Rozdział XVI

115 6 0
                                    

    Stałam właśnie przed wejściem na boisko, na którym miał rozegrać się mecz.
Przesunęłam palcem po ekranie telefonu, zbudziłam się już czekaniem na resztę, w końcu ileż można się przebierać?

- Kogo my tu mamy? - usłyszałam strasznie drażliwy głos tuż przy moim uchu, wzdechnełam się i spojrzałam w górę, nade mną stało trzech poł łysych chłopaków.

- Nie wasza sprawa - mruknęłam, wracając wzrokiem do telefonu.

- Wiktoria Frost - zaśmiał się jeden z nich a mnie mało, szlak nie trafił - Jesteśmy najlepszymi trojaczkami w lidze więc mam nadzieję że cieszysz się na spotkanie z nami.

- Jesteście najlepsi bo jesteście jedyni - rzuciłam sucho, dalej nie uraczając ich spojrzeniem.

- Liczysz się że przegracie ten mecz? - zaczął drugi a moja cierpliwość do nich na prawdę się kurczyła.

- Posłuchaj lalusiu, jeśli jesteś taki pewny siebie że wygracie, to się tym nie chwal. Wydaje mi się że po prostu chcecie podbudować swoje ego na takich żałosnych słówkach, nie mówię że to źle broń boże. Jednak jeśli przegracie, pomyślcie jaką satysfakcje dacie mi i mojej drużynie.

Nie myśląc wiele więcej, odeszłam od chłopaków. Nie miły incydent, zepsuł mi chumor na następne parę chwil, nie umknęło to uwadze Axela, który już po chwili zaczął wywiad. Co chcieli, po co rozmawiałam i inne takie, powiedziałam mu jak było i zaczęliśmy się rozgrzewać.

Tak jak podejrzewali chłopcy, ich drużyna była w rozsypce, trojaczki ciągle robili coś sami. Chcieli pokazać że są najlepsi z składu, czułam zażenowanie patrząc na ich czyny. W końcu piłka wpadła pod moje nogi, ucieszona że mogę utrzeć im nosa, ruszyłam na bramkę. Wymianęłam obrońców i wybiłam się w górę, urzyłam techniki potęga zimy a piłka po chwili wirowała w siatce. Poczułam jak ponownie zaczyna boleć mnie głowa, nie chciałam kolejnego meczu spędzać na ławce i pomimo że ból był nie do zniesienia tylko delikatnie się skrzywiłam. Mecz trwał dalej, Axel strzelił kolejną bramkę wyrównując 2:2. Bracia znowu zaczynali grę, Nathan szybko przechwycił piłkę wślizgiem i szybko podał do mnie. Miałam nie całą minutę na dobiegnięcie do bramki i strzelenie gola, mecz zaraz miał się skończyć a stres chyba wziął nademna górę. Postanowiłam strzelić z środka boiska, szansę na to że strzał by wyszedł były 50/50. Wybiłam się ponownie w górę a wokół mnie pojawiły się płatki śniegu, wykonałam półobrót i kopnęłam z całej siły piłkę, po chwili poczułam jednak jak spadam na murawę. Piłka wpadła do bramki i nic więcej nie pamiętam.

   Otworzyłam leniwie oczy, biel oślepiła mnie więc natychmiast je przymknęłam. Kiedy przyzwyczaiłam się już do światła, rozejrzałam się po pokoju. Byłam w szpitalu, na mojej szafce nocnej leżały książki i mój telefon. Poczułam straszny ból w klatce piersiowej, mruknęłam niezadowolona i pomału podniosłam się do siadu. Nie rozumiałam co się stało, przecież wykonałam wszystko tak jak zawsze to robiłam, dlaczego więc leżę teraz podpięta do kroplówki w tym białym, okropnym pokoju.

- Panna Frost - usłyszałam szept po czym do pomieszczenia wszedł lekarz - Oh, wybudziłaś się, całe szczęście. Musimy zrobić badania kontrolne, jak się czujesz? - zapytał i szybko do mnie podszedł.

- Strasznie boli mnie głowa i klatka piersiowa - odpowiedziałam cicho i lekko spłoszona zaczęłam bawić się skrawkiem materiału który mnie okrywał.

- Rozumiem - mruknął cicho i coś zanotował - Czujesz się zmęczona, mam rację?

- Może trochę - w tamtym momencie po prostu chciałam zapaść się pod ziemię, nie wiedziałam co mam mówić i co zrobić ze sobą.

- Rozumiem - powtórzył - możesz odpocząć, niedługo jednak będziemy zmuszeni zrobić badania kontrolne - poprawił swoje małe okulary, które mu delikatnie zjechały z nosa. Skinęłam głową po czym znowu położyłam głowę na trochę twardej poduszce. Wzięłam telefon do ręki, chciałam napisać do Juda aby przyszedł do mnie, aby ktokolwiek do mnie przyszedł, czułam się zagubiona, nie wiedziałam jak się tu znalazłam ani przez co.

- Hejka - zaczęłam zachrypniętym głosem, kiedy chłopak w końcu odebrał - przyjedziesz do mnie? - zapytałam i jedyne co usłyszałam to chłonięcie drzwi i ciche zaraz będę. Przymknęłam delikatnie powieki i chciałam zapomnieć o bólu, jakkolwiek dziwnie to nie brzmiało.

- Jestem - do sali jak poparzony wbiegł Sharp, natychmiast do mnie podszedł i mocno przytulił - Boże, tak się o ciebie martwiłem - powiedział i mogę przysiąść że w oczach miał łzy.

- Judie - powiedziałam cicho wtulając się w tors chłopaka - Co się stało?

- Uh.. - widać że się zakłopotał - nie pamiętasz?

- Pamiętam tylko tyle że strzelałam bramkę i w pewnym momencie upadłam - wyznałam gładząc nastolatka po policzku.

- To było straszne - mocniej mnie przytulił na co sunęłam z bólu - przepraszam - posmutniał i usiadł obok mnie - Mecz zakończył się dla nas szczęśliwie, dzięki tobie - uśmiechnął się słabo i pstryknął mnie w nosek - Jednak od razu bo jego zakończeniu zabrała cie karetka.. nie mam pojęcia dlaczego, co się stało nikt nic nie chciał powiedzieć..

Niedługo potem przyszedł lekarz i po badaniach, stwierdził że jutro mogę już wyjść. Pocieszył mnie ten fakt, mimo że dalej byłam całą obolała, wolałam leczyć się w domu niż tutaj. Dr. Blaze jednak nie wiedział co się dzieje z moim zdrowiem, nikt nie wiedział, badania nic nie pokazały.

   Obudziłam się w końcu, w moim ciepłym i mięciutkim łóżku. Czułam się trochę lepiej, niż wczoraj jednak dalej odczuwałam ból. Powinnam iść do szkoły, przynajmniej według mnie natomiast ciocia i o dziwo Bayron, twierdzili inaczej. Chciałam w końcu porozmawiać z moim kuzynem, ten jednak nawet do mnie nie zajrzał na dłużej niż chwila, prosiłam go żeby został bo mam pytanie, ten tylko powiedział nie mam czasu i szybko wyszedł z kamienną twarzą.

Dochodziła 15, drużyna powinna mieć teraz trening, niedługo gramy z Zeusem musimy się dobrze przygotować. Przebrałam się w inne ciuchy i zeszłam do kuchni zrobić coś smacznego do jedzenia. W tym momencie poczułam wibracje w kieszeni, głowa dalej dawała o sobie znaki dlatego nie chciałam patrzeć w ekran. Zrobiłam trzy tosty i wróciłam do pokoju, mój telefon ciągle wibrował więc zmuszona tym wyjęłam go z kieszeni białych dresów i odczytałam wiadomość od Hery.

Moje źrenice natychmiast się pszerzyły, telefon wylądował na podłodze a ręce zaczęły mi się trząść. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie zobaczyłam, dlaczego on mi to zrobił?
  

Śnieżny anioł | Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz