Rozdział VIII

311 14 11
                                    

- Co było ważniejsze niż przyjście na treningu? - zagadną Jude, kiedy weszłam na boisko następnego dnia.

- Jude, to nie są twoje sprawy. Byłam z chłopakami więc nic mi się nie działo - zganiłam go ręką.

- Z kim dokładnie? - dopytał patrząc podejrzliwe w moje oczy.

- I tak pewnie nie znasz, bez sensu o tym mówić - usiadłam na murawie i martwo patrzyłam przed siebie na Joego.

- O tu jesteście! - krzykną David z drugiego końca boiska - ja wiem że to nie jest odpowiedni moment ale może zrobimy imprezkę? Co wy na to?

- Samford jakie ty masz fatalne wyczucie - pokręciłam głową z dezorpatą.

- mówiłem mu że to nie jest odpowiedni moment - skracił cyjanowłosego King.

- Kiedy indziej Davidku - zaśmiałam się. I mogę przysiąść że Jude popatrzył morderczym wzrokiem na herbacionokiego. Poczułam dziwne uczucie w tym momencie, jakby fala nadzieji przepłynęła przez moje ciało.

- Kapitanie - doszedł na naszej małej grupki któryś z zawodników, za nic w świecie nie mogłam zapamiętać jego imienia - zaczynamy trening? - Jude tylko skinął ręką i pogonił wszystkich do rozgrzewki.

Trening jak zawsze minął sprawnie, szybko i krótko mówiąc nie było na co narzekać. Zamknęłam się w szatni i zaczęłam przebierać, kiedy miałam zamiaru wziąć już moją torebkę zauważyłam na niej paczke papierosów oraz karteczkę zgięta w pół. Zaciekawiona, otworzyłam papierek i przeczytałam jego zawartość.

,, Wiem, że pewnie zastawnia cię, co to tu robi. Pominmy sobie gierki, powiem wprost włamałem się do twojej przebieralni i ci to podłożyłem, zaufaj że ci się przyda. Dbam o twoje nerwy, skarbie. Nie mogę się doczekać naszego spotkania, będzie na pewno bardzo wstrząsające i przyjemne. Dowiesz się w swoim czasie, o co dokładnie mi chodzi.

Ps: pracuje dla Darka, złotko."

Stałam tak z kartką w ręce może z pięć minut, próbowałam się doszukać jakiejkolwiek podpowiedzi, która zdołałaby mnie naprowadzić od kogo jest ta niespodzianka. Jedyne co mogłam z tego wywnioskować, to że ta osoba pracuje dla Darka, wspaniale. Schowałam list do torebki, natomiast papierosy miałam zamiar wyrzucić. Szłam do kosza aby pozbyć się, tej trucizny kiedy coś we mnie wstąpiło, szybko zawróciłam i położyłam je obok kartki.

Wychodząc z Akademii, napotkałam Joego, przytuliłam go mocno i ruszyłam z nim do mojego domu. Stwierdził że odporawdzenie mnie to żaden problem bo i tak ma po drodze, ucieszona z towarzystwa kroczyłam dumnie przed siebie. Z tyłu głowy, cały czas myślałam o moim znalezisku, nic z tym na razie nie mogłam zrobić i to mnie przytłaczało.

- Joe, powiedz mi - zaczęłam lekko speszona - w Akademii macie kamery padające na wejście do szatni, prawda?

- Z tego co kojarzę, to te kamery są wszędzie w każdą stronę skierowane. Czasami czuję się tam jak w więzieniu, co byś nie zrobiła i tak to będzie uwiecznione.

- A kto ma do nich dostęp? Mogłabym je jakoś zobaczyć?

- Zobaczyć, bez przyczyny? - uniósł brew a po chwili pokręcił głową - to raczej nie możliwe, Dark ma do nich dostęp i parę innych pracowników. A czemu o to wypytujesz, stało się coś?

- Nie nic takiego, po prostu byłam ciekawa - uśmiechnęłam się serdecznie i szybko zmieniłam temat, na przyjemniejszy i pozbawiony wszelkich tajemnic.

Dochodziła godzina pierwsza w nocy, a ja myślałam jak dostać się do monitoringu, sprawa nie wyglądała zbyt prosto. Musiałam wiedzieć kto to mi podrzucił, bez zbędnych podejrzeń. Moja głowa była pusta, bez żadnych pomysłów, kompletnie nic.
Wzięłam telefon leżący obok mojego krzesła i zaczęłam przeglądać Social media, może one mnie chociaż uspokoją.
Zapatrzona w ekran, nie wiedziałam kiedy oczy mi się zaczęły kleić a ja najzwyczajniej w świecie, usnęłam.

Śnieżny anioł | Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz