Jak codzień, obudziłam się, ubrałam szkolny mundurek, zjadłam śniadanie i kierowałam się do szkoły. Przyjaźń jaka zakwitła między mną a trzema menadżerami, wpajała we mnie nikłą nadzieję, że ta przeprowadzka nie była wcale taka zła, mogłam trafić gorzej, tak?
Spotkalam Cillie, kiedy tylko przekroczyłam próg szkoły, ciepło mnie przywitała i przytuliła co odwzajemniłam.- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytała patrząc na mnie tymi, swoimi słodkimi oczkami.
- Może być, nie jest wcale tak najgorzej. Co ty taka podekscytowana? - zapytałam kiedy ta lekko odleciała.
- Nathan, zaprosił mnie na randkę. Rozumiesz to? To wielka szansa dla mnie - wyjaśniła skupiona - w końcu zwrócił na mnie uwagę.
- Oho - zaskoczyłam się - to świetnie! Potrzebujesz w takim razie naszej pomocy - mówiąc naszej miałam na myśli moją i pozostałych menadżerek.
- No pewnie, nie wyobrażam sobie jakbym miała sama się wyszykowac - mówiła zdesperowana
Na korytarzach rozbrzmiał dzwonek a my ruszyliśmy do swoich klas. Usiadłam na końcu i czekałam aż, ta męczarnia w jakiej akutalnie tkwiłam, się skończy. W połowie lekcji, poczułam wibrowanie w kieszeni, delikatnie wysunęłam urządzenie i odczytałam wiadomość od Juda, który proponował mi spotkanie. Wystukałam, krótką odpowiedź w której to zgodziłam się na jego pomysł.
- KURWA KOBIETO! - krzyczał różowowłosy pół łysy chłopak z drugiego końca boiska, strasznie działał mi na nerwy - KOPNIJ MI TĄ PIŁKĘ A NIE SAMA Z NIĄ BIEGNIESZ!
Poddenerwowana, kopnęłam piłkę nie do niego a do Axela który szybko ją przejął i strzelił na bramkę. W obszarze do dwóch kilometrów możnabylo usłyszeć przeklinanie z ust Kevina. Mark jako dobry kapitan zaczął go uspokajać, miałam ochotę podejść i walnąć go z całej siły w jego tawrzyczkę aby przestał drżeć swoją buziuchnę.
Trening się skończył a ja z Axelem wracałam powoli do domu, zapomniałam o spotkaniu z Judem a kiedy zadzwonił na mojej twarzy wymalowało się przerażenie. Odebrałam i wyjaśniłam że wracam z kolegą do domu dopiero i niedługo będę w parku, a przynajmniej postaram się.
Wpadłam do domu jak torpeda, przebrałam się i uczesałam. Dawno się z nim nie widziałam, tylko tyle ile chodziłam do Darka z nowymi, dla niego ważnymi informacjami. Docierając na miejsce dostrzegłam Sharpa, siedzącego z koktajlem na ławce.
- Hej Jude - przytuliłam go od tyłu i przeskoczyłam przez oparcie aby już po chwili siedzieć obok niego.
- W końcu przyszłaś - odpowiedział spokojnie - Czuje że finał będzie dla nas wszystkich bardzo ciężki.
- Czemu tak sądzisz? - spojrzałam na niego z niemałym zdziwieniem.
- Ostatnio, zachowuje się bardziej skrycie i tajemniczo niż zawsze. Tak wiem, że pewnie masz mnie za kreatyna ale boje się o to czego on może się dopuścić.
- Nawet jeśli coś komponuje, my się o tym dowiemy i pokrzyżujemy mu plany - starałam się brzmieć wiarygodnie, chociaż sama co do tego nie byłam przekonana - Nie zamartwiaj się tak tym, skup się na treningach.
- Teoretycznie masz rację, zmieńmy temat - potrząsnął głowę, jakby chciał wyrzucić z głowy Reya Darka i wszystko co z nim związane - Jak tam drużyna?
- Denerwują mnie, czasami tylko czuje że do nich należę. Mark jest bardzo przekonujący, ostatnio zaczęłam nawet pracować nad nową techniką.
- Cóż to bardzo ciekawe, super że poszerzasz swoje możliwości. Lubisz Axela?
- Tak, tak mi się przynajmniej zdaje, nie zrobił mi nic a sprawia wrażenie poukładanego - popatrzyłam na niego, miał grymas na twarzy jednak po chwili się uśmiechnął.
