- Dziękuję skarbie - powiedziałam przeciągle, przytulając się do jego pleców. Chłopak zaśmiał się cicho i odwrócił tak że stałam twarzą do jego, szybko pocałował mnie w usta i kazał zjeść abym mu nie głodowała. Nie kwestionując tego, zaczęłam pałaszować moje jedzenie.
Kiedy już skończyłam, Sharp wybrał pierwszy lepszy film i ułożył nas wygodnie. Wtulilam się w klatkę czerwonokiego a zamiast patrzeć na film, patrzyłam w jego śliczne czerwone oczy, mimo że były schowane za goglami.
- Mógłbyś zdjąć okulary? - zapytałam a pewnym momencie, czym najwyraźniej zdziwiłam chłopaka.
- No wiesz, na prawdę od długiego czasu nie zdejmuje ich kiedy ktoś jest przy mnie - podrapał się po głowie, jednak po chwili słodko uśmiechnął i dodał - Dla ciebie mogę zrobić wyjątek.
Zaśmiałam się cicho po czym sama zssunęłam jego gogle z tych pięknych, czerwonych oczków. Odłożyłam Je na szafkę i jeszcze bardziej utkwiłam wzrok w moim chłopaku. Nie mogłam uwierzyć, że leżę właśnie na jego klatce, na klatce chłopaka którego tak bardzo kochałam, od samego początku byliśmy sobie pisani i dobrze o tym wiedziałam.
Mruknęłam szczęśliwa i pocałowałam delikatnie, jego malinowe usta, co odwzajemnił czule się uśmiechając.- Judie - powiedziałam nie odrywając wzroku - bardzo cię kocham - pocałowałam ponownie jego policzek. Nastolatek zaczął delikatnie głaskać mnie po włosach, a kładąc swoją dłoń na mojej talii, przyciągnął bliżej siebie.
- Nie ważne, co by się nie działo. Zawsze będę z tobą - odpowiedział, całując mnie w czółko - wszystko będzie dobrze, dowiemy się co dzieje się z twoim kuzynem. A żadna Kira czy inna pusta laska, nie zabierze ci mnie, jestem zarezerwowany cały tylko dla ciebie.
- Jestem na prawdę szczęśliwa, że cię mam. Mimo że nie zawsze jest tak kolorowo, to cenię wszystko co jest z tobą związane - zamysliłam się po czym dodałam - Boje się, tak trochę.
- Ale czego? Nie masz na prawdę powodu, zawsze cię obronie i będę stał za tobą murem - poczułam jak podnosi mój podbródek tak abym była prawie że na równi z jego ustami.
- Shown, dawno nie pisałam z nim. Tak bardzo liczę że nie jest zły, że zrozumie to wszystko. Nie chce wracam tam gdzie mój dom, bo mój dom jest tam gdzie jesteś ty. Tak bardzo chce zostać tutaj, z tobą, z drużyną, z pozostałymi odnalazłam się już tutaj. Fakt że dalej tęsknię za moim starym życiem, było takie spokojne i poukładane. Tu nic nie jest proste, ostatnio bardzo źle się czułam, jednak czuje że to tu jest moje miejsce - chłopak na pewno zdziwił się moim wyznaniem, między nami zapadła chwilowa cisza, którą już miałam przerwać jednak on mnie uprzedził.
- Masz rację Wiktorio, tu nic nie jest łatwe, jednak to nie oznacza że nie możemy być szczęśliwi. Jesteś dla mnie skarbem, którego zawsze będę bronił - założył mi niesforny kosmyk włosów za ucho - Twój brat, na pewno to zrozumie, swoją drogą chciałbym go poznać - zaśmiał się po czym dodał - w końcu będziemy kiedyś rodzinął.
- Ah tak? - uniosłam jedną brew, patrząc już rozbawiona na chłopaka.
- Ah tak - odpowiedział, po czym namiętnie pocałował moje usta. Pocałunek jak zawsze był przyjemny, przepełniony miłością i przede wszystkim był czuły. Nie skłamię jeśli powiem, że Sharp bardzo dobrze całuje.
CZYTASZ
Śnieżny anioł | Inazuma Eleven
FanfictionSpojler w opisie ••• Książka opowiada o młodej piłkarce zagubionej w świecie piłki. Życie zmienia się o 180° kiedy poznaje tego psychopatę, nie daje jej żyć na żadnym korku. Nastolatka mimo trudności musi dać sobie radę, zdrada, fałszywi znajomi.. R...