- Boska woda? - zapytałam, mrużąc oczy. Nie rozumiałam nic co do mnie mówił, jaka boska woda.
- Dark, on - zawiesił się i zacisnął mocniej pięść - używamy boskiej wody, aby być silni. Jak widzisz bardzo dobrze nam to wychodzi i jestem z tego zadowolony jednak, proszę cię nie mów nikomu - spuścił głowę.
- Czyli to wszystko, wina dopingu? - zawahałam się czy pytać o Darka, jak to możliwe że to jego wina, przecież siedzi w areszcie.
- Tak.. - mruknął cicho - Przepraszam cię za to, jednak w tamtej chwili po prostu wydałaś się tak ładna i tak bardzo chciałem to zrobić, że boska woda dodała mi odwagi.
- Chyba rozumiem - odpowiedziałam, kładąc rękę na jego ramieniu.
- Cieszę się z tego powodu - podniósł głowę po czym się uśmiechnął do mnie - Powodzenia z Judem - poklepał mnie po ramieniu po czym wstał.
- Co robisz? - zapytałam, unosząc brew.
- A ty co taka nie w chumorze? - zagadnął podchodząc do okna, nie mam pojęcia jak to zauważył.
- Sama nie wiem, długo by mówić, nie mam na to ochoty - odpowiedziałam rozkładając się na łóżku i biorąc telefon do ręki.
- Jakbyś chciała pogadać to mów - puścił mi oczko i już miał wyjść kiedy wpadłam na świetny pomysł. Skoro był najlepszym przyjacielem mojego kuzyna, raczej wiedział co się z nim dzieje.
- Hera - zaczęłam niepewnie - co się dzieje z Bayronem?
- Hm? - popatrzył na mnie zdziwiony - myślałem że ty wiesz. Boska woda chyba mu za bardzo do głowy uderzyła, ale spokojnie przejdzie mu. Nie musisz się o niego martwić - machnął ręką po czym wyszedł zostawiając mnie samą. W tym momencie zadzwonił telefon, niechętnie zerknęłam na wyświetlacz, numer Juda.
No tak nie było mnie w szkole, na treningu i nie mam pojęcia jeszcze na czym, mógłby chociaż pofatygować się aby przyjść. Odebrałam jednak połączenie, zaczął pytać co się stało że mnie nie było, odpowiedziałam że źle się czułam i tak na prawdę to tyle z przyjemnej atmosfery. Zaczął krzyczeć że się martwił że mogłam odebrać i że chociaż na trening przyjść, na dodatek powiedział że przyjdzie dzisiaj na godzinę, ponieważ później idą do galerii, z chłopakami i z Kirą. Dlaczego nie iść z nimi?
Położyłam się spać, zmęczona, nie zrobiłam dzisiaj nic mimo to czułam się jakbym cały dzień nosiła coś ciężkiego.
Na następny dzień, obudziłam się tak samo obolała. Wstałam niechętnie z łóżka i poszłam się ogarnąć, kiedy już kończyłam do pokoju wszedł Jude, rzucając ciche Hejka.- Hej - odpowiedziałam, kończąc malować usta. Przez chwilę była cisza, czułam się zawiedziona nim, możliwe że moje wymagania były trochę wygórowane, mimo to chłopak też nie zachowywał się odpowiednio.
- Nawet nie posprztalaś - zaśmiał się, nie było mi jakoś do śmiechu, dlatego tylko cicho przytaknęłam.
- I co z tego? Dopiero wstałam, mówiłam żebyś później przyszedł - odpowiedziałam w końcu, nie chcąc siedzieć w takiej ciszy.
- Mówiłem ci że, później idziemy do galerii - mogę przysiąść że wywrócił oczami.
- Mogę iść z wami? - zapytałam, pewna siebie, obracając się na krześle przodem do młodego Sharpa.
- Jeśli nie będą mieli nic przeciwko to dlaczego nie? - uśmiechnął się. Wkurzał mnie, nie wiem dlaczego, nie wiem czym, po prostu to robił.
- Super - odburknęłam.
- Co ci? - uniósł jedną brew w górę, mierząc moja twarz wzrokiem. Wzdechnełam cicho po czym usiadłam obok nastolatka.
- Nic takiego, nie przejmuj siê Jude - po raz pierwszy od bardzo dawna powiedziałam jego imię, nie zdrobniając go.
- Właśnie widzę, chodzi ci o Kirę? O to Że do ciebie nie przyszedłem tylko byłem z nią? - bystry jest, skoro wiedział Że to przez to, to nie musiał ani tego robić ani pytać o to.
- Możliwe - burknęłam, próbując dostrzec jego liczne oczka zza gogli. Nie chciałam się z nim ani kłócić a co gorsza rozstawać, nie ważne co by zrobił i tak go bardzo kochałam.
- Nie masz się czym przejmować, każdy ma jej dość już - zaśmiał się cicho - klei się tylko do wszystkich. Axel siê chyba przez nią zaraz rozchoruje - mówił, dalej się śmiejąc.
- Nie potrzebujemy teraz kogo takiego. Zbliża się mecz i potrzebujemy skupić się tylko na tym jak go wygrać- odpowiedziałam, bawić się sznurkami swojej bluzy.
- Masz zupełną racje, skarbie - mówiąc to założył kosmyk włosów za moje ucho.
- Boje się że kto mi ciebie zabierze - powiedziałam cicho, spoglądając w okno - nie chce tego - na te słowa chłopak lekko się zdziwił, widząc jednak że jestem bliska płaczu przytulił mnie mocno.
- Nie bój siê o takie błahostki bo kocham cię nad Życie i cię nigdy nie zostawię - szepną w moje włosy, po czym złożył krótki pocałunek na moich wargach. Nie wiele myśląc przyciągnęłam go do siebie i ponowie złączyam nasze usta, tym razem w długim, namiętny pocałunku.
Jude, stwierdził że zamiast iść do galerii, woli zabrać mnie do kina i takim oto sposobem obejrzałam chyba najlepszy horror w Życiu. Odprowadził mnie do domu i odszedł w swoją stronę, ja ogarnęłam się do snu i szybko usnęłam. Otulały mnie czułe słówka Sharpa, zapomiałam o reszcie zbędnych w tamtym momencie rzeczy. Na moje nieszczęście wszystko wróciło rano, wszystkie myli jakie towarzyszyły mi przedwczorajszego dnia, kotłowały mi się w głowie odkąd tylko otworzyłam oczy. Dzisiaj jednak zdecydowałam się pójść na trening, który Mark uznał za bardzo ważny i decydujący o następnym meczu, nie wierzyłam nawet w jedno jego słowo. Doskonale wiedziałam Że jeden trening nie przyczyni się do poprawy gry, jednak z Evansem nie wygrasz i nawet nie próbowałam mu przetłumaczyć moich racji.
////
Obiecuje Że do końca roku to będzie skończone (wątpiê Żeby tak było) (stracę wenę po dniu)
Nie wiem o co chodzi że tekst wyglądał jak na górze.
CZYTASZ
Śnieżny anioł | Inazuma Eleven
FanfictionSpojler w opisie ••• Książka opowiada o młodej piłkarce zagubionej w świecie piłki. Życie zmienia się o 180° kiedy poznaje tego psychopatę, nie daje jej żyć na żadnym korku. Nastolatka mimo trudności musi dać sobie radę, zdrada, fałszywi znajomi.. R...