- Cieszy mnie to, niedługo mam nadzieję że do nas wrócisz - powiedział i założył mój kosmyk włosów na ucho.
Zaczęliśmy pałętać się po wąskich alejkach parku, rozmowa nie zdawała się mieć końca. Miło było mi w końcu z kimś szczerze wymienić poglądy czy zdania na różne tematy, poczynając od szkoły a kończąc na alkoholu.
Niedługo po zmroku, Jude odprawdził mnie pod sam dom a na koniec przytulił, na porzegnanie.- Co robiłaś z kapitanem królewskich? - usłyszałam kiedy tylko przekroczyłam próg salonu. Bayron jako dobry kuzyn, najwidoczniej się o mnie martwił.
- Byłam na spacerze, porozmawialiśmy trochę i to w sumie tyle - zaśmiałam się i przytuliłam blądyna - co tam oglądasz, blądyno?
- Jakiś romans - odpowiedział zniesmaczony i wrócił wzorkiem na monitor - mam nadzieję że nic was więcej nie łączy, Wiktorio.
- Spokojnie, nie musisz się o to martwić, wiem co robię a ty byś w razie co pierwszy o wszystkim wiedział.
Ruszyłam w stronę swojego pokoju, ignorując już krzyki Love'a o kolacji. Rzuciłam telefon na szafkę a siebie na łóżko. Nie miałam się czym martwić jeżeli chodziło o lekcje, fakt ten dawał mi nieziemski spokój. Moje myśli, przejął starteg, był na prawdę dobrym kolegą czy też nawet przyjacielem. Mogłam czuć do niego coś więcej? W tym momencie nie byłam tego pewna, był przystojny i kochany jednak nie w moim typie. Patrząc na niego czułam dziwny spokój, w jego obecności czułam się bardzo komfortowo a kiedy mnie przytulał czułam motylki w brzuchu. Nie myślałam wcześniej tak o nim, zwłaszcza że nie byłam tu długo, razem z Shownem planowaliśmy spotkanie niedługo. Wszystko jednak zdawało się być przeciwko temu, los ewidentnie mnie nie lubił.
Postanowiłam się już niczym nie zadręczać i w spokoju wykonać wieczorną toaletę i położyć się spać.
Niestety, gdy wszystko już zrobiłam i znowu położyłam sie na łóżko, wpadłam w natłok myśli i straszny stan emocjonalny. Starając się usnąć, uroniłam kilka łez, siedziałam również do póżna, zdawałam sobie sprawę że jutro mam szkołe i dużo lekcji i że muszę być wyspana.Ułożyłam się na ławce i zmęczona poprzednią nocą, usnęłam. Rozkosz nie trwała zbyt długo, gdy już po chwili usłyszałam szepty, szturachnie, Axela i Silvii. Zgromiłam ich wzrokiem i sięgnęłam po długopis aby zapisać chociażby temat.
- Jesteś strasznie zaspana, czemu wogule przyszłaś? - zapytał blądyn patrząc na mnie z politowaniem.
- Musiałam, jakoś trzeba zdać.
- Jeden dzień, nic nie zmieni. Axel ma rację wracaj do domu i odpocznij, zaufaj nam że będzie dużo lepiej.
Moi koledzy mogła mieć rację, chciałam spać, płakać i jeszcze nie do końca wiedziałam co innego. Moje oczy były zaszkolne a makijaż już prawie rozmazany. Po następnej lekcji, chciałam faktycznie wrócić do mojego łóżka które rano było tak wygodne jak nigdy przedtem.
- Axel, chciałam abyś przekazał Markowi że nie przyjdę dzisiaj na trening - oznajmiłam podchodząc do ,,jeżyka" tak nazwał go Kevin na jednym treningu.
- Dobrze przekaże mu, odpocznij sobie, rozumiesz?
- Tak rozumiem, dzięki - machnęłam ręką na porzegnanie i wyszłam ze szkoły.
CZYTASZ
Śnieżny anioł | Inazuma Eleven
FanfictionSpojler w opisie ••• Książka opowiada o młodej piłkarce zagubionej w świecie piłki. Życie zmienia się o 180° kiedy poznaje tego psychopatę, nie daje jej żyć na żadnym korku. Nastolatka mimo trudności musi dać sobie radę, zdrada, fałszywi znajomi.. R...