Rozdział XI

176 10 0
                                    

Kolejny piękny dzień w Inazuma town zaczął się od krzyków Marka w domku klubowym i ekscytaci wszystkich zgromadzonych. Puchar był nasz co oznaczało że musiał zająć wyjątkowe miejsce, chłopcy pilnowali go jak dziecko, cieszyłam się razem z nimi.

Usiadłam na oponach obok Axela, chciałam z nim porozmawiać. Jednak było tak głośno że nawet nie pokusiłam się o odezwanie do niego. Kiedy w końcu każdy zaczął rozchodzić się do klas, mogłam zaczepić białowłosego.

- Axel, możemy porozmawiać - zapytałam podnosząc na niego wzrok. Miałam wielką nadzieję że nie powie że się śpieszy lub nie wymyśli innej wymówki. Nie chciałam odkładać tego na później.

- Stało się coś? - zapytał, zatrzymując się.

- Chciałam ci podziękować, za to że nic nie powiedziałes. Dark w końcu jest tam gdzie jego miejsce, już nie muszę dla niego nic robić, powinnam powiedzieć o tym reszcie, prawda? - patrzyłam wyczekująco na jego reakcje. Nie był zły, nie patrzył też na mnie z pogardą, po prostu uśmiechnął się uroczo.

- Nie dziękuj mi, rozumiem cię że nie miałaś wyboru. Teraz kiedy go już nie ma możesz powiedzieć to wszystkim, nie martwiąc się o swojego brata czy nawet o nasz zespół - odpowiedział spokojnie, kładąc rękę na moje ramię - pomogę ci jeśli to dla ciebie stresujące.

- Bardzo ci dziękuję - delikatnie objęłam nastolatka, co odwzajemnił. Miał rację, teraz jedyne o co się boje to jak zareaguję Mark i drużyna.

Stres chyba wziął nademna górę, nie mogłam nic zjeść odkąd myślałam o tym że muszę powiedzieć wszystkim całą prawdę. Mimo zapewnień Axela, że mi pomoże i będzie dobrze, dalej się bałam.
Trening miał zacząć się piętnaście minut temu, dlatego czekałam z menadżerkami na boisko, zdecydowałam się odpuścić dzisiejszy trening i po prostu pójść gdzieś z Judem. Kiedy drużyna się już zebrała w końcu mogłam zacząć mówić.

- No więc, teraz kiedy już mi nic nie grozi, nikomu nic nie grozi, mogę wam powiedzieć całą prawdę. Pracowałam dla Darka, nie jestem nawet z tąd, mieszkałam na Hokkido dopóki on nie zdecydował zwerbować mnie do swojej drużyny. Groził mi, nie chciałam nikogo narażać, na początku miałam tylko grać w akademii aby zwiększyć ich siłę. Jednak wymyślił iż mam mu pomagać zdobywać informacje. Wiem że nie powinnam, bałam się jednak o życie moje i mojego brata. Bardzo was przepraszam - starałam się nie rozpłakać, nie teraz - jedyny który wiedział jeszcze o tym, to Axel. Spotkałam go jak wychodziłam od gabinetu Darka..

- Hej spokojnie, nic się nie stało. Rozumiemy cię, musiałaś czuć się okropnie, kiedy ten podły, niegodziwy człowiek groził co. Wiemy do czego jest zdolny, nikt nie jest na ciebie za to zły, prawda drużyno? - Evans zwrócił się do drużyny a ta zgodnie mu przytaknęła.

- Cieszy mnie to - przytuliłam Evansa, szczęśliwa że to wszystko się zakończyło - jeśli pozwolicie, będę już lecieć mój chłopak na mnie czeka - zaśmiałam się odklejając od Marka.

- Jasne, leć! - po chwili podrapał się po twarzy i zrobił dziwną minę - od kiedy masz chlopaka? - zaśmiał się nerwowo i popatrzył na resztę.

- Nie interesuj się tak tym Evans - powiedziałam, pstrykając kapitana w czoło.

- To chociaż powiedz kim on jest - oburzył się.

- Kapitan Akademii Królewskiej - puściłam mu oczko po czym pomachałam i zaczęłam iść w stronę wyjścia.

Ruszyłam do domu szybko przebrać się w luźne ciuchy i odłożyć torbę. Wpadłam jak torpedaz rzuciłam torbę gdziekolwiek i szybko przebrałam się w białą spódniczkę i czarną krótką bluzke, zarzuciłam na siebie jeszcze kórtkę i równie szybko wyszłam z budynku. Umówiliśmy się w parku, miałam 5 minut aby pokonać cały kilometr, brzmi nierealnie. Dotarłam na miejsce około 10 minut później, Juda jeszcze nie było co mnie zdziwiło. Jude jest punktualny i raczej nie lubi się spóźniać. Wystukałam wiadomość w której zapytałam kiedy będzie, ponieważ już czekam, odpisał że się lekko spóźni i żebym poczekała.

Śnieżny anioł | Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz