Rozdział XXIII

157 7 1
                                    

    Do naszych uszu dotarły gwizdki, oznaczające koniec meczu. Odetchnęłam z ulgą patrząc na wynik, wygraliśmy 4-3. Drużyna po chwili szoku, zaczęła cieszyć się i sobie gratulować. Uśmiech nie chciał nam zejść z twarzy, wygrana z liceum Zeusa nie tylko pozwoliła nam pokonać Darka, dała nam miano najlepszej drużyny w kraju.

Podbiegłam do Juda i rzuciłam się na jego szyję, chłopak uśmiechnął się do mnie po czym wbił się w moje usta. Ułożył ręce na mojej talii a ja swoje na jego karku, mogłam trwać w takiej pozycji w nieskończoność. Niestety, musieliśmy wrocić do rzeczywistości o czym uświadomił nas Axel delikatnie mnie szturchając. Zaśmiałam się do obydwojga, mój uśmiech był najbardziej szczerym od pół roku.

Spojrzałam na drużynę Zeusa, była w rozsypce. Westchnęłam, wiedziałam że muszę odbębnić rozmowę z blądynem dla swojego dobra. Niepewnie zaczęłam iść w strona Bayrona, nie denerwowałam się tak jak przed meczem gdy o tym myślałam. Kiedy byłam już wystarczająco blisko, zobaczyłam w oczach nastolatka łzy. Podeszłam i położyłam dłoń na ramieniu kapitana Zeusa.

- Bayron - zaczęłam niepewnie, na co chłopak się wzdrygnął i obrócił w moją stronę - Musimy porozmawiać - dodałam nie widząc żadnej więcej reakcji z jego strony.

- O czym chcesz rozmawiać? Pośmiać się chcesz? - powiedział zupełnie nietypowym dla siebie głosem, zaśmiał się goszko i wbił wzrok we mnie.

- Nie, Love, proszę. Chce wyjaśnić to dlaczego nie było cię w domu, dlaczego tak nagle zniknąłeś - mówiłam a mój głos zaczął się łamać.

- Nie mam siły - odpowiedział tylko a po chwili zaksztusił się łzami - potrzebuję odpocząć.

- Rozumiem - kwinęłam głową po czym dodałam - porozmawiamy w domu, dobrze? - próbowałam być stanowcza i pewna siebie. Tak na prawdę serce mi pękało gdy widziałam zaszklone oczy Bayrona.

- Przepraszam - wychlipał tak że ledwo zrozumiałam po czym umieścił mnie w szczelnym uścisku. Oddałam przytulasa, mimo że potrzebowałam rozmowy a nie czułości.

- Csi, spokojnie - zaczęłam głaskać go po głowie - poczekam na ciebie przed stadionem i razem wrócimy, dobrze? - poczułam jak chłopak kiwnął głową na znak zgody i odsunął się odemnie. Zmierzył wzorkiem resztę swojej drużyny i zaczął do nich iść.

Nie przejmując się więcej, wróciłam do przyjaciół. Cała szopka trwała dosyć długo, szczęśliwi trzymaliśmy puchar w rękach. Ciężka praca zespołu, opłaciła się a teraz byliśmy na szczycie. Kiedy już poczułam że wszystko dobiegło ku końcowi, przebrałam się i wyszłam z telefonem przy uchu. Zadzwoniłam do Bayrona, chciałam upewnić się że czeka na mnie i nigdzie nie poszedł. Na szczęście, chłopak stał przy wyjściu do którego powinnam się kierować. Poszłam jednak do szatni chłopców, po prostu porzegnać się z nimi.

- Wiktoria! - krzyknął Mark - Darka aresztowali, nie ma już go! Na dobre pozbyliśmy się go pozbyliśmy - uśmiech Evansa był jak zawsze szeroki przez co sama nie umiałam się nie uśmiechnąć. Kamień po raz kolejny spadł mi z serca, mimo że raz się wywinął nie ma opcji że uda mu się kolejny.

- I o to chodziło - puściłam brunetowi oczko, podchodząc do Juda który aktualnie stał pod ścianą i rozmawiał o czymś z Ericiem - Kocham cię - powiedziałam przytulając się do nastolatka. Wtuliłam się w jego klatke, czując jak jego dłonie lądują na moim ciele - przyjade wieczorem, dobrze? - uniosłam wzrok na Sharpa, jego oczy były szczęśliwe. Wszystko było szczęśliwe.

- Jasne, będę czekać - złożył krótki pocałunek na moich ustach i obserwował jak odchodzę w stronę, gdzie czekał na mnie Love.

W parę sprawnych chwil, byłam już przy blądynie. Jego oczy były jakby za mgłą, caly wyglądał dosyć niewyraźnie co mnie zmartwiło. Ruszyliśmy jednak w ciszy do domu, była trochę niezręczna mimo to nie potrafiłam jej przerwać. Na moje szczęście to nie ja zaczęłam rozmowę, której tak bardzo wyczekiwałam.

Śnieżny anioł | Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz