Niedługo miał się odbyć mecz liceum Zeusa z Akademią królewską, lekko zestresowana usiadlam na trybunach, nigdy nie widziałam drużyny Zeusa wiedziałam jednak że chodzi tam Bayron i gra w tamtejszej drużynie. Celia przyniosła popkron i picie po czym zajęła miejsce obok mnie. Czekaliśmy na gwizdek i rozpoczęcie się gry.
- Nie mogę się doczekać tego starcia - powiedziała szczęśliwa Cilia.
- Szczerze? Ja również, Jude nie będzie dzisiaj grał wiedziałaś?
- Na prawdę? Czemu? - dopytała granatowłosa.
- Podczas meczu z Raymonem naruczył sobie kostkę, nie chce jej nadwyrężać.
- Ah tak, rozumiem, oszczędza siły na kolejne mecze - dodała rozpromieniona - widać że bardzo chce znowu zagrać przeciwko Evansowi i reszcie.
- Racja.
Mecz rozpoczął się pare minut później, jednak to co się stało w jego trakcie przechodzi wszelkie pojęcie, zawodnicy Akademii zostawali wykańczani jeden po drugim, w duchu cieszyłam się ze Jude odpuścił sobie grę.
Tuż po zakończeniu pobiegłam szybko do szatni aby odszukać Juda, byłam nastawiona na ich wygraną, jednak teraz byłam cała w szoku. Najlepsza drużyna w kraju przegrała.
- Jude - krzyknęłam i mocno przytuliłam chłopaka, jego oczy były zaszklone i jako jeden z niewielu kierował się do wyjścia już powolnym krokiem, cała drużyna została przewieziona do szpitala z powodu licznych kontuzji czy obrażeń.
- Jestem taki tępy - powiedział załamującym się głosem - powinienem tam z nimi być, a ja siedziałem tylko na tej pieprzonej ławce!
- Jude, uspokój się. Przecież to nie twoja wina.
- To jest moja wina, skarbie - dodał już lekko uśmiechnięty, tyle ze ten uśmiech był przesiąknięty ironią
- Zaufaj mi że nie - odpowiedziałam łapiąc go za dłonie i lekko całując jego usta.
- Wiesz ze ci ufam, ale ja czuje sie winny za tą porażkę.
- Kochanie.. - mruknęłam, na prawdę nie chciałam aby Jude czuł się tak jakby to była jego wina. Gdyby zagrał też by skończył w szpitalu, przeraziłam się również grą Bayrona, przecież jest kochany i troskliwy, dlaczego wyrządził im taką krzywdę. Chciałam również z nim to wyjaśnić, w końcu on nie jest zły.
Resztę dnia siedzilam z nim, próbując go jakoś pocieszyć. Gdy dochodziła 19 chłopak chociaż trochę się rozweselił i zrozumiał ze miałam rację, zadowolona z tego faktu postanowiłam zrobić nam pizze. Jude trochę pomagał, chociaż i tak większość zrobiłam sama.
- Judie - zaczęłam smutno - dlaczego mój kuzyn doprowadził do takiego czegoś - jedna łza spłynęła po moim policzku.
- Hej, nie płacz - odpowiedział szybko, ścierając tą jedną słoną łzę - nie mam pojęcia o co mu chodzi, jestem wściekły na niego, jak on wogule mógł?
- Nie mam pojęcia - przytuliłam się do niego, czując że mogę przy nim czuć się bezpiecznie - nie martw się, wszystko będzie dobrze.
- Powiedział ten który jeszcze nie dawno siedział z depresją - cicho się zaśmiałam, co odwzajemnił i pogłaskał mnie po głowie.
Obudziłam się i niechętnie, wstałam z wygodnego, mięciutkiego materaca. Graliśmy dzisiaj kolejny mecz, technikum rolnicze wydawało się nie być dla nas wielkim problemem. Tak sądziłam do czasu, dopóki nie usłyszałam Celli która mówi o ich niezniszczalnym murze obronnym.
Nie miałam czasu, dopytać Bayrona o całe zajście. Chłopaka ciągle nie było, co nie było do niego podobne, przecież co drugi dzień albo i codziennie budził mnie swoim słodko irytującym głosem. Nie widzieliśmy się od dwóch dni, czułam że coś jest poważnie nie tak.
- Siedzisz jak struta - powiedział Axel, kiedy jechaliśmy na stadion - dzieje się coś jeszcze? Wiem że akademia królewska przegrała ale.. - nie chcąc o tym słuchać szybko mu przerwałam.
- Nie, nie chodzi o to - machnęłam olewawczo ręką, na znak że jest to mało istotne - w sumie to nic takiego, musimy się skupić teraz na meczu - chłopak mi przytaknął i do końca drogi już się nie odzywał, za co byłam mu wdzięczna.
Usiadłam na ławce, patrząc na trenera który, z uśmiechem na ustach kazał nam czekać. Cała drużyna w tym ja była nieźle zdenerowana, że zabrania nam rozpocząć mecz. Kevin, Mark, Todd i Nathan kłócili się z nim, ja jednak wolałam trzymać się na uboczu, jeśli kazał poczekać to mimo zdenerowania, powinniśmy grzecznie czekać. To musi być coś ważnego.
- Trenerze, na co my tak czekamy? - zapytała spokojnie Silvia.
- Raczej na kogo - odpowiedział jej, po czym przebiegłe się uśmiechnął.
Właśnie w tym momencie, na stadion wszedł młody Sharp w stroju Raymona. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, nic a nic mi o tym nie wspomniał, czułam się z jednej strony oszukana. Większa część mnie jednak skakała że szczęścia.
- A o to powód na który tyle czekaliście - trener ponownie się uśmiechnął, tak samo jak Jude.
- Jude! - krzykną Mark, podbiegając do chłopaka - Na prawdę bedziesz grał z nami?!
- Na to wychodzi - uśmiech nie schodził z twarzy stratega, z mojej zresztą też.
- Musiałeś się spóźniać? - zaśmiałam się, podchodząc do nastolatków.
- Musiałem mieć idealne wejście - odpowiedział, mierzwiąc mi włosy.
Mecz rozpoczął się, piłka przyleciała szybko pod moje nogi. Wymijałam przeciwników, jakby to było coś co robię każdego dnia, co oczywiście było bujdą, nie byłam na połowie treningów. Zatrzymałam się przed obroną która chciała wykonać wślizg i podałam do Axela. Przebiegłam na drugą stronę aby ten spowrotem podał piłkę do mnie, kiedy już ją dostałam kopnęłam ją w górę a sama wyskoczyłam na tyle wysoko abym mogła ją kopnąć, zrobiłam piruet i z całej siły kopnęłam piłkę.
- Anielska droga - krzyknęłam a piłka z niewyobrażalną prędkością poleciała w stronę bramki. Przed nią jednak stanęło trzech zawodników a za nimi pojawił się mur, który tak szybko zablokował strzał jak tylko to było możliwe. Skrzywilam się na ten ruch.
Całą pierwszą połowę, staraliśmy się strzelić gola, za każdym jednak razem mur blokował nasze próby. Wiedziałam że mogę się przez niego przebić nie wiedziałam jednak jak, w pewnym momencie rozbolała mnie głowa. Kucnęłam, chcąc złagodzić ból, pogorszyłam tylko swoją sytuację.
- Wika - podbiegł do mnie Axel i Jude - co ci?
- Boli mnie głowa, nie wiem co się dzieje - odpowiedziałam i podniosłam się, chcąc grać dalej - musimy wygrać, chodźcie - machnęłam dłonią na znak aby ruszyli się i dalej strzelali, nie zważając na to jak mocny jest ich taktyka obrona. Liczy się wygrana.
CZYTASZ
Śnieżny anioł | Inazuma Eleven
Fiksi PenggemarSpojler w opisie ••• Książka opowiada o młodej piłkarce zagubionej w świecie piłki. Życie zmienia się o 180° kiedy poznaje tego psychopatę, nie daje jej żyć na żadnym korku. Nastolatka mimo trudności musi dać sobie radę, zdrada, fałszywi znajomi.. R